Niekończąca się wojna
Najnowsza powieść Tomasza Kołodziejczaka rozgrywa się w uniwersum Ostatniej Rzeczpospolitej. Jest rozwinięciem historii spotykanych w tomach opowiadań Czarny Horyzont i Czerwona Mgła. Rozwinięciem świetnym, w które szybko wchodzimy i któremu bez trudu dajemy się oczarować. Magia Białej Reduty działa na nas nie mniej efektywnie niż w świecie powieści.
Wydarzenia rozgrywają się w kilku miejscach, w kilku światach. Niektóre znamy już z wcześniejszych opowiadań Kołodziejczaka. Do nich należy z pewnością Gehenna, obszar Europy opanowany przez balrogi, Czarnych. Przez ludzi w niej wegetujących zwana prozaicznie Tutaj. Tym razem zostaje ona opisana o wiele bardziej szczegółowo. Poznajemy sekrety tego pola woli balrogów, Władców żywiących się strachem, cierpieniem i bólem poddanych. Poznajemy codzienność tego swoistego ogromnego obozu koncentracyjnego, gułagu, w którym praca nie prowadzi do wolności. W którym przedwczesnym końcem wszystkiego jest zawsze bolesna śmierć. Również Rzeczpospolitą po Zaćmieniu poznajemy w Białej Reducie poprzez większą liczbę detali, opisów życia ludzi w warunkach nieustannego zagrożenia. Nowym elementem jest Czerwona Planeta, na której ludzkość zbudowała kiedyś pierwsze placówki. Niestety, plan kolonizacji Marsa nie powiódł się do końca, Czarni zdołali skutecznie zaatakować i zniszczyć rakietę z dostawami i nowymi marsonautami. Ludzie boją się wysyłać kolejne ekspedycje na tę planetę, a sytuacja kolonizatorów jest wyjątkowo trudna bez pomocy z zewnątrz. Rodzi się tam groźna w skutkach rebelia. Ostatnim miejscem wydarzeń są nowe plany, równoległe światy badane przez królewskiego geografa Kajetana Kłobudzkiego, takie jak Plan Ręki czy Wrzeciona. Dają one autorowi możliwość opisywania innych rzeczywistości, niezwykłych zasad nimi rządzących, odmiennych praw fizyki, zaskakujących istot.
Kołodziejczak zastosował modny obecnie sposób pisania, nieustanne przeplatanie się wątków. Powieść składa się z wielu krótkich rozdziałów, w których akcja biegnie własnym torem. Z jednej strony urozmaica to lekturę, z drugiej - przynajmniej z początku - wymaga większej uwagi i pewnej cierpliwości. Powieść jednak jest tego warta.
Na kartach książki spotykamy starych znajomych: pułkownika Gralewskiego, wspomnianego już królewskiego geografa Kajetana Kłobudzkiego czy potężne elfy, takie jak Anna Naa’Maar. Pojawiają się również nowe postaci, takie jak dziesięcioletni Karl z Gehenny czy osadnicy na Marsie. Jak zwykle pisarz dba o ciekawe opisywanie zarówno wydarzeń, jak i postaci. Nie koncentruje się tylko na akcji, buduje rozbudowane portrety psychologiczne, które mają ułatwić nam zrozumienie postępowania bohaterów, identyfikowanie się z nimi, emocjonalne zaangażowanie w lekturę.
Każdy wątek poprowadzony jest w nieco inny sposób, ma odmienny klimat. Wątek Gehenny jest zdecydowanie mroczny, w przypadku przygód Gralewskiego i Kłobudzkiego jest więcej optymizmu, wydarzenia na Marsie mają w sobie pewien pesymistyczny tragizm, charakterystyczny dla przebiegu wszystkich rewolt. Nie ma mowy o nudzie. Kołodziejczak stara się pisać w sposób zrównoważony. Jest w tej prozie miejsce na dynamiczną akcję, jest czas na rozbudowane opisy. Ważne są psychologia postaci i socjologiczne obserwacje. Mamy wrażenie patrzenia na odwiedzane światy okiem cierpliwego badacza próbującego opisywać je, analizować, zrozumieć.
Lektura Białej Reduty jest mocno uzależniająca. Pierwszy tom zaostrza apetyt na kolejne pozycje cyklu, które są już w planach wydawniczych. Powieść należy do tych książek, od których trudno się oderwać. Jest dobrze przemyślana i sprawnie napisana, angażująca emocjonalnie. Dużą atrakcją jest zawarcie w niej pierwiastków specyficznie polskich, które czynią książkę w pełni zrozumiałą właśnie dla nas. Polska i jej historia nie są tu powodami do wstydu, cierpienia, odżegnywania się od nich ze wszystkich sił. Polacy nie są zacofanymi nieudacznikami i tanią siłą roboczą Europy. Jak każdy naród, mają cechy pozytywne i negatywne, acz każde z nich potrafią się okazywać się niezwykle przydatne w odpowiednich okolicznościach.
Świat Czarnych Horyzontów jest oryginalny. Wychodzi poza ślepe naśladownictwo produkcji zachodniej. Twórczo rozwija elementy istnienia światów równoległych, magii, elfów, kontaktu z obcymi cywilizacjami kosmicznymi, eksploracji Kosmosu. To proza na bardzo dobrym poziomie, plastyczna i intrygująca.
Dominium Solarne. Triumf ludzkości i jej ostateczne zniewolenie. Wszechświat podbity i sterowany przez Sieć Mózgów. Uniwersum wstrząsane planetarnymi wojnami...
Dzieci nie wysyła się na wojnę, ale dorosłych, którzy z tych dzieci wyrastają – owszem. Płk. Robert Gralewski Ludzkość prowadzi wojny odkąd...