Właściwie nie tak łatwo zrecenzować książeczkę „Ciastko Maksa” – jak i inne pozycje z tej serii wypuszczonej przez wydawnictwo Zakamarki. Bo „Ciastko Maksa” to propozycja dla maluchów do trzeciego roku życia, służy przede wszystkim oswajaniu dzieci z książkami, stanowi też podpowiedź do prowadzenia własnych opowieści.
Fabułka w „Ciastku Maksa” jest banalna: chłopczyk (z wyraźną nadwagą, przerzedzonymi sterczącymi włosami, odstającymi uszami i kartofelkowatym nosem) ma ciastko. Kiedy chce je zjeść, przychodzi piesek i zabiera chłopcu przysmak. Na wściekłość Maksa reaguje warczeniem. Na szczęście do przerażonego dziecka przybiega mama – karci psa, a maluchowi daje nowe ciastko, wszystko zatem kończy się dobrze. W „Ciastku Maksa” podstawową rolę odgrywają rysunki – to w końcu książeczka obrazkowa, cała historyjka jest przedstawiana na kolejnych ilustracjach Evy Eriksson.
Tekst (autorstwa Barbro Lindgren) ograniczony jest do minimum – jego podstawę stanowią „jednozdaniowe” komentarze prezentowane równolegle do rysunków. Piszę „jednozdaniowe”, bo bardzo często są to po prostu równoważniki zdania, redukowane do przedstawiania postaci i emocji („Maks zły”). W króciuteńkich frazach przekazuje się tutaj najmłodszym najprostszy sposób opowiadania. Zamiast wyjaśnień pojawiają się onomatopeje („Ciastko mniam mniam”), wersaliki zastępują krzyk. „Ciastko Maksa” to książeczka, którą rodzice mogą czytać i opowiadać swojemu dziecku, dla dzieci przeznaczone są rysunku. Historyjka napisana jest tak, by czytający mogli pokazywać swoim pociechom kolejne wydarzenia. Nie muszą ograniczać się do wygłaszania jedynie proponowanych kwestii, powinni nawet improwizować na temat rysunków, wzbogacać opowieści swoimi uwagami, trzymając się po prostu wyznaczonego toku wydarzeń.
„Ciastko Maksa” może również służyć nauce czytania – bo obecność podpisów i obrazków ułatwi starszym dzieciom zapamiętywanie liter. Do minimum zostało także zredukowane tło w obrazkach – jedynie przesłonięte nieprzejrzystą firanką okno stanowi pewną „ozdobę”. Tak samo jak usunięcie elementów narracyjnych z płaszczyzny tekstu, ma ascetyczne tło nie odwracać uwagi od przebiegu akcji. Tak skonstruowana książeczka umożliwia wspólną zabawę z maluszkami.
Maks ma miskę. Pełną wody. Jak przyjemnie się w niej kąpać! Razem z Maksem kąpie się piłka, autko, miś, ciastko, no i... o nie, piesek zdecydowanie nie...
Maks ma wózek. Niebieski. Wkłada do niego misia, auto, piłkę, ciastko i pieska. Z wózka wypadają po kolei wszystkie zabawki, a piesek grzecznie je przynosi...