Akcja "Burzy krwi" toczy się w Wielkiej Brytanii, jak sam autor twierdzi "w niedalekiej przyszłości". Jaka będzie ta angielska "niedaleka przyszłość"? Czy świetlana, jak wierzy wielu optymistów, czy wręcz przeciwnie?
Trzej bracia Macomber oraz ich współpracownicy z tajemniczej organizacji zwanej Konspiracją chcą przekształcić Wielką Brytanię w państwo policyjne. Ma temu służyć połączenie dotychczasowych służb specjalnych, policji oraz Straży Przybrzeżnej w Służbę Bezpieczeństwa Państwowego. Jak uzasadniają ten plan? Oddajmy głos jednemu z braci:
"Po pierwsze, jestem pewien, iż zgodzicie się, że obywatele Wielkiej Brytanii są przestraszeni. Przed domami na przedmieściach instalują włączające się automatycznie silne lampy oświetlające każdego przechodnia. Nie zasną, zanim nie zabezpieczą drzwi i okien możliwie jak najbardziej skomplikowanymi zamkami.(...) Wszyscy żyjemy w atmosferze zastraszenia. (...) (...) Dlaczego tak się dzieje? Otóż dlatego, że przepuściliśmy przez Dover obcą armię z kontynentu, z Afryki, ze Wschodu. Rząd żongluje liczbami, by ukryć prawdę. Zalewa nas fala kryminalistów z całego świata. Boimy się i jak widać, mamy się czego bać. Proponujemy deportację śmieci, niebezpiecznych śmieci, tam skąd przybyły. Bez dyskusji i bez trybunałów, przed którymi mogliby się wypłakiwać, tłumacząc, jak bardzo chcieliby zostać. Weźmiemy się za tych ludzi głęboką nocą, wybijemy drzwi, zabierzemy ich do najbliższego centrum deportacji"
Bracia Macomber konsekwentnie dążą do tego przerażającego celu. Zdołali już przekonać prawie połowę członków rządu. Nie czekając, aż reszta ministrów się zgodzi, budują więzienie, w którym niepokorni mają być poddawani straszliwym torturom. Równolegle usiłują się pozbyć przeciwników politycznych. Jak okaże się w trakcie lektury, do ich eliminacji wykorzystują między innymi tak niby zwalczanych obcokrajowców- płatnych morderców ze Słowacji. Jednak to nie jedyna metoda. Jednym z ich najgroźniejszych przeciwników jest oficer służb specjalnych Tweed. Członkowie Konspiracji próbują go skompromitować. Śledzą go podczas kolacji z Violą- kobietą, która poprosiła go o ochronę. Następnie podają mu przez podstawioną kelnerkę drinka z narkotykiem. Gdy odurzony Tweed śpi w najlepsze w swoim samochodzie, a potem (po krótkim okresie odzyskania świadomości) w domu, ktoś bestialsko morduje Violę. Narzędzie zbrodni- tasak pokryty krwią ofiary- podrzucają nadal nieprzytomnemu oficerowi, żeby wyglądało, że to on jest sprawcą. Na szczęście klucze od domu ma także jego asystentka Paula. Odkrywszy niecny spisek podrzuca ów dowód zabójstwa przedmiot jednemu ze współpracowników Tweeda. Plan skompromitowania przeciwnika spalił na panewce. Cóż więc robią bracia? Próbują "marchewki zamiast kija", czyli wciągnięcia Tweeda i Pauli w szeregi Konspiracji. Gdy i to się nie udaje, oboje stają się osobami, które trzeba jak najszybciej zlikwidować. Rozpoczyna się gra. Oficer musi nie tylko strzec się pułapek, ale i odkryć, kto zamordował Violę (prowadzi bowiem w tej sprawie prywatne śledztwo). Po paru dniach zabójca uderza po raz kolejny. Tym razem ofiarą jest siostra Violi- Marina. Zbrodnia zostaje popełniona w dokładnie taki sam sposób. Lista podejrzanych jest długa, więc Tweed chce przynajmniej dociec, kto może być kolejną ofiarą. Na właściwy trop wpada jednak nie on (ochrania dom nie tej osoby, co trzeba), lecz Paula. Zabija zbrodniarza, nim zdążył zamordować kolejną kobietę. Cóż się okazuje? Seryjnym zabójcą był ojciec braci Macomber, który został wcześniej mianowany ministrem. Zaskoczenie jest tym większe, że wydawało się, iż współpracuje on z Tweedem.
Wszystko kończy się więc happy endem. Zło zostaje pokonane. Pozostaje jednak pytanie: jak nie dopuścić, żeby ta wizja "niedalekiej przyszłości" się nie sprawdziła. Przecież w każdym kraju są zwolennicy państwa policyjnego i przy odpowiednich układach mogą dojść do władzy. Problem zawsze będzie aktualny. Książka nie jest więc kolejnym kiepskim kryminalnym czytadłem, gdzie główną treścią są morderstwa ukazane możliwie szczegółowo (choć krwawych scen tu nie brakuje). Zmusza do refleksji.
Minusem książki są wspomniane już liczne krwawe sceny opisane w sposób naturalistyczny. To nie jest niezbędny element dobrego kryminału czy sensacji. Można pisać dobre teksty z tego gatunku bez epatowania okrucieństwem. Problem państwa policyjnego też nie wymaga takich scen. Przypomnijmy sobie Orwella "Rok 1984". Ta wizja przerażała- a nie było w książce w ogóle krwi.
Miłośników literatury sensacyjno- kryminalnej "Burza krwi" na pewno zadowoli. W swoim gatunku jest ona niewątpliwie dobra. Zmusza do myślenia. Pozostali czytelnicy natomiast mogą się wziąć za lekturę, jeśli mają mocne nerwy i są odporni na opisy krwawych scen.
Kalina Beluch
„Trzeba powstrzymać Adama Procanea...” Tę krótką wiadomość przesłała dziennikarzowi Bobowi Newmanowi jego żona Alexis – zanim zamordował...
Moskwę opuszcza potajemnie członek radzieckiej elity sprawującej władzę, a zarazem długoletni agent obcego mocarstwa. Ochronę zapewnia mu angielsko-amerykańska...