Zwykle wiedza czytelników o największych malarzach ogranicza się do „ciekawostek” i „sensacyjnych doniesień” pochodzących z literatury popularnej. Najczęściej zresztą nie są to informacje szczególnie wiarygodne. Czy jednak można stworzyć dzieło równie ciekawe, podejmujące temat tajemnic tkwiących w twórczości artysty oraz rzucające nowe światło na ich interpretację, a jednocześnie oparte na aparacie naukowym, a więc – w pełni wiarygodne? Można – i najlepszym tego przykładem są studia Wilhelma Fraengera zebrane w książce „Bosch”. Publikacja ta to nie tylko pasjonująca lektura, ale również szansa na lepsze poznanie twórczości malarza z Hertogenboschu, która, wbrew obiegowej opinii, nie ogranicza się jedynie do „Raju na ziemi”, błędnie – zdaniem autora – nazywanego najczęściej „Ogrodem rozkoszy ziemskich”.
Laicy dowiedzą się z publikacji Fraengera również tego, że Bosch tak naprawdę nazywał się Hieronymus van Aken. Poznają mniej popularne jego dzieła, zapoznają się ze szkicami i studiami postaci. Zachwycą ich duże, barwne reprodukcje, które na kredowym papierze prezentują się nad wyraz atrakcyjnie. Autor często zwraca uwagę na kluczowe fragmenty dzieła, wnikliwie omawia szczegóły, które następnie zostają odpowiednio powiększone i zaprezentowane w postaci reprodukcji, najczęściej również na całej stronie.
O wiele trudniejsza może okazać się dla laików już sama lektura. Tym bardziej, że choć „Bosch” to wydanie albumowe, zawiera publikacja ta mnogość szkiców naukowych. Fraenger to znakomity badacz, jednak należy brać pod uwagę to, że artykuły te przygotowywał w pierwszej połowie XX wieku, stąd język jego pracy może wydawać się archaiczny. Wyraźnie widać emocjonalny stosunek autora do twórczości Boscha – zdarza się Fraengerowi uderzać w wysokie tony, mimo prób zachowania badawczej bezstronności. Zarazem jednak badacz z ogromną sprawnością posługuje się aparatem naukowym i relację ze swych poszukiwań zdaje z wielką sumiennością, stosując – co wydaje się naturalne – terminologię specjalistyczną. Owszem, jego wywód z pewnością okaże się jasny dla znawców, jednak czytelnicy, którzy zdecydują się na wnikliwą lekturę, będą musieli zmierzyć się z niełatwym miejscami tekstem. Nie będzie to niemożliwe – laik jednak większą przyjemność czerpał będzie z obcowania z reprodukcją, niż z wywodem naukowym.
Chociaż analizy Fraengera są po prostu fascynujące. Autor z pozoru tylko w kolejnych rozdziałach skupia się na analizie konkretnego dzieła. Zwykle stara się osadzić je w szerszym kontekście całej twórczości malarza oraz spojrzeć na nie z perspektywy historii sztuki. Jako erudyta doszukuje się nawiązań, swego rodzaju aluzji czy elementów zgodnych z określonym kulturowym kontekstem (fascynująca praca „Wesele w Kanie. Dokument gnozy semickiej”). Jako jeden z niewielu badaczy przywiązuje tak ogromną wagę do szczegółów – dzięki temu udaje mu się odkryć zupełnie nową, nieznaną twarz Boscha. Fraenger zestawia elementy nawiązujące do Biblii z elementami wizji malarza. Dzięki temu Bosch jawi się nam nie tylko jako prekursor pejzażu, ale też jako heretyk, a zarazem ulubiony malarz najbardziej ortodoksyjnego z władców chrześcijańskiej Europy. Te pozorne sprzeczności i dwoistość malarza zainteresują każdego czytelnika, niezależnie od tego, czy jest on miłośnikiem pobieżnie znającym historię sztuki, czy też specjalistą.