Recenzja książki: Batalista

Recenzuje: mrowka

Wydawca na czwartej stronie okładki „Batalisty” forsuje pogląd, jakoby ta powieść była niepodobna do żadnej z poprzednich książek Artura Perez-Reverte. Spostrzeżenie to nie należy jednak do prawdziwych. Styl pisania nie zmienia się, również niektóre motywy znane z poprzednich utworów hiszpańskiego pisarza pojawiają się i tutaj. Nie stawiam tu zarzutów o nieoryginalność, po prostu Perez-Reverte wypracował swój własny sposób pisania i nie zmienia go także w swojej najnowszej powieści.

 

Andres Faulques – główny bohater „Batalisty” był fotoreporterem wojennym. Na zdjęciach uwieczniał ludzkie dramaty i nieszczęścia, fotografował zło i przerażenie, starał się uchwycić najprymitywniejsze ludzkie instynkty. Nie liczyła się dla niego godność człowieka, zobojętniały na krzywdę fotoreporter pragnął tylko jednego: w odpowiedniej chwili zwolnić spust migawki, by jak najpełniej oddać okrucieństwo wojny. Nie starał się zapobiegać tragediom, nie chciał tego robić. Czasami nawet jego aparat pełnił funkcję katalizatora – przyspieszał wykonanie wyroku. Wielu walczących z dumą pozowało Faulquesowi w momentach zabijania przeciwników. Faulquesa interesowały przede wszystkim emocje i uczucia napotykanych ludzi. Jego partnerkę, piękną dwudziestosiedmiolentnią Olvido – przedmioty. Olvido nie uwieczniała nigdy obcych. Koncentrowała się na zniszczonych mostach, pozostawionych w ruinach domów zdjęciach czy nic nie wartych rupieciach. To z nich wydobywała rozmiary tragedii, to je wykorzystywała, żeby zaprezentować klęskę człowieka. Olvido zginęła – nadepnęła na minę, kiedy szła sfotografować porzucony szkolny zeszyt. Faulques porzucił po tym wydarzeniu zawód fotoreportera, kupił wieżę i na jej ścianach zaczął malować obraz przedstawiający bitwę – kwintesencję wszystkich wojen i bitew.

 

„Był to panoramiczny fresk, mający ukazać oczom uważnego widza nieugięte reguły stanowiące o tym, że wojna – pozorny chaos – jest odzwierciedleniem życia. Jego [Faulquesa] ambicją nie było stworzenie arcydzieła, nie próbował nawet oryginalności, choć suma i kombinacja obrazów zapożyczonych z malarstwa i fotografii była oryginalna (…). Malowidło nie miało trwać wiecznie, nawet nie miało być pokazywane publiczności. Kiedy malarz ukończy dzieło, opuści to miejsce i pozostawi je swojemu losowi. A od tej chwili pracować nad nim zaczną czas i przypadek”.

 

Do zamkniętego w wieży artysty przybywa jednak któregoś dnia Ivo Markowić – bohater jednego ze zdjęć Faulquesa. Przybywa z poważnym oskarżeniem: oto obecność obiektywu i równie obojętnego fotografa w chwili zagrożenia życia żołnierza kompletnie zniszczyła sens egzystencji Markowicia. Od tej pory „obiekt” zdjęcia szukał reportera. Kiedy go znajdzie – obieca mu śmierć. Ivo Markowić przybywa do Faulquesa, żeby go zabić. Przedtem jednak, po szokującym oznajmieniu, chce zrozumieć jego postępowanie. Obaj mężczyźni będą teraz przez kilka dni zastanawiać się wspólnie nad życiem i sztuką…

 

Arturo Perez-Reverte uwielbia skupiać się na szczególe. Potrafi długo rozwodzić się nad detalami pracy fotoreportera: zarówno nad odpowiednim ustawieniem aparatu, wybraniem perspektywy, obmyślaniem planu zdjęcia, uwzględnieniem światła; jak i nad zajęciami malarza: mieszaniem farb, techniką ich nakładania, próbami uzyskania światłocienia i kompozycją obrazu. Te artystyczne rozważania stanowią sporą część książki. Nie nudzą jednak, jak mogłoby się niektórym wydawać. Perez-Reverte potrafi bowiem wykorzystać dynamizm opisu, opowiadając przestrzeń malowaną bądź fotografowaną, opowiada jednocześnie wydarzenia, dla których owa przestrzeń była tłem.

 

Sprawia Reverte wrażenie uczestnictwa w akcie tworzenia: spowalnia akcję i drobiazgowo omawia na przykład konieczność ustawienia ostrości w aparacie po to, by za chwilę skupić się na efekcie: wykonanym dzięki temu zdjęciu. Ilość analiz obrazów i fotografii sprzyja achronologicznemu omawianiu zdarzeń, staje się też czynnikiem spowalniającym akcję, ale nie odbierającym jej dramaturgii. Można w skrócie ująć to tak: fabuła wywołuje w czytelniku dreszcz emocji, zapewnia rozrywkę.

 

Opisy zaś przynoszą przyjemność estetyczną. Połączenie tych dwóch składników udało się autorowi świetnie. Reverte wykorzystał w książce także własne doświadczenia, z trzydziestoletniej pracy reportera wojennego – przemyślenia dotyczące walk powtarzają się u pisarza i nie są niczym zaskakującym, nadal jednak mogą się podobać. Twórca bowiem analizuje wojenne wydarzenia, nadając im wymiar uniwersalny. Stroni od polityki, szuka punktu wspólnego dla wszystkich wojen i bitew – temu poszukiwaniu poświęcona jest przecież praca głównego bohatera.

 

Urzeka w „Bataliście” plastyczność opisu i celność pisarska: nie ma tu zbędnych sformułowań. Każde słowo jest niczym pociągnięcie pędzlem – każde zostawia ślad, a wszystkie składają się na piękny obraz. Zakończenie powieści wydaje się bardzo przewidywalne, ale na dobrą sprawę nie ono jest tutaj najważniejsze. Sposób narracji wynagrodzi brak oryginalności w zakończeniu. Ale o tym każdy musi się przekonać osobiście. Naprawdę warto.

Kup książkę Batalista

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Batalista
Książka
Batalista
Arturo Perez-Reverte
Inne książki autora
Falco
Arturo Pérez-Reverte0
Okładka ksiązki - Falco

Pierwsza część bestsellerowego cyklu. Ponad pół miliona sprzedanych egzemplarzy! Hiszpania lata 30.Sam przeciw wszystkim.Przenikliwy jak Blomkvist...

Życie jak w Madrycie
Arturo Pérez-Reverte0
Okładka ksiązki - Życie jak w Madrycie

Niniejszy tom zawiera wybór najlepszych felietonów pisarza z lat 1998-2001 ukazujących się w znanym hiszpańskim tygodniku 'El Semanal'. Ich poczytność...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy