Wystrzałowa Parasolka znów w akcji
Jeśli kiedykolwiek pomyślałeś, że kobieta w ciąży powinna być uosobieniem cnót anielskich i oazą spokoju, a dni wypełniać kompletowaniem wyprawki dla dziecka, to oznacza, że nigdy nie spotkałeś Lady Alexi Maccon vel Wystrzałowej Parasolki. Oczywiście, wszyscy fani bohaterki Gail Carriger doskonale wiedzą, że z bezduszną się nie zaczyna, bowiem - nawet brzemienna - stanowi śmiertelne zagrożenie dla wszystkich, którzy ośmielają się postępować wbrew jej woli, a - co gorsza - knuć potworne spiski.
Bezwzględna to czwarty tom „parasolkowej serii” opublikowanej nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka. I choć najsłabszy, to jednak dostarczy czytelnikom nie lada wrażeń i zdecydowanie poprawi humor. O ile, oczywiście, przeżyjemy spotkanie z lady Maccon, która nawet sama o sobie mówi, że jest bezduszna i fakt, niezbyt ckliwa. Nazywana jest też Nadludzką, a jej cechą charakterystyczną (oprócz wybuchowego temperamentu) jest brak duszy.
Pozostając w burzliwym (i namiętnym) związku z wilkołakiem, naraża ona siebie i dziecko. Jedynym ratunkiem jest plan adopcji noworodka przez lorda Akeldama - dopiero wówczas królowa westminsterskiego ula zostawi ją w spokoju. Zanim to jednak nastąpi, Alexia, niczym nadnaturalna Irene Adler, będzie musiała rozwiązać prawdziwą zagadkę kryminalną. Od widmowego posłannika (czyli ducha) dowiedziała się bowiem, że planowany jest zamach na królową. Alexia zrobi wszystko, by uratować królową Wiktorię - szczególnie, że próba zabójstwa może mieć związek z przeszłością za sprawą szkockiej watahy z 1853 roku. Rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania ciała ducha, który dostarczył ostrzeżenie, ale (co dziwne) w aktach BUR-u nie ma żadnej informacji o tej zjawie.
Alexia, ze swoimi coraz większymi rozmiarami i z coraz gorszym humorem, kolebie się ulicami Londynu, odwiedzi nawet Woolsey, ale wszystkie tropy wydają się błędne (włącznie z osobą potencjalnej ofiary). Całe szczęście, że zawsze „pod ręką” jest herbata (a nawet - całe morze herbaty) i słynna parasolka, w której nie tylko można ukryć różne rzeczy takie, jak trucizny pewnej kucharki związanej z Zakonem Mężnej Ośmiornicy, ale i którą można obezwładnić wrogów. W porównaniu do poprzednich tomów, w Bezwzględnej zdecydowanie rzadziej mamy do czynienia z intrygującymi wynalazkami, ale i tak, oprócz wymienionego technologicznego cuda w postaci parasolki, znajdziemy tu zawór krystaliczny do transmisji elektrycznej czy harmoniczny dysruptor rezonansu dźwiękowego. Atakować zaś będą tajemnicze i mordercze jeżozwierze oraz bezwzględny oktomaton.
Bezwzględną Gail Carriger można z czystym sumieniem nazwać brawurowo napisanym, nadnaturalnym kryminałem, skrzącym się dowcipem, choć z pewnością nie każdemu przypadnie on do gustu. Sporą trudność, dla rozpoczynających lekturę cyklu właśnie od czwartego tomu może sprawić odnalezienie się w świecie pełnym wampirów, wilkołaków czy bezdusznych. No, chyba, że wypowie słowa przysięgi: W imię mody ojczyznę dziś chronię. Słabszych własną turniurą osłonię. Prawdę będę tropić szalenie. I przysięgam zachować milczenie. Wówczas z pewnością wszystko stanie się jasne.
Alexia Maccon, lady Woolsey, budzi się bladym zmierzchem i słyszy, że jej mąż, zamiast spać, jak na porządnego wilkołaka przystało, drze się wniebogłosy...
Po pierwsze, Alexia nie ma duszy. Po drugie, jest starą panną, której ojciec był Włochem, a teraz nie żyje. Po trzecie, została zaatakowana przez wampira...