Recenzja książki: Billy Summers (wyd. specjalne)

Recenzuje: czytanienaplatan

„Billy Summers” to kolejna powieść Autora odbiegająca od przeważającego w jego twórczości horroru i powieści grozy, co może zachęcić osoby stroniące od tych gatunków. Ja do nich nie należę, ale uwielbiam i tę odsłonę Autora, w której odnalazłam ponownie tę lekkość pióra i umiejętność snucia porywających opowieści, w których tak łatwo zanurzyć się całą sobą.

Głównym bohaterem jak nietrudno się domyślić jest Billy Summers, były żołnierz, snajper prowadzący życie zawodowego zabójcy o ciekawym kodeksie moralnym. W ostatnim zleceniu, które decyduje się przyjąć przed przejściem na emeryturę nie wszystko idzie tak, jak powinno, a konsekwencje jego wyborów okazują się niemożliwe do przewidzenia.

Poznajemy dwie historie Billy’ego. Tę bieżącą, związaną ze zleceniem i niespodziewanym pojawieniem się na jego drodze młodej, skrzywdzonej dziewczyny. I tę z przeszłości, którą sam nam opowiada, coraz bardziej wczuwając się w rolę swojej przykrywki – pisarza tworzącego autobiografię. Przyznaję, że obie opowieści dostarczają silnych emocji i naprawdę wciągają, choć do momentu pojawienia się w jego życiu Alice, to przeszłość mężczyzny pochłonęła mnie w zdecydowanie większym stopniu. Biografia, będąc nowym spojrzeniem i rozliczeniem z trudną przeszłością, wzbudziła we mnie ogromną sympatię, ale i współczucie do Billy’ego.

Ciekawe studium głównego bohatera, którego trudno zaklasyfikować do tych jednoznacznie dobrych lub złych pokazuje, jak pozory mogą mylić i jak skomplikowana może być moralność. Dla mnie pozostaje najmocniejszą stroną tej powieści, ale trzeba przyznać, że również pełna niespodziewanych zwrotów i momentów budzących napięcie fabuła jest rozrywką na najwyższym poziomie. A crème de la crème stanowią nawiązania do jednej z najbardziej znanych powieści Autora i nietuzinkowe zakończenie.