Małe, czasem nawet tygodniowe. I te kilkunastoletnie, dobiegające swoich dni. Chude, ze sterczącymi żebrami – i te opasłe, niektóre z nadwagą. Niechciane, znajdujące swój dom. I kochane, traktowane jak członkowie rodziny. Dumne, trochę tajemnicze, piękne i fascynujące. Delikatne i wrażliwe – ale potrafiące walczyć o swoje. Wszystkie są bohaterami opowiadań z książki „Balsam dla duszy miłośnika kotów”.
Książka zbiera kilkadziesiąt krótkich, zgrabnie opowiedzianych historii z kotami w roli głównej. Wszystkie teksty mają być „balsamem dla duszy” tych, którzy koty kochają – i to się redaktorom tomu udało. Miłośnicy kotów będą wniebowzięci. Ci, którym koty są obojętne, jeśli z jakiegoś powodu zdecydują się sięgnąć po ten tom, z pewnością się do kotów przekonają. Małe, puszyste i bezbronne, ale też wielkie i wyliniałe zwierzaki wzbudzą radość i rozrzewnienie czytelników. Z opowiadań, które często są po prostu wspomnieniami, relacjami i opisami zachowań udomowionych pupili, wyłania się zarówno obraz zwierząt, jak i ich właścicieli. Ale paleta kocich zachowań jest nieograniczona. Są tu koty bohaterskie, ratujące rodziny przed katastrofą, uzdrawiające, opiekujące się „swoimi” ludźmi, dzielne i waleczne. Są nieufne, do końca uciekające, wyznaczające granice wspólnej egzystencji. Są gołębie opiekujące się opuszczonymi kociakami, są stare skłócone kocury, które pogodziły się, żeby uratować maleńkiego kota, są koty przyjaźniące się z psami i papugami i są kocie mamki, czy kotki adoptujące cudze maluchy.
Zachowanie zwierząt nie zawsze jest zrozumiałe dla ludzi, często zaskakuje i wzrusza. Są koty nauczyciele, koty-terapeuci, koty pielęgniarze… koty, bez których ludzie byliby samotni, zagubieni i skłóceni. W kolejnych opowiadaniach zachwyceni miłośnicy kotów prezentują zabawy kotów, figle i wybryki, a także zachowania „poważne” – wszystko, by jak najpełniej przedstawić pomysłowość zwierzaków.
Tom daje też bardzo rozbudowaną odpowiedź na pytanie, dlaczego ludzie przygarniają koty. Strawestowane umieszczone na okładce przysłowie mówi „co kot to obyczaj”. Koty są lekarstwem na depresję i na zobojętnienie, na utratę kochanej osoby czy zwierzęcia. Koty trafiają pod dachy przez przypadek, czasem same wybierają sobie przyszłych właścicieli i zmiękczają ich serca zgodnie z twierdzeniem Exupery’ego. Niektórzy przygarniają koty z powodu samotności, z litości albo w wyniku przemyślanej terapii. Czasami koty pomagają w odwróceniu uwagi od problemów. Kto decyduje się na zaopiekowanie się kotem? Zakochani, samotne starsze panie, studenci… ale też klaun, wojskowy czy strażniczka. Wszystkich łączy jedno – miłość do kotów – czasem rozbudowywana od dawna, czasem nagła i zupełnie niespodziewana. Wszystkim koty odwdzięczają się tak samo silnym uczuciem. „Miłość to miłość i nie ma znaczenia, jakie ciało zamieszkuje” – ten cytat, wyjęty z jednego z opowiadań, doskonale charakteryzuje uczucia łączące koty i ich właścicieli.
Każde z opowiadań jest napisane przez kogoś innego, a tylko część autorów zajmuje się zawodowo tworzeniem opowieści, reszta to „hobbyści”, amatorzy, którzy zechcieli podzielić się wrażeniami z opieki nad pupilem. Dużo ciekawszą grupę (i niech się feministki oburzają) stanowią historie pisane przez mężczyzn. Po pierwsze – to mężczyźni opisują historie faktycznie niepowtarzalne i niekopiujące się w zbiorze. Po drugie – mniej emocjonalny styl wypowiedzi sprzyja wywoływaniu znacznie silniejszych uczuć u odbiorców. Po trzecie – zawsze rozczulająca jest sympatia czy przyjaźń mężczyzny typu macho, którego nie podejrzewalibyśmy o skłonność do zachwycania się nad zwierzętami i małego bezbronnego kota. Po czwarte – skupieni w opowieści na kocim bohaterze nie tracą z oczu kwestii stylu i starają się zachęcić do lektury także formą. Niezapomniane jest humorystyczne opowiadanie o próbie odchudzenia zwierzaka…
Kobiece historie są bardziej schematyczne i jednostajne. Osobną i łatwą do wyróżnienia grupę autorek stanowią samotne emerytki. Te przelewają całą miłość, jakiej dawno nie mogły przekazać nikomu innemu, na koty. Manifestują te uczucia między innymi w określeniach zwierząt, relacje z kresów kocich żyć przeradzają się w wylewne i rozpaczliwe lamenty. Na szczęście tych babć traktujących koty jak własne wnuki jest stosunkowo niewiele. Tom jest potężny – blisko 450 stron doskonale pod względem dramatycznym skonstruowanych opowieści, to zaś oznacza, że średnio co 2 – 3 strony czytelnicy przeżywać będą punkty kulminacyjne kolejnych opowiadań. Warto, warto sięgnąć po tę właśnie książkę – nie ze względów literackich, ale by przekonać się, jak pomysłowe i kochane mogą być koty.