Molestowana przez swojego ojca, a także łaknąca większej uwagi ze strony matki, przeszła przez okres dorastania. Żyjąca w ciągłej świadomości swojej porażki życiowej, odnalazła Jezusa, a później wstąpiła do zakonu FCJ. Ale to nie było proste. Musiała się podporządkować, wyciszyć swoje emocje, a także znosić często dziwne kary swoich przełożonych.
Kiedy nastąpił ten moment, by powiedzieć całemu światu, że to koniec, że bierze sprawy w swoje ręce? Siostra Mary Carla zrzuciła habit ze swoich ramion i, zupełnie nieprzystosowana do życia we współczesnym świecie, wkroczyła w nie bardziej lub mniej pewnym krokiem. Droga, jaką obrała, nie była prosta, wciąż następowały kolejne komplikacje, wciąż nasza bohaterka wchodziła w kolejne życiowe zakręty. Ale nie poddała się, została żoną, matką, a także świetną kochanką. Jednak ciągle – można sądzić – nie rozumie tego, co ją otacza. Wybrała zawód kontrowersyjny, ale został on tak przedstawiony, że nie czuje się niesmaku. Wręcz przeciwnie - kibicuje się bohaterce, wiedząc, że te wydarzenia miały miejsce w przeszłości, że nasze zaangażowanie nic nie da, a to, co czytamy, to nie wymyślona postać i powieściowa jedynie przestrzeń.
Trudno oceniać postać bohaterki tej historii. Mamy do czynienia z autobiografią, są więc w niej wspomnienia, ból i rozdrapywanie starych ran. Emocji i mocnych wrażeń z pewnością tu nie brak. Książka wywołuje skrajne uczucia. Dryfujemy od zaskoczenia, poprzez złość i rozdrażnienie, aż do euforii czy współczucia. Tak wiele otrzymujemy, tak wiele możemy przeżyć za sprawą Carli, która przed czytelnikiem wręcz się "rozebrała", nie pozostawiając dla siebie choćby skrawka intymności. Kobieta otworzyła się dla czytelników, prosto i klarownie opowiedziała o sobie i swoim niełatwym życiu. Momentami jej opowieść może wywołać wstyd, jednak losy autorki intrygują, nie pozwalając oderwać się od lektury. Język jest tutaj prosty, przystępny, czasami - naprawdę mocny. Z kart książki bije zarówno siła, zdecydowanie, jak i - miejscami - naiwność oraz zagubienie.
Porusza w tej książce wielość zawartych na jej kartach emocji. Tego typu książki otwierają oczy i potrafią zburzyć stereotypowe poglądy na temat świata. Tym razem lekcją dla czytelnika staje się prawdziwe życie w zakonie, ale i to w szorstkim, brutalnym świecie. Nie jest to książka, którą można oceniać według jakiejkolwiek skali. To po prostu życie - całe, w wielości jego barw i odcieni.