Recenzja książki: Cholerna cisza

Recenzuje: Izabela Raducka

Czy wyobrażacie sobie,  że pewnego pięknego ranka wychodzicie z domu: do pracy, szkoły czy też na spacer (to właściwie nieważne) i nigdy już nie wracacie do niego w takim stanie, jak rano? A wszystko z powodu jednego wybuchu, którego zdaje się nie słyszał nikt poza Wami. Tracicie przytomność, którą odzyskujecie dopiero po dwóch miesiącach. Powód do szczęścia? Być może. Choć nie mam pojęcia, jak tę pełnię szczęścia odnaleźć, nie mogąc poruszyć niczym oprócz powiek, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa, a za jedyną nadzieje mając to, że pewnego dnia, może już za rok, zaczniecie ruszać… małym palcem.

Jeśli jeszcze Wam mało, wyobraźcie sobie inną sytuację. Jest lipcowy poranek, zapowiada się słoneczny dzień. Siedząc w pracy, planujecie obiad czy też spacer z rodziną. Nagle dzwoni telefon, który zmienia bieg Waszego życia. To sprzedawca, nie znacie go, nigdy wcześniej nie słyszeliście o jego sklepie. Informuje on Was, że ukochaną, tę najważniejszą osobę, zabrało właśnie pogotowie. Wiedząc o wcześniejszych napadach migreny, nie panikujecie za bardzo. Dojeżdżając do szpitala, macie okazję zamienić z tą osobą jeszcze parę zdań, parę słów, a potem zabierają ją do sali operacyjnej. To ostatni dzień, kiedy macie okazję ją usłyszeć. Nigdy więcej takiej okazji nie będzie, mimo, że ta osoba wciąż będzie zaraz obok Was.

Nie wiem, jak Wy, ale sama nie jestem w stanie, a właściwie nawet nie chcę, wyobrażać sobie żadnej z tych sytuacji. Nie potrafię dopuścić do siebie myśli, że któraś z nich mogłaby spotkać właśnie mnie. Nie umiem określić, która z nich jest gorsza i zawsze będę podziwiać ludzi, którzy w takich sytuacjach nie popadają w otępienie, ale znajdują w sobie tyle siły i samozaparcia, by żyło im się na tyle lepiej, na ile jest to możliwe.

„Cholerna cisza” to książka podzielona na dwie części, z których jedna została „wymrugana” przez Philippe’a, a druga napisana przez jego żonę. Piszę „wymrugana”, gdyż do pisania jej Philippe używał programu wykorzystującego ruch oka. Wszak tylko w ten sposób Philippe ma możliwość porozumiewania się z resztą otoczenia.

Książka wywołała we mnie wiele emocji. I wbrew pozorom nie były to tylko wzruszenia, mimo, że faktycznie właśnie one dominowały. Nieraz ocierałam łzę z kącika oka, a czasem nie było sensu nawet ocierać, bo za jedną łzą leciała od razu następna. Zdarzało mi się jednak także uśmiechać pod nosem, a w momentach, gdy małżeństwo opisywało trójkę swoich dzieci, wybuchałam śmiechem.

No cóż, los ich nie oszczędził, ale jedno wiem na pewno: niejedna para chciałaby darzyć się taką miłością i zrozumieniem, a przy tym mieć tak cudowne dzieciaki i wiernych przyjaciół.

Kup książkę Cholerna cisza

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Cholerna cisza
Książka
Cholerna cisza
Philippe Vigand, Stephane Vigand
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Zły Samarytanin
Jarosław Dobrowolski ;
Zły Samarytanin
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy