Mitsukazu Mihara w Polsce znana jest przede wszystkim z dość popularnej serii „Balsamista”. Tym razem wydawnictwo Hanami wydało mangę ze zbiorem sześciu krótkich opowiadań autorki. O Miharze pisze się, że swoje prace utrzymuje w stylistyce gotyckiej, choć „Beautiful people” w moim odczuciu bliżej do stylistyki emo - z całym jej ładunkiem emocjonalnym i natężeniem uczuć.
Historie stworzone przez Miharę są bardzo krótkie i zwięzłe. Zaledwie na kilku stronach autorka potrafi skonstruować spójną opowieść i zwartą akcję, a do tego całość spointować i zakończyć z pomysłem. Niektóre spośród opowiedzianych historii po prostu się urywają, a my możemy sobie tylko wyobrażać lub domyślać się ich dalszego przebiegu. Inne zostają niedopowiedziane, dwuznaczne, zagadkowe.
Bohaterami „Beautiful people” są zagubieni, kompletnie nieradzący sobie z rzeczywistością młodzi ludzie. Starają się na różne sposoby oswajać świat, w którym żyją, jednak podejmowane przez nich działania są niepewne i jeszcze tylko pogłębiają ich stan. Słaba i krucha psychika bohaterów tworzy mary („Królewna Śnieżynka”) i iluzje („Kobieta-stalker”), które w rezultacie prowadzą prostą drogą do szaleństwa lub - w najlepszym wypadku - do gorzkiej rozpaczy. Z ich zachowania przebija się niemy krzyk desperacji i wyalienowanie.
Gdy bohaterowie w końcu znajdują kogoś bliskiego, kogoś, kto w końcu ich zrozumie, okazuje się, że jest to istota efemeryczna, z innego świata, z którą nie potrafią nawiązać prawdziwej więzi – kobieta frankenstein, wampir, ulotna śnieżynka, znajoma z sieci, znienawidzony pedzio. Dzięki tym dziwnym znajomościom część z „miękkociałych” bohaterów „Beautiful people” spróbuje zmienić coś w swoim życiu. Te przypadkowe spotkania pchną ich do działania. Niektórzy jednak nadal pozostaną w martwym punkcie, nie potrafiąc wyjść ponad siebie i ponad swoje odizolowanie. Oczywiście, oni też przeciwstawiają się swojemu położeniu, jednak ich bunt ogranicza się do "zburdanej" fryzury i nietypowej koszulki. Bohaterowie „Beautiful people” są słabi i nieprzygotowani do życia w brutalnym świecie. Ich czyste i nieskalane okrucieństwem dusze okazują się zbyt „piękne” i delikatne, by przetrwać w tym skażonym złem i przemocą świecie.
Niech jednak marazm bohaterów „Beautiful People” was nie zniechęci. Historie stworzone przez Miharę napisane są z pomysłem i dużą błyskotliwością, jak choćby „World’s End”, gdy w wyniku broni bakteriologicznej giną wszyscy ludzie na Ziemi. Jedynymi ocalałymi jest dwójka zwykłych, mało rozgarniętych nastolatków – ona: słodka idiotka, panienka, przy której do tej pory wszyscy się kręcili, na dodatek lesbijka; on: mało zdecydowany, słaby, a do tego - zagorzały gej... I tak, tych dwoje zostaje skazanych na siebie, co wydaje się okrutnym żartem z nich samych, jak i z całej ludzkości, której są teraz ostatnimi przedstawicielami.
Pomimo oszczędnej, wręcz skąpej stylistyki, momentami trochę rażącej (prawie w ogóle nie ma tła tych opowieści), autorka wykonuje kawał dobrej roboty, a jej zbiorek ogląda się i czyta z prawdziwą przyjemnością. Oczywiście, w książce zdarzają się słabsze fragmenty i naiwne stwierdzenia w stylu: „liczy się tylko piękne wewnętrze, a nie uroda” (tytułowe opowiadanie „Beautiful people”), ale myślę, że całość broni się i jest naprawdę godna polecenia.
Z początku pod kołyską umieszcza się trujące rośliny. Potem pod prześcieradłem. I wewnątrz ubrań. Nawet dodaje się je do mleka, którym karmi się niemowlęta...
Transylwańska Róża jest znudzoną anielicą, która często odwiedza ziemię dla zabicia czasu. Pewnego dnia zauważa chłopaka popełniającego samobójstwo. Róża...