Opowieści rozpięte między życiem i śmiercią
Nie jest łatwo pisać o komiksie, a tym bardziej takim, który nie jest jakąś zwartą, logiczną i chronologiczną opowieścią. Słowa jakoś opisują, próbują zamknąć w zdaniu czyjeś myśli, ale nie są w stanie w pełni oddawać emocji. Dla każdego z nas te same słowa mogą mieć różne odcienie, różne znaczenie. Zależy to od naszego własnego doświadczenia, wrażliwości, wyczulenia.
Mitsukazu Mihara snuje niepokojące, pozbawione kolorów obrazkowo-słowne opowieści o pewnym balsamiście. Zawieszone pomiędzy życiem, a śmiercią. Smutne, momentami nostalgiczne, momentami ponure, mocno nasycone paraliżującym ludzkim bólem. W wielu z nich patrzymy na śmierć, która przechodzi tuż obok i nagle kogoś dotyka. Dotyka tego, który pozostaje. Życie wydaje się często takie banalne, zrozumiałe, nudne. Dzień za dniem, podobne do siebie, niewiele znaczące. Nagle zerwana nić życia, wzięta ostrożnie do ręki, zaskakuje. Oglądana z daleka nie wydawała się kryć w sobie czegoś niezwykłego. Wzięta w palce jeszcze drży, napręża się siłą bezwładu, ujawnia szczegóły, których nie było wcześniej widać. Niedostrzegalne z perspektywy codzienności, rutyny, obojętności i anonimowości.
Nie są to historie opowiedziane tak jak te zbudowane tylko ze słów. Obrazy są jak migawki zrobione aparatem fotograficznym. Są cyfrowym, dyskretnym zapisem istnienia. Nie dają poczucia ciągłości, nie wyjaśniają niczego do końca. Poprzedzielane są tajemnicą, niedopowiedzeniami. Z rysunków i uzupełniających je słów otrzymujemy zaledwie nagi szkielet. Sami, siłą własnej wyobraźni opartej o doświadczenie i zdolność współodczuwania, musimy wypełnić go ciałem.
"Balsamowanie jest zabiegiem, który ma na celu pozostawić dobre wrażenie po zmarłym."
Tytułowy balsamista, Mamiya Shinjuro, stale styka się ze śmiercią i towarzyszącym jej bólem po utracie kogoś bliskiego. Z ludźmi, w których oczach widać cierpienie, których otacza niewypowiedziana pustka. Nie może pozostać nieskażonym tym, co widzi i czuje. Tak jak i my, czytelnicy, nie możemy przejść całkiem obojętnie nad takim graficznym zapisem trudnej części naszej egzystencji. Mamiya, do swoich własnych egzystencjalnych rozterek i bólu istnienia, dołączyć musi jeszcze ból i cierpienie innych.
Sposób opisywania rzeczywistości może trochę razić swoją niejasną, udziwnioną filozofią. Nasyceniem świata przytłaczającą szarością, problemami, brakiem jakiejkolwiek radości. Trudno ocenić czy to tylko zabieg autora, czy coś wynikającego z określonego kontekstu kulturowego i sposobu przeżywania świata. Ludzie tu pokazani, matka tracąca dziecko, kobieta ukochanego, często przeżywają swój ból w dość dziwny sposób. Nie w pełni oczyszczający i wyzwalający, a raczej w wiążący ich z przeszłością bardzo silną nicią. Mamiya Shinjiro swoją pracą ma pomóc zerwać tę zbyt silną nić. Ma pomóc przejść przez jeden z najtrudniejszych etapów ludzkiego życia, stratę bliskiej osoby. Czy jednak zawsze mu się to udaje?! Czy można pomóc komuś kto tego nie chce?!
Pewne myśli, tematy, słowa powracają w tym komiksie nieomal obsesyjnie. Samotność, niezrozumienie, niemożliwość pełnego wyjawienia swoich uczuć, niszcząca siła zamkniętych w sercu emocji. Ludzie zdają się tu przeważnie być samotnie dryfującymi wyspami na wzburzonym oceanie życia. Czasami się spotykając, nigdy tak do końca, w pełni nie mogą się porozumieć i poznać. Tylko na chwilę odsłaniają się przed innymi, by już za moment zamknąć się w skorupie własnego ja. Może jednak to właśnie te krótkie chwile przebłysku niezdeformowanego ja są najważniejsze?!
"Śmierć nie rozwiązuje wszystkiego. Chcę pomóc żyć ludziom, którzy pozostali."
Bycie nastolatkiem nie jest i nigdy nie było proste. Szkoła, pierwsze miłości, poszukiwania własnego indywidualnego stylu...
Śmierć przychodzi nieoczekiwanie i zawsze wybiera nieodpowiedni moment. Zabiera to, co najcenniejsze, pozostawiając po sobie smutek oraz rozpacz. Niszczy...