Bogini tańca to niezwykła opowieść o równie niezwykłej tancerce - Bronisławie Niżyńskiej. Była ona niejako skazana na tę formę ekspresji artystycznej, jej rodzice byli bowiem członkami wędrownej trupy tanecznej. Mówiąc żartobliwie, zapewne już w brzuchu matki wykonywała układy baletowe, a poczucie rytmu wyssała z jej mlekiem. Jednak mimo tytułu, zasłużonego zresztą, na kartkach książki ukazana jest nie jako niebianka bez skazy, ale kobieta z krwi i kości. Poznajemy jej często bardzo trudną i bolesną drogę na Olimp. Dzięki temu staje się nam bliska. Angażujemy się emocjonalnie w jej losy, nie jest bowiem pomnikiem. To dobrze. Pomniki przecież podobno są kochane tylko przez gołębie. A czytelnicy chcą poznawać żywych ludzi.
Całość jest jak widowisko baletowe, utrzymane w różnych rytmach. Od pierwszych chwil dajemy się porwać. Chcemy, żeby przedstawienie trwało jak najdłużej. A gdy opadnie kurtyna - ostatnia kartka, czujemy niedosyt, że to już koniec. Fascynująca lektura!
dr Kalina Beluch
Kiedy młodziutka księżniczka Katarzyna przybyła na cesarski dwór, by poślubić przyszłego cara Piotra III, jej życie przestało należeć tylko do niej. Jej...
Powieść o stracie osobistej i narodowej, o zdradzie i potrzebie przebaczenia, o najnowszej hostorii - wojennej i powojennej. Powieść o powrotach do korzeni...