Jeżeli ktokolwiek wątpi w to, że historia może być naprawdę ciekawa, znaczy to, że przed jego bacznym wzrokiem skryła się „Bitwa o Anglię” autorstwa brytyjskiego badacza lotnictwa II wojny światowej, Patricka Bishopa. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się ona tak bardzo na tle dziesiątek innych publikacji popularyzujących historię: zwięzły i mało poetycki tytuł, na okładce jakieś samoloty w czymś przypominającym klucz i, o zgrozo, już na początku daty wyznaczające opisywany okres! Wydawałoby się, że nie jest to nic nadzwyczajnego – i mamy kolejny dowód na to, że pozory mylą.
Książka Bishopa to poprzedzony krótkim wprowadzeniem dziennik działań wojennych na brytyjskim niebie, od 10 lipca do 31 października 1940 roku. Pod każdą kolejną datą jest notka dotycząca pogody i warunków nad kanałem La Manche, a następnie – skrót najważniejszych wydarzeń, opis najciekawszych potyczek czy nawet komentarz do artykułów, jakie ukazały się tego dnia w prasie. Każdą stronę ozdabia przynajmniej jedna ramka rozszerzająca zakres przedstawianych informacji o wspomnienia, fragmenty listów, wypisy z książek lotów, biografie interesujących ludzi, ciekawostki, tabele i odpisy z pamiętników. Oprócz tego, jakby komuś było mało, „Bitwa o Anglię” może się poszczycić hurtowymi niemal ilościami fotografii i ilustracji, od plakatów propagandowych poczynając, a na prywatnych zdjęciach z domowych albumów kończąc.
Jest tu właściwie wszystko, czego można oczekiwać od książki opisującej te feralne miesiące. Dzień po dniu opisywane są tutaj strategiczne i taktyczne zagrania obu stron konfliktu, ale równie wiele miejsca przeznaczone jest na analizę wydarzeń politycznych i, co ciekawsze, nastrojów społecznych i zdarzeń na tyłach bitwy. Bishop przyjął tu bardziej "ludzkie" podejście, patrząc niejako na bitwę o Anglię oczyma przeciętnego lotnika bądź Anglika; często więc więcej miejsca przeznacza na opis pojedynczego przypadku opisywanego w czyichś wspomnieniach niż na przykład całym zniszczeniom w Londynie. Bardzo dobrze wyważone są właśnie te dwa elementy – nie ma tu ani za wiele strategicznych analiz, ani nadmiernego roztrząsania problemów z kotem, który uciekł podczas bombardowania na drzewo.
Bishop ma także dar lekkiego i swobodnego przekazywania nawet dużych ilości informacji, przez co książka nie nuży i nie zniechęca przydługimi rozważaniami przypominającymi dzielenie włosa na ćwiartki. Podniebne boje oddane są z iście plastyczną precyzją, odmalowane słowem w taki sposób, że niejeden twórca literatury pięknej nie powstydziłby się tak żywych opisów. Co najważniejsze, literackie podejście nie wpływa na merytoryczną wartość książki. Przekazywane informacje są ścisłe i dokładne, nie ma tutaj uproszczeń i przeinaczeń wynikających z chęci nadmiernego "spopularyzowania" tematu.
Jedynym zastrzeżeniem, które można mieć do „Bitwy o Anglię”, jest to, że nie jest to książka do czytania jednym ciągiem, od deski do deski. Ilość dygresji, ramek, dodatkowych opisów i sama specyfika tekstu, przedstawiającego każdy dzień bitwy sprawia, że po prostu trudno jest nadążyć za wydarzeniami. Człowiek skacze od tekstu głównego do ilustracji, analizuje tabelki, by przeczytać specyfikacje samolotów, czyta kawałki listów, a w międzyczasie odchodzi pięć stron od miejsca, w którym skończył czytać (przerywając w pół zdania zresztą).
„Bitwa o Anglię” to świetna książka dla każdego czytelnika – czy zaznajomionego z tematem, czy pierwszy raz po podobną publikację sięgającego - zarówno dla zainteresowanego polityką, jak i dla miłośnika militariów. Nie da się ukryć faktu, że jest to mocno rozbudowany album z większą niż normalnie ilością "ciągłego" tekstu, ale czyta się go naprawdę dobrze. Interesująca i wciągająca książka Bishopa zasługuje na uwagę każdego miłośnika historii.
Jeden pancernik... Dwadzieścia cztery misje, by go zatopić... Setki dramatów... ,,Historia kolejnych prób zatopienia Tirpitza jest niezwykła, a Bishop...
Chłopcy z bombowców to napisana z rozmachem, ale i skrupulatnością dokumentalisty książka poświęcona najbardziej niedocenianej brytyjskiej formacji...