Skutki jednej decyzji
I akurat pomyślał sobie, że jest to najpiękniejszy księżyc jaki w życiu widział, kiedy uderzył w tego człowieka. Uderzył „wypasioną” choć mocno zakurzoną terenówką człowieka sukcesu. Poważnie zranił mężczyznę w średnim wieku. Widział – okiem doświadczonego lekarza neurochirurga - że ranny nie ma żadnych szans na przeżycie. Podjął decyzję, że w tej sytuacji nie zgłosi wypadku na policję, nie zawiadomi pogotowia, lecz spróbuje uratować to, co się da czyli siebie. Po prostu zniknie z miejsca zdarzenia. Świadomość, że przypadkowo spowodował wypadek połączyła się u niego ze świadomością, że prawdopodobnie jako skazany nie mógłby już nigdy więcej operować. Robić czegoś, co było jego wielką pasją. I wszystko wydaje się mu sprzyjać do momentu kiedy w drzwiach jego domu staje kobieta z jego portfelem. Przypadkowo zgubionym poprzedniej fatalnej w skutkach nocy. Przypomina mu o niej Sirkit, żona zabitego Erytrejczyka.
Doktor Ejtan Grin pracuje w szpitalu Soroka. Jest to dla niego rodzaj zesłania na prowincję po poważnym konflikcie jaki miał ze swoim dotychczasowym mentorem i mistrzem. Mieszka w mieście w którym bezrobocie wspiera przestępczość, miejskie parki pełne są potłuczonych butelek i kurzu. Kurz jest wszechobecny. Ejtan jest rozgoryczony, stale poirytowany, trochę cyniczny – choć uważa, że nie bardziej niż inni ludzie. Jego kariera nie rozwija się tak, jak planował. Udane małżeństwo z Liat, żoną pracująca w policji jako śledczy i dwójka synów cieszą, ale jakby nie do końca. Wisi nad nim miecz zaciągniętych kredytów, które trzeba spłacać, a także potrzeba sukcesu. Ciążą mu niezrealizowane marzenia i świadomość własnych ograniczeń.
Ejtan próbuje zapłacić Sirkit za milczenie. Ta, co prawda, przyjmuje pieniądze, ale chce czegoś dodatkowo. Żąda, by lekarz pomagał biedakom i imigrantom, ludziom ze środowiska, w którym sama się obraca. I to niekoniecznie raz. Ejtan zgadza się na ten układ – nie ma zresztą specjalnego wyboru. A to rodzi długofalowe skutki. Musi zdobywać lekarstwa – niekoniecznie legalnie. Okłamuje rodzinę co do tego, czym zajmuje się wieczorami. Sytuację komplikuje jeszcze fakt, że Liat zbiegiem okoliczności angażuje się w sprawę zabitego na drodze Erytrejczyka i usilnie stara się ją wyjaśnić. Atmosfera się zagęszcza, a kolejne kłamstwa, decyzje i zbiegi okoliczności rodzą zaskakujące skutki.
Fabuła powieści Budząc lwy nie jest prosta, tak jak i forma powieści. To w zasadniczej części próba ukazania wewnętrznych światów trzech postaci: Ejtana, jego żony oraz Sikrit. Światów oddzielnych, które miejscami stykają się ze sobą, ale zawsze zachowują odrębność. To analiza zmieniającego się u człowieka widzenia świata, przemian poczucia winy, zmian w relacjach między poszczególnymi postaciami, związanych z upływem czasu i posiadaną wiedzą. To obraz erozji podstaw świata postaci, która następuje pod wpływem podejmowanych przez nie decyzji i ich skutków. Wygląda na to, że na fundamencie jednego kłamstwa budowana jest chwiejąca się piramida kłamstw. Zaś oszukując się nawzajem, trudno budować prawdziwe więzi. Kłamstwo staje się elementem codzienności i powoli niszczy związek. Kwestią czasu jest bowiem to, kiedy prawda wyjdzie na jaw i runie z takim mozołem budowana fikcja.
Dialogów jest niewiele. Dominują opisy myśli, obserwacji, odczuć, emocji, refleksji. Nie dotykają one każdego aspektu życia postaci, koncentrują się na tym, co istotne. Każdy bohater ma kilka twarzy – te oficjalne i te prywatne. Te dla siebie i te na pokaz. Ma myśli, których nie ujawnia nikomu. Nawet takie, do których nie chce się przyznać sam przed sobą. Każdy dba o swój wizerunek, o pozycję w jakiejś grupie. Każdy walczy o akceptację grup społecznych, do których należy, a także osób mu bliskich.
Powieść nie koncentruje się tylko na poplątanych losach paru postaci, ale pokazuje szersze tło społeczne. Nierówności i problemy nurtujące współczesne izraelskie społeczeństwo. Imigrację (również nielegalną) i towarzyszące jej problemy, patologię, niechęć bogatych do „darmozjadów”, niechęć różnych grup do innych, spoza ich kręgu. To nie są nowe problemy, wyjątkowe tylko dla tej części świata. Ich forma i zakres są za to specyficzne dla danego rejonu, miasta, miasteczka. Ludzie mają budowany latami obraz samych siebie, nierzadko wyidealizowany. Czasami niewiele trzeba, by ten obraz zaczął pękać. Problem tkwi w tym, czy chcemy dbać głównie o ten obraz, czy o rzeczywistość. O to, jak nas widzą, czy o to, kim i jacy jesteśmy.
Język powieści jest naturalistyczny, miejscami dosadny, surowy. Chwilami mamy wrażenie pewnego przeintelektualizowania, sztuczności słów, zebrania w jednym miejscu zbyt wielu problemów, nierzadko nadmiernie wyeksponowanych. Realne życie wydaje się mniej barwne, mniej intensywne, raczej szare jak kurz. Z drugiej strony pociągnięcie opowieści mocną kreską pozwala lepiej wyrazić złożoność świata i zamieszkujących go ludzi. Pokazać to, co ich nurtuje, kształtuje i zmienia, to, co jest wspólne i to, co odróżnia, co łączy i co dzieli.
Powieść Budząc lwy nie jest thrillerem psychologicznym, przynajmniej nie typowym. Można tę książkę odbierać wręcz jako powieść psychologiczno-obyczajową. Mniej jest w niej elementów dreszczowca, więcej psychologii postaci, zagłębiania się w zakamarki umysłu. Sporo gry myślami, pozorami, zmiennymi emocjami. Czytelnik nie wie wszystkiego, kolejne odsłony pokazują mu sytuację w innym świetle. Jesteśmy trochę w ten sposób manipulowani, ale przekonujemy się, że niewiedza bardzo łatwo prowadzi do błędnych osądów. Atmosfera powieści jest ciężka – tak, jak poruszana tematyka. W teraźniejszość wkrada się przeszłość, traumy z nią związane. Coś, co jak osad zalega na dnie serca i czasami – w zaskakujących momentach – po prostu daje znać o sobie. To, kim jesteśmy, wynika z tego, co już przeżyliśmy i czego doświadczyliśmy. Przyszłość możemy zmieniać, ale ona nas nie warunkuje. Warunkuje nas – tak jak postaci w powieści – przeszłość. Nie jest łatwo ją przyjąć, oswoić, twórczo wykorzystać.
Budząc lwy są przede wszystkim studium lęków, obaw, pragnień, uzależnień Ejtana. To on swoim zachowaniem tworzy taki, a nie inny bieg wydarzeń. To jego pierwsza decyzja i wynikające z niej kolejne zmieniają losy wszystkich powiązanych z nim osób. Czujemy, że doprowadzi to do katastrofy. Pozostaje tylko pytanie, kiedy i jak będzie ona wyglądać.
Powieść Budząc lwy, opublikowana w ambitnej serii z Żurawiem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, przenosi nas do współczesnego Izraela. Pozwala – poprzez obserwację losów wybranych osób – poczuć – oczywiście tylko w jakimś ułamku – atmosferę tego kraju. Zobaczyć wycinek życia w miejscu, które jest dla nas egzotyczne. Jest prozą niebanalną, ukazującą ciemniejszą stronę życia. Prozą wymagającą cierpliwości i skupienia, ale dającą też odpowiednią satysfakcję.