Brytyjską pisarkę, Joanne K. Rowling znają nie tylko najmłodsi, ale również dużo starsi czytelnicy. Sławę i ogromne pieniądze przyniosła autorce saga o losach małego czarodzieja, wydana w siedmiu tomach historia Harry’ego Pottera. Jednak – jak się okazuje – pisarka nie poprzestała na zwieńczonym wielkim sukcesem cyklu, ale postanowiła wydać swego rodzaju uzupełnienie „Harry’ego Pottera”, zbiór opowieści, który rzekomo miał być czytany dzieciom czarodziejów na dobranoc – „Baśnie barda Beedle’a”.
Bard Beedle, żyjący w XV wieku, jest autorem zbioru baśni, które do złudzenia przypominają baśnie, jakie każde „mugolskie” dziecko słyszało od swoich rodziców przed snem. W opowieściach tych bardzo wyraźnie zarysowane zostają kontury postaci zarówno pozytywnych, jak i złych – z pewnością trudno pomylić je ze sobą. Również tutaj dobro zostaje nagrodzone, a nikczemne postępowanie –ukarane. Jedyną różnicą, jaką można zauważyć między znanymi wszystkim baśniami braci Grimm a opowieściami Beedle’a jest fakt, że w przypadku tych pierwszych czarodziejstwo uznawane było za złe postępowanie i utożsamiane bezwzględnie z czarną magią. U barda Beedle’a granica pomiędzy białą a czarną magią zostaje wyraźnie zarysowana. Czarodziej posługujący się magią w szczytnych celach często zostaje sowicie nagrodzony. O umieszczonych w zbiorze barda Beedle’a baśniach J.K. Rowling wspomina na kartach ostatniej części sławnego cyklu – „Harry Potter i Insygnia Śmierci”. Jedna z baśni, „Opowieść o trzech braciach”, stawowi wręcz klucz do tej książki.
Każda z baśni została opatrzona komentarzem znanego z cyklu opowieści o Harrym Potterze dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, Albusa Dumbledore’a. Wybitny mag pomaga w interpretacji poszczególnych baśni, podaje ich rodowód, a także zmiany, jakie zachodziły w ich treści na przestrzeni wieków. Całość upstrzona jest niecodziennym poczuciem humoru dyrektora i aluzjami do znanych czytelnikom z tomów o Harry’m Potterze postaci. Jeśli baśnie nie rozbawią czytelnika, to z pewnością uczynią to komentarze Dumbledore’a.
„Baśnie barda Beedle’a” bogate są w ilustracje. Rysunki są czarno-białe, obfitują w szczegóły i do złudzenia przypominają te, które w dawnych czasach ubogacały książki. Znakomicie współgrają one z zaprezentowanymi w książce opowieściami, co nadaje książce wygląd prawdziwego, profesjonalnego zbioru baśni. Ilustracje obecne na stronach publikacji bywają niewielkie ale są też takie w formie dużego – bo zajmującego często całą stronę – rysunku lub stanowią jedynie mały ozdobnik wokół numeru strony.
Niestety, jeśli chodzi o objętość książki, to w żadnym razie nie jest ona godna podziwu. Mając w pamięci siedem tomów „Harry’ego Potter’a”, z czego najdłuższą była piąta część jego przygód, „Baśnie barda Beedle’a” to zaledwie pięć stosunkowo krótkich opowieści. Często zdarza się, że komentarz Albusa Dumbledore’a jest znacznie obszerniejszy niż analizowana baśń.
Język, jakim zostały napisane „Baśnie barda Beedle’a”, w dużym stopniu przypomina ten znany czytelnikom z „Harry’ego Potter’a”. Wszechobecny jest tu zarówno dowcip słowny, jak i sytuacyjny. To oczywiście przede wszystkim zasługa pisarki, jej pomysłowości i zręczności. Nie należy jednak umniejszać zasług polskiego tłumacza, który „Baśnie barda Beedle’a” na nasz ojczysty język przełożył znakomicie. Nie wszystkie baśnie są jednak zabawne. Kilka z nich kończy się tragicznie, ale każda niesie z sobą morał i ważne przesłanie. Jeśli czytelnik sam się go w trakcie lektury nie domyśli, z pomocą przyjdzie mu komentarz dyrektora, który naprowadzi go na właściwe tory. Książka Joanne K. Rowling z pewnością promuje wiele ważnych w życiu każdego człowieka wartości, takich jak dobro, życzliwość czy bezinteresowność oraz pokazuje jak istotna jest przyjaźń czy miłość.
„Widziałem, jak ktoś zabił dziecko. Udusił je… obok konia”. Billy, zdesperowany młody mężczyzna, przychodzi do agencji Cormorana Strike’a...
W agencji detektywistycznej Cormorana Strike’a i Robin Ellacott zjawia się roztrzęsiona młoda kobieta i błaga o rozmowę. To Edie Ledwell, współtwórczyni...