Po ostatnich przygodach z niedoszłym księdzem gej powraca do stolicy. I czeka na niego niespodzianka. Nikt inny, tylko Wiktor we własnej osobie. Znowu są razem. Razem też zamieszkują. Gej zaczyna już na siebie zarabiać: najpierw odbywa staż, później dostaje propozycję pracy. I, ku niezadowoleniu Wiktora, na co dzień będzie współpracował też z gejem, bardzo znanym gejem-celebrytą.
Związek geja z Wiktorem kwitnie. Dobrze się bawią, razem spędzają czas, wspólnie wyjeżdżają na zagraniczne wczasy. Wydaje się, że nikt i nic nie jest w stanie zburzyć błogiego spokoju. A jednak. Do akcji wkracza przyszła teściowa geja, matka Wiktora, Marta. Urodzona artystka, bardzo zamożna osoba, nie jest zadowolona z partnera syna, za wszelką cenę stara się uprzykrzyć im wspólne życie. Jednak z czasem, niespodziewanie, zmienia diametralnie swoje nastawienie do geja. Nikt nie jest w stanie uwierzyć w jej metamorfozę. Wszyscy podejrzewają, że za tą maską kryje się jakiś podstęp. Czy mają rację? Czy ta przemiana była szczera i prawdziwa? Czy Marta tak nagle naprawdę zaakceptowała partnera syna?
Gej wpadnie na pomysł przestania byciem gejem i będzie chciał się zmienić. Ale czy to jest możliwe, aby tak – pod wpływem chwili – zmieniać swoje preferencje seksualne? Czy gej się „odczaruje"? Czy to możliwe, że zacznie oglądać się za kobietami?
(...)wychodzenie z homoseksualizmu można porównać ze zdobywaniem wysokiej góry, na której szczycie czeka pełnia męskości. Wędrówka jest mordercza, wymaga odwagi, samozaparcia, chęci do rezygnacji z tego, co dotychczas było na wyciągnięcie ręki.
Chyba strzelę focha to dalszy ciąg przygód bezimiennego geja. To opowiedziana z nutką sarkazmu historia dorastania głównego bohatera, droga do podejmowania męskich i stanowczych życiowych decyzji. To także czas na refleksję, czego tak naprawdę oczekuje się od życia. Co dla mnie jest szczęściem? W drugiej części gej już wydoroślał. Daleko mu do zachowania z pierwszej części. Nastąpiła znaczna zmiana – i to na lepsze.
Również w tej części solidna dawka dobrego, miejscami naprawdę śmiałego humoru gwarantowana. Historia opowiedziana jest z przymrużeniem oka, ale zdaje się być bardzo realna i prawdziwa. Zabawna i lekka, odpowiednia na wakacyjny relaks.
Muszę przyznać, że dobrze się bawiłam przy lekturze powieści Milckego. Książka jest napisana tak prostym, przystępnym językiem, że chłonie się ją błyskawicznie. Szybko okazuje się, że z głównym bohaterem przeżyliśmy już mnóstwo zabawnych i dynamicznych przygód. I nagle robi się smutno, bo czas się rozstać … Ale, na szczęście, tylko na chwilkę, można już bowiem sięgnąć po kolejną część przygód geja.
Chyba strzelę focha to opowieść o miłości pomiędzy mężczyznami, ale też o poszukiwaniu swojej ostatecznej i prawdziwej drogi życiowej, o dokonywaniu ważnych wyborów, ale i o dorastaniu. Milcke pokazuje, że trzeba nauczyć się ponosić odpowiedzialność za swoje czyny i zachowania. Nie wolno krzywdzić innych, szczerość powinna być podstawą w każdym związku. Bez niej nie można liczyć na udane relacje. Kłamstwo ma ogromną, destrukcyjną siłę, potrafi skrzywdzić drugą osobę, a nawet zniszczyć związek.
Lektura jest orzeźwiająca jak gazowana oranżada, polecam ją więc na gorące wieczory. Wprawia w doskonały nastrój, ale też skłania do refleksji, porywa w przestworza niczym wir letniego wiatru i niesie czytelnika jak piasek na bezkresnej pustyni.