Synestezyjnie zatytułowana antologia "Białe szepty", jak informuje nas wstęp, składa się z niewielkich form prozatorskich dwudziestki autorów, którzy zostali finalistami konkursu ogłoszonego przez Wydawnictwo Replika. Motywem przewodnim, zaproponowanym przez organizatora tej literackiej rywalizacji, jest tu szeroko rozumiane pojęcie sztuki i twórczości artystycznej.
Zbiór ten charakteryzuje się wielowymiarowym profilem genologicznym, możemy napotkać tu konstelację opowiadań z pogranicza horroru i thrilleru po fantastykę i fantasy, z jej sparodiowaną formą również. Przy próbie określenia jego literackiego patronatu, natychmiastowo w oczy rzuca się tu tematyczny i formalny stygmat Edgara Allana Poego i jego młodszego pobratymca Howarda Phillipsa Lovecrafta. Zaznaczyć jednak trzeba, że z reguły są to tylko mierne próby sięgnięcia ideału mistrza, gdzie zbyt pobieżnie potraktowana tematyka, rażąco niewykształcony warsztat, przyćmiewa jakiekolwiek walory lektury. Pośród mnogiej ilości opowiadań reprezentujących średni poziom artystyczny, nie sposób wyłowić kilku pereł. Ich obecność w omawianej antologii nie tylko cieszy oko entuzjastę szeroko rozumianej fantastyki, ale i odbiorcę zupełnie dalekiego od tak zdefiniowanych preferencji czytelniczych. Mam tu na myśli zwłaszcza dwa opowiadania. Pierwsze z nich, "Il mago del potere" Anny Zgierun, rozpoczynające zbiór przedstawia losy światowej sławy rzeźbiarza Raymonda van Vijka, który spotykając na swej drodze tajemniczego Antoniego Musumeciego, zawiera z nim układ. Podczas pobytu na Sycylii z Musumecim, van Vijk wyczarowuje z gliny rzeźby, które tamten w magiczny sposób ożywia, wypalając je w kraterze Etny. W mrocznym zakończeniu tej opowieści magia zostaje zrównana z artyzmem, jej zabójcze oblicze zaś z demiurgiczną mocą kreacji.
Nie sposób nie dostrzec, że stworzony przez Annę Zgierun alchemik, abstrahując cechy osobowościowe z zamordowanych ludzi, wiele ma wspólnego z Süskindowskim Jean – Baptiste Grenouillem, słynnym zabójczym kompozytorem symfonii ludzkich zapachów. Kreacja odczłowieczonego geniusza, doskonalącego swą umiejętności niezależnie od ceny, jaką trzeba za to zapłacić, wpisuje się zatem w profil literatury faustycznej, stawiającej pytanie: gdzie kończy się sztuka a zaczyna zło? Świetne studium choroby psychicznej przedstawił z kolei Dawid Kain w krótkiej noweli "Płaczka". Ta niezwykle smutna opowieść o dziewczynie, która traci swych rodziców w wypadku górskim, jest rewelacyjnym wglądem w istotę ludzkiej samotności i świadectwem tego, jak rozpacz, ta ciemna, melancholijna spod znaku Merkurego, potrafi przemienić ludzkie życie w niekończący się koszmar. Agata, pozbawiona środków do życia, dorabia jako zawodowa płaczka na pogrzebach, wieczorami zaś fotografuje ludzi bawiących się na rozmaitych imprezach, dostarczając materiał wizualny dla jednego z portali internetowych. Przeskoki z funeralnej atmosfery w klimat cudzej radości ma tutaj oddźwięk ironiczny.
Wzrastająca pogarda żywiona wobec ludzi, ich egzystencji, do której Agata nie jest w stanie w żaden sposób się dopasować, kiełkuje w bohaterce niczym trująca roślina. Jej transpozycją jest tutaj zmieniona optyka. Agata zaczyna bowiem widzieć ludzi jako uzbrojone w chitynowy pancerz żuki. W motywie insektoidalnej transformacji pobrzmiewają tu echa Kafkowskich, a tym samym Schulzowskich przeobrażeń ludzi w karakony. Podobnie też, jak w patronujących opowiadaniu wzorcach, zaciera się tu granica między rzeczywistością a snem, złudzeniem, wyobrażeniem. Antologia ta, z racji swej różnorodności gatunkowej jest w stanie zdobyć sympatię szerokiego grona odbiorców. Podejrzewam, że każdy, nawet wybredny czytelnik, znajdzie tu coś dla siebie, opowieść wyjątkową, którą zapragnie podzielić się z drugim człowiekiem. Polecam zarezerwować całe popołudnie - książka niebezpiecznie wciągająca!
Anna Kołodziejska
- ponad 250 kolorowych, szczegółowych ilustracji - dinozaury, ich krewni i inne wymarłe zwierzęta przedstawione w ich naturalnym środowisku, ukazane jako...
To jedna z nielicznych encyklopedii, którą można czytać, tak jak inne książki, strona po stronie - ponieważ ma układ tematyczny, a nie alfabetyczny...