Twórcy komiksowi mają nieograniczoną wyobraźnię. Kolejnym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest stworzone przez Billa Willinghama uniwersum Baśnie. Geneza całej historii jest dość smutna. Oto baśniowe krainy, jedna po drugiej, zostają podbite przez brutalne wojska tajemniczego władcy zwanego Adwersarzem. Wiele stworów zginęło lub dostało się do niewoli, jednak dość sporej grupie ocalałych, dzięki magii i tajemnym przejściom, udaje się uciec do świata ludzi. Oczywiście, większość uchodźców, którzy mają ludzki wygląd lub mogą taki przybrać, ukryło się w mieście będącym ucieleśnieniem różnorodności i dziwactwa – Nowym Yorku. Tutaj tworzą całkiem nową społeczność zwaną Baśniogrodem. Reszta schowała się na „farmie” – an rozległych wiejskich terytoriach. I to właśnie oni są głównymi bohaterami drugiego tomu cyklu.
Podejrzewam, że tych którzy czytali pierwszy tom serii (Baśnie na wygnaniu), nie trzeba specjalnie zachęcać do lektury kolejnych części. Świat stworzony przez Willinghama porywa od samego początku. Poznajemy na nowo postacie, które - jak mogłoby się wydawać - znamy doskonale. Królewna Śnieżka, pełniąca funkcję zastępcy burmistrza społeczności baśniowych stworów, okazuje się zdecydowaną, mocno stąpającą po ziemi kobietą. Wilk, tak dobrze kojarzony z kart Czerwonego Kapturka, to nie tylko zły drapieżnik straszący w lesie małe dzieci, ale i perfekcyjny morderca, doskonały śledczy i jednocześnie nierozstający się z papierosem i drinkiem zgorzkniały ponurak. Uroczy książę to wielokrotny rozwodnik i nałogowy uwodziciel, a małżeństwo Pięknej i Bestii od wielu lat przeżywa permanentny kryzys. Z każdą stroną odkrywamy z zaskoczeniem kolejne postacie i ich „odczarowane” charaktery. W Folwarku zwierzęcym cała uwaga zostaje skupiona na stworzeniach zamieszkujących wspomnianą już farmę. Są tu m.in. trzy małe świnki, smok i olbrzymy, postacie z Księgi dżungli, Alicji w krainie Czarów oraz wielu innych bajek i baśni, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia.
Zdesperowane zwierzęta nie mogą już znieść zamknięcia w ograniczonej przestrzeni, a ich depresję pogłębia swoboda, jaką mają stwory, które przybrały ludzki kształt. Ich frustrację potęguje dodatkowo tęsknota za stronami ojczystymi, które teraz okupowane są przez ciemne moce Adwersarza. Zwierzęta zafascynowane marksistowską filozofią postanawiają przeprowadzić rewolucję. I niczym w Folwarku zwierzęcym Orwella, do którego nawiązuje tytuł komiksu, potajemnie przejmują władzę na farmie, organizują oddziały bojowe, przerabiają broń tak, by dostosować ją do łap i zwierzęcych kończyn, i szykują się na przejęcie całkowitej władzy poprzez obalenie władz Baśniogrodu urzędujących w Nowym Yorku. Natomiast kolejnym krokiem ma być powrót do ojczyzny i odzyskanie utraconych ziem. Nie dziwi także, że pomysłodawcami i głównodowodzącymi całej operacji są trzy świnki, choć tak zdrobniona nazwa nie do końca oddaje charakter dorodnych, spasionych prosiaków. Natomiast największą brutalnością i zapałem rewolucyjnym odznacza się piękna Złotowłosa (tak, tak, ta od trzech niedźwiadków, którymi zresztą zręcznie manipuluje).
Chyba tym, co najbardziej mnie zaskoczyło w trakcie lektury Folwarku zwierzęcego, jest brutalność baśniowego świata (no, ale w końcu ile jest przemocy w utworach braci Grimm czy Andersena?). Młodzi rewolucjoniści postanawiają pozbyć się każdego, kto tylko sprzeciwi się ich pomysłowi zdobycia władzy i, o zgrozo, z całym impetem oraz zaciekłością zabierają się do czynu. We krwi postanawiają utopić stary system, który zmusił ich do osiedlenia się na farmie. W ten sposób pozbywają się paru całkiem sławnych bajkowych postaci. Bill Willingham tworzy całkiem nowe uniwersum, przypominające czasem historię Shreka, w której zły Lord Farquaad postanowił zamknąć wszystkie baśniowe stwory, zmuszając je w ten sposób do ucieczki na ukrytą polanę Shreka. Tutaj natomiast Adwersarz całkowicie przepędził je z ich własnego świata, zagarniając go dla siebie.
Nie ma tu, niestety, miejsca na żart i humor oraz szczęśliwy happy end. Baśniowy świat okazuje się o wiele bardziej brutalny, niż mogłoby się wydawać. Nieśmiertelne stwory, które żyją tak długo, jak długo czytane są historie o nich, prowadzą między sobą rozgrywki i intrygi niczym greccy bogowie. I tutaj także, bogaci i potężni, którzy zdołali ocalić majątki, mają najwięcej do powiedzenia, natomiast biedne i pomniejsze postacie, drugoplanowe i te, które słabo pamiętamy, ledwo radzą sobie w obcym dla nich świecie.
Dobrze narysowana, świetnie poprowadzona historia baśniowych stworów ukrywających się w naszej rzeczywistości z każdą częścią odkrywa kolejne wątki i historie. W Polsce wydano do tej pory 8 tomów, natomiast w USA ukazało się ich już 15, a myślę, że bogactwo baśniowych krain jest niewyczerpane - podobnie, jak niewyczerpalna jest ludzka wyobraźnia.
Warszawa - stolica Polski położona na Mazowszu, na skrzyżowaniu szlaków handlowych i komunikacyjnych. Posiada nie najdłuższą, lecz ciekawą historię. W...
Większość wydawnictw encyklopedycznych posługuje się językiem, który w żaden sposób nie przystaje do języka, którym z kolei posługują się uczniowie. Z...