Recenzja książki: Ciemne oblicze. Metafizyka chrześcijaństwa

Recenzuje: Damian Kopeć

Prawosławie, monastycyzm, rosyjska dusza

Wasilij Wasiljewicz Rozanow urodził się 20 kwietnia 1856 roku w Wietłudze koło Kostromy jako syn urzędnika państwowego. Jego ojciec wcześnie zmarł, przez co dzieciństwo i młodość nie były dla naszego bohatera sielanką. Dzięki pomocy starszego brata ukończył on jednak studia historyczno-filozoficzne na Uniwersytecie Moskiewskim, a po krótkim epizodzie z byciem nauczycielem zajął się pisarstwem. Od 1899 roku poświęcił się temu zajęciu całkowicie. Zawarł związek małżeński z szesnaście lat starszą od niego Apolinarią Susłową, byłą kochanką Fiodora Dostojewskiego. Po sześciu latach małżeństwo to, z wielu przyczyn, rozpadło się, ale do końca swojego życia Susłowa nie zgadzała się na rozwód. Rozanow mimo tego związał się z inną kobietą, z którą podobno tworzył udany związek, owocujący w dzieciach. Jego życie i osobiste doświadczenia - jak to zwykle bywa - znacząco wpłynęły na prezentowane poglądy, sposób patrzenia na świat, w tym - na religię. Czytając tę pracę Rozanowa, musimy znać jego biografię, dopiero bowiem ona uświadamia nam szerszy kontekst wielu pojawiających się tu nieszablonowych myśli.

To książka trudna w lekturze. Rozanow pisze chaotycznie. To nie jest język naukowca czy uporządkowanego myśliciela. To słowa publicysty, zmienne, sprzeczne, pełne emocji, które w danej chwili targają jego sercem. Z jednej strony słowa mocno zaangażowane, z drugiej - skażone emocjami, nieprecyzyjne, nie zawsze obiektywne czy wyważone. W publicystyce to dopuszczalne, w pracy naukowej - nie.

Ważną częścią tej książki są zarówno wstęp, jak i posłowie, napisane przez Tadeusza Nasierowskiego, dobrze ukazujące sylwetkę filozofa i jego biografię. Bez tych dodatków jeszcze trudniej osobie nieobeznanej z pracami i poglądami Rozanowa zrozumieć zamieszczone tu teksty. Choć mimo tych wszystkich pomocy i tak są one niełatwe w percepcji. Filozof bowiem pisze swobodnie, bez planu, poddając się falom myśli, które go nachodzą. Pisze niejako dla siebie, używając skrótów myślowych i jemu wiadomych skojarzeń. To nie jest lektura łatwa i przyjemna, to uciążliwe, mozolne śledzenie rozbieganych myśli drugiego człowieka. Zanurzanie się w dziwny pesymizm i swoiste samoudręczenie.

Autor wstępu do omawianej książki, Henryk Paprocki, nazywa Rozanowa prowokatorem. Osobą, która do wszystkiego miała „podwójny stosunek”. Prowokatorem, który swoje najbardziej wstrząsające myśli wypowiadał po cichu, na ucho. Wypluwającym je z siebie. Wielbicielem myślenia paradoksami, skrajnościami i antynomiami. Jak, dajmy na to, w przypadku swobodnego łączenia zachwytu dla narodu żydowskiego z momentami bardzo gwałtownym antysemityzmem.

Koniec pełnego zdarzeń życia Rozanowa to zbiór ciężkich doświadczeń: choroba ukochanej kobiety, dramat rewolucji rosyjskiej, nędza, postępująca skleroza, uznanie za  „reakcjonistę” i zwalczanie przez bolszewicką władzę. Filozof religii i publicysta zmarł w 1918 roku.

Przedmowa do książki tłumaczy jej tytuł. Światło rozbite na składniki składa się z fal o różnej długości, w paśmie widzialnym z siedmiu kolorów, ale również i z tych fal, których nie widzimy gołym okiem. To, że nie dostrzegamy ich naszym narządem wzroku, nie znaczy jednak, że nie istnieją czy nie działają. Ciemne promienie Słońca są i dają o sobie znać. Tak według Rozanowa jest również z duchowym Słońcem, Chrystusem, który kiedyś przyszedł na Ziemię. „Świeci” on światłem, w którym są jasność i biel, prostota i ciepło, które jednakże zawiera również ciemne promienie. To z nich biorą się smutek i zamyślenie, melancholia, stale obecna w chrześcijaństwie, szczególnie w tak charakterystycznych i ważnych dla niego monasterach. Świadomość samotności jednostki, która próbuje ją nieustannie przezwyciężać, przełamywać, przekraczać. W niewidzialnych częściach spektrum chrześcijańskiego światła poszukuje Rozanow prawdziwej natury wielkiego Słońca Duchowego.

W tajemnicy łez chrześcijańskich zawarta jest główna tajemnica chrześcijańskiego oddziaływania na świat: to one przemieniły historię.
Jego centrum jest piękne, to płaczące oblicze.

Autor twierdzi, że chrześcijaństwo zachodnie przeszło dość obojętnie obok tego, co najważniejsze w osobie Chrystusa. „Ono wzięło Jego słowa, ale nie zauważyło Jego Oblicza. Jedynie Wschodowi dano zobaczyć Oblicze Chrystusa... Wschód zobaczył, że Oblicze to jest nieskończenie piękne i nieskończenie smutne. Wschód już na zawsze stracił możliwość cieszenia się w ziemski sposób, po prostu bycia wesołym, a nawet tylko spokojnym i zrównoważonym.
Wschód poszedł jakoby dalej w swojej wierze, mniej intelektualnej, bardziej - emocjonalnej. Nie tyle uwierzył w Boga, co uwierzył Bogu. Różnica istotna, ale czy rzeczywiście przebiegająca na linii Wschód - Zachód, a nie zależna od osobistego zrozumienia przez danego człowieka?

Trzeba pamiętać cały czas, że pojęcie chrześcijaństwa dla Rozanowa to w zasadzie tylko otaczające go prawosławie. To, co jest mu dobrze znane, osobiście przeżywane, niejako namacalne. Nie zna on innego religijnego doświadczenia inaczej niż tylko z lektury, a to nigdy nie jest równe osobistemu kontaktowi z innymi formami przeżywania wiary w Chrystusa. Na to bardzo wąskie spojrzenie na całe chrześcijaństwo nakładają się jeszcze osobiste przeżycia i różnorakie przykre doświadczenia. Rozanow, jak wielu innych, w historii poszukuje wytłumaczenia, uzasadnienia dla własnego postępowania. Tworzy chwilami teologię, w której to, co sam czyni, nabiera zupełnie innej wartości. Takie podejście można zaobserwować często chociażby w poglądach kapłanów, którzy rezygnują ze swojego powołania z powodu kobiety. Szukają uzasadnienia, że to, co uczynili, jest w gruncie rzeczy dobre. Że ich postępowanie było poprawne, bezgrzeszne, moralne. Każdy człowiek bowiem chce żyć w zgodzie z własnym sumieniem, ale chce być też oceniany na zewnątrz jako osoba dobra. Poszukiwanie różnorakich uzasadnień dla własnego postępowania jest usprawiedliwianiem się, próbą rozgrzeszenia siebie w oczach innych.

Chrześcijaństwo przed wszystkim pragnie marzeń sennych, pragnie człowieka płaczącego, miłującego swój smutek.”

Rozanow tak dobiera cytaty z Pisma Świętego, żeby uzasadnić swoje przemyślenia. Skutecznie unika tego, co nie potwierdza lub co zaprzecza jego intuicji. Bagatelizuje np. znaczenie przykazania miłości bliźniego czy bycia umiarkowanie pogodnym (nie bądźcie ponurzy, nie rozdzierajcie szat, pokazujcie nie ludziom, a Bogu, że pościcie). Rozanow jest apologetą Starego Testamentu i historii sprzed narodzenia Chrystusa. Chwilami mamy wrażenie, że idealizuje ją ponad miarę jako czas niezwykłej radości, swobody człowieka i wolności. Zapomina, że wojny, ból, cierpienie towarzyszą ludziom od zarania dziejów, a nie są odkryciem nowych czasów. Że ludzie opisani w Starym Testamencie wiodą życie pełne bólu i rozterek, przerywane tylko na chwilę radością życia. Podobnie zresztą, jak i my dzisiaj. Nie ma nikogo bowiem, kto może powiedzieć, że jego życie to pasmo sukcesów i radości, a smutek i cierpienie są mu zupełnie obce, bo jest - dajmy na to - hedonistą. To nie jest kwestia wiary czy poglądów, to kwestia bycia człowiekiem. To z uświadomienia sobie tego bólu istnienia narodziły się filozoficzne nurty, niekonieczne związane z religią (na przykład - egzystencjalizm).

Czasy, w których żył Rozanow, były w jakiś sposób przełomowe. Wszystko zmierzało do zmian, carat upadał, technika i nauka nabrały rozpędu, rewolucja wisiała w powietrzu. Prężnie działali socjaliści i rewolucjoniści, dążący do stworzenia na Ziemi własnego, pozbawionego Boga raju. Socjalizm był dla filozofa antytezą chrześcijaństwa. „Jednak socjalizm chce sytego człowieka - którego praca i sen pozbawione są marzeń sennych.” Nie da się pogodzić faktycznego chrześcijaństwa i socjalizmu. Jedno jest metarealne, ukierunkowane poza ziemskie wartości, drugie walczy z tym, co metarealne, wierząc tylko w to, co ziemskie. „Socjalizm jest pełen chleba, Ewangelia jest bez chleba.” Według myśliciela bez zwrócenia uwagi na ciemne promienie w chrześcijaństwie można było próbować łączyć ze sobą chrześcijaństwo i socjalizm. Biorąc pod uwagę to, co znajduje się poza „widzialnym spektrum” - nie jest to już możliwe.

Rozanow próbuje w tej książce badać to, co jest subtelne, niezauważalne, bezbarwne, niewidoczne, nieudokumentowane. Małe wielkości, które są w jakiś sposób zasadnicze i odgrywają w religii chrześcijańskiej ważną rolę. Jak mu to wychodzi? Musimy ocenić sami. Paradoksy, pesymizm i optymizm, zaangażowanie i chęć szybkiego udowodnienia przyjętych wcześniej tez, zmiany poglądów i nieuporządkowana swoboda myślenia - to wszystko czeka na nas w pracach Rozanowa. Silnie osadzone w historii, w pełnym negatywnych emocji doświadczeniu mieszkańca Rosji carskiej i cierpiącego widza czasów przełomu nie są łatwe w lekturze. W czym leży ich wartość? Nie tyle w tym, że się z czymś w pełni zgadzamy. Raczej w tym, że zostajemy zmuszeni do konfrontacji naszych poglądów i postaw z zupełnie innym spojrzeniem. Że uświadamiamy sobie, co sami sądzimy na kontrowersyjne tematy, jak sami patrzmy na postać Chrystusa, na chrześcijaństwo, na Ewangelię.

Jest to książka przeznaczona raczej dla nielicznych. Porusza bowiem w niełatwy sposób bardzo trudne tematy. W świecie, w którym królują nieustanne igrzyska, a większość ludzi ma pod dostatkiem chleba, trud myślenia nie jest tak naprawdę mile widziany. To w końcu nie jest lekkość bytu, oglądana z dystansu w tasiemcowych serialach telewizyjnych o wszystkim i o niczym. To nie jest lekkostrawna papka płynąca z ekranów tv czy pseudo-myślicielstwo wielu miałkich i przegadanych programów publicystycznych. Gęstość myśli, ich chaotyczność, niedbanie o formę i silna koncentracja na treści wymagają od czytelnika chcącego coś zrozumieć pełnego zaangażowania. A o nie w dzisiejszych czasach nie jest łatwo.

Kup książkę Ciemne oblicze. Metafizyka chrześcijaństwa

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Ciemne oblicze. Metafizyka chrześcijaństwa
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy