Recenzja książki: Bez odkupienia

Recenzuje: Damian Kopeć

Świat zbudowany z urojeń

Urojenia. Pojawiają się najczęściej u ludzi z poważnymi problemami psychicznymi, choć również u tych sięgających po psychoaktywne środki chemiczne. W innej formie istnieją u ludzi zdrowych psychicznie (jednak czy na pewno?), którzy w coś fanatycznie, w sposób pozbawiony krztyny rozsądku, wierzą. Niekoniecznie w ramach jakiegoś systemu religijnego - równie często poza nim lub nawet wbrew religii, jak w przypadku ludzi niewierzących w Boga, nieustannie próbujących wprowadzać w życie różnorakie utopie. Czy urojenia mogą przybrać realny, namacalny kształt? W świecie Geisteskranken – tak. Ci ludzie, często na pograniczu niekontrolowanego szaleństwa, egocentrycy, socjopaci, psychopaci mają moc materializowania swoich chorych urojeń. Im głębiej wpadają w odmęty szaleństwa, tym bardziej są efektywni - przynajmniej do czasu niemożliwej do uniknięcia w ich przypadku samozagłady. Ich wiara w coś staje się prawdą, wpływającą na otaczający ich świat i - dopóki nie zaczną wątpić – kształtuje rzeczywistość. W tak dziwnym świecie rozgrywa się akcja powieści Bez odkupienia Michaela R.Fletchera.

Konig, demoniczny kapłan szybko rosnącej w siłę sekty Geborene Damonen, ma wielkie plany. Pragnie stworzyć własnego boga. Chce, by został nim jeden z jego wychowanków. Takim bogiem, którego on sam mógłby w pełni kontrolować i który pomógłby mu uniknąć losu Geisteskranken. Tylko co to za bóg, nad którym władzę ma ktoś inny? Na to miejsce szykowany jest Morgan, stosunkowo bystry chłopak, żyjący dotąd w izolacji i poddawany nieustannej manipulacji. Inni kandydaci na bóstwa nie przetrwali eksperymentów prowadzonych na nich przez naukowców sekty. Członkowie Geborene, z których wielu jest Gefahrgeist (socjopaci) czy Geisteskranken (Ułudnicy), mają swoją wiarą pomóc dziecku Wstąpić. Przejść przez obrzęd śmierci i zostać ich upragnionym bogiem. Konig pragnie, by wiara ta była jak największa i robi wszystko, by w szeregi sekty wstępowali kolejni ludzie. Podupadłe, dotknięte nędzą Grauchloss doprowadza do rozkwitu. O jego ambitnych, niespecjalnie ukrywanych planach dowiadują się inni, z różnych powodów chętni przejąć akurat to dziecko dla siebie. Przypadkowo poznaje owe zamiary m.in. trójka zatwardziałych, zdemoralizowanych najemników-rozbójników, którzy zamierzają nieźle zarobić na porwaniu Morgana. Drogi wszystkich zainteresowanych prowadzą do głównej siedziby sekty, do Grauchloss. Szykuje się bezwzględna walka o niezwykłe dziecko.

Powieść Bez odkupienia, będąca pierwszym tomem cyklu Świat Urojeń, należy do grimdark, podgatunku dark fantasy, który zawiera w sobie m.in. elementy dystopii, świata bez moralności, dużą dawkę przemocy, często wulgarny, dosadny, ostry język. To dosyć mroczna fantastyczna wizja, na ogół ponura, pełna krwi i śmierci.

Czego można spodziewać się po tej powieści? Sporej dawki akcji i brutalności, opisów na pograniczu dobrego smaku lub nawet poza nim (takich jak chociażby mordowanie ludzi i zjadanie ich wnętrzności). Nie ma tu pozytywnych bohaterów w klasycznym rozumieniu. Są co najwyżej ci bardziej amoralni niż reszta. Chętnie sięgają po broń, zabijają bo chcą, bo lubią to, bo bawi ich zadawanie bólu i uśmiercanie innych. Nie ma w nich czegoś takiego jak empatia czy współczucie. Ludzie w tym świecie dzielą się na bezwzględnych szaleńców oraz słabych i bezwolnych, którymi silni pomiatają. Wszelkie dysfunkcje społeczne pozwalają skuteczniej rządzić innymi i wydają się być cnotą.

(...) zmień to, w co ludzie wierzą, a wówczas zmienisz świat.

Pomysł na cykl jest oryginalny, wiele rozwiązań - zaskakujących. Książka być może jest dobra w swoim rodzaju, ale nie jest to literatura – zwłaszcza z określeniem „rozrywkowa" - dla większości czytelników. Świat i zamieszkujący go ludzie są odrealnieni, ale liczne opisy są bardzo plastyczne, przygnębiające, a przemoc - wszechobecna. Główni bohaterowie są nieźle przemyślani i dobrze opisani, ale trudno mówić o ich intrygującej złożoności, o okazji do zgłębiania meandrów ich osobowości. Przypominają raczej socjopatów, seryjnych morderców, w jakiś sposób ciekawych, o ile tylko nie musimy się z nimi i efektami ich działań stykać bezpośrednio. Z pewnością interesujących dla psychiatrów klinicznych. Odnosi się wrażenie, że nurzamy się w swojego rodzaju szaleństwie tylko po to, żeby się w nim ponurzać. Wydarzenia i ich opisy skutecznie przysłaniają zwykłą logikę, tak jak ma to miejsce w otchłaniach narastającego obłędu. Humor, związany głównie z trójką najemników-rozbójników, jest tu zdecydowanie błotniście czarny.

Niebo wyglądało niezdrowo, zmaltretowana rzeczywistość chorowała. (...) Nawet ziemia wyła z udręki.

Dużo miejsca w Bez odkupienia poświęcił autor kilku wyrazistym, kluczowym postaciom: Konigowi, Bedecktowi, Wichtigowi oraz Schelten. Konig potrafi ożywić ciemne strony swej osobowości, tworząc odpowiadające im istoty – Dopple, dając życie, siłę, a nawet niezależność nie tylko im, ale nawet swoim odbiciom w lustrze. W przypadku trójki awanturników tkwi w nich jakaś łagodząca pomroczność fabuły groteskowość. Interesujące są łączące ich, skomplikowane, choć dysfunkcyjne, relacje, oparte na pożądaniu, manipulacji, nieustannych rozgrywkach słownych, wykorzystaniu cudzych słabości i myśleniu o innych w perspektywie tymczasowej użyteczności. Rozmowy Bedeckta, Wichtiga oraz Schelten są co najmniej groteskowe i byłyby jeszcze śmieszniejsze, gdyby nie szerszy kontekst wydarzeń. Groteskowe - choć miejscami nużące - jest też ciągnące się jak gluty przeziębienie Bedeckta, opisy smarkania, spluwania, bólu głowy, cierpień na miarę młodego Wertera. Można by rzec: groteska pomieszana z makabreską. Groteskowe są przerysowane i dziwaczne opisy, porównania powtykane wszędzie jak konserwanty do jedzenia. Gotyckie w swojej ponurości i niby poetyckiej w stylu, drażniącej przesadzie.

Bedeckt kaszlał i pluł na nienawistne schody gęstą, ciemną flegmą.

Dość mocny efekt - chwilami jednakże nieomal komiczny - wywiera zastosowanie w powieści niemieckich lub niemiecko brzmiących słów. Złożonych, chropowatych, w gotycki sposób ciężkich. Nie wiem, na ile brzmią one groźnie dla innych nacji, u Polaków i innych ofiar niemieckich okupantów, mających wciąż żywe w pamięci wspomnienia ostatniej wojny, wywołać mogą nieprzyjemne dreszcze. Z drugiej strony - owe słowa są często zabawne w kontekście ich znaczenia.

Klimat powieści jest zmienny: raz ciężki ciężki jak jesienna aura w naszym umiarkowanym klimacie, innym razem zdecydowanie lżejszy. Często jak przygniatająca muzyka zespołu Rammstein, czasem - jak lekkie, choć monotonne techno. Chwilami zaś zmierzający w kierunku gęstych oparów absurdu, mocno nasączonego turpizmem.

Jeśli życie jest dla kogoś zbyt miłe i proste, język codzienny - zbyt gładki i delikatny, niech sięgnie po miazmaty urojeń wypełniających karty Bez odkupienia. I niech uważa, by nie wejść w ten świat zbyt głęboko i nie uwierzyć we własne imaginacje. Papier - w przeciwieństwie do życia - zniesie niemal wszystko.

Kup książkę Bez odkupienia

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Bez odkupienia
Książka
Bez odkupienia
Michael R. Fletcher
Recenzje miesiąca
Smolarz
Przemysław Piotrowski
Smolarz
Babcie na ratunek
Małgosia Librowska
Babcie na ratunek
Wszyscy zakochani nocą
Mieko Kawakami
Wszyscy zakochani nocą
Baśka. Łobuzerka
Basia Flow Adamczyk
 Baśka. Łobuzerka
Zaniedbany ogród
Laurencja Wons
Zaniedbany ogród
Dziennik Rut
Miriam Synger
Dziennik Rut
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy