Ania Witowska, autorka poradnika motywacyjnego dla kobiet Babskie fanaberie to zawodowiec. Trenerka Zmiany na Lepsze, Life Coach, NLP Practitioner, prowadzi Kobiecy Punkt Widzenia i jest autorką projektu "Czas Kobiet". Wynika z tego, że wie, o czym i do kogo pisze. Jak sama wyjaśnia, opiera się na własnych doświadczeniach i przykładach z życia swoich przyjaciółek i, jak podejrzewam, także klientek.
Jednak nie jest to typowy poradnik, że się tak wyrażę „po męsku”: usystematyzowany i ułożony zgodnie z planem. Jest to raczej zbiór zapisków, porad, motywujących przemyśleń i przykładów losów innych kobiet. Chyba jeszcze lepiej by się sprawdził w formie kalendarza, gdyż notatki są dosyć krótkie, a marginesy - obszerne. Do tego uwagę zwracają świetne rysunki. Całość czyta się tak, jakby czytelniczka rozmawiała z przyjaciółką, która pewnie nie jest jakoś specjalnie mądrzejsza, ale swoje przeszła i może się podzielić własnymi doświadczeniami oraz pomóc rozwiązać problemy.
Oczywiście, publikacja obfituje w standardowe nakazy: "Zacznij żyć! Weź sprawy w swoje ręce! Spełniaj swoje marzenia! To Twoje życie i od ciebie zależy, co z nim zrobisz" - i tak dalej. Słyszałyśmy to już wielokrotnie, a jednak wciąż trzeba to powtarzać, bowiem w natłoku codziennych domowych obowiązków kobieta tak naprawdę ma niewiele czasu, by poważnie pomyśleć o samej sobie. I nie chodzi tu o pójście na zakupy czy do kosmetyczki, ale o PRAWDZIWE marzenia i cele.
Ania Witowska namawia nas, byśmy odkryły swoją życiową misję, swój talent, swój sens w życiu, byśmy nie tłumaczyły się wciąż głupio brakiem czasu, niesprzyjającymi okolicznościami, okresem, zakupami, pracą... Każda z nas ma tysiąc spraw do załatwienia, które odciągają od tego, co naprawdę istotne, a potem budzimy się gdzieś pod koniec życia i uświadamiamy sobie z bólem, jak niewiele zrobiłyśmy ze swoim życiem, jak wiele szans zaprzepaściłyśmy, jak wiele marzeń odłożyłyśmy na półkę, na którą nigdy nie sięgamy.
Oczywiście przeczytanie tej książki nie sprawi, że od razu zaczniemy się wspinać na Mount Everest i pokonywać kilometry w maratonach. Ale z pewnością nie zaszkodzi przekonać się, że każda z nas ma podobny problem z motywacją i hierarchią potrzeb, ale tak naprawdę tylko od nas zależy, jak zabierzemy się do naszego życia, które mamy przecież tylko jedno. Warto podejmować ryzyko, warto podejmować decyzje, nie czekając, aż ktoś inny to za nas zrobi. Nawet, jeśli doświadczysz porażki, to będzie to Twoja porażka i przyznasz potem, że dzięki niej stajesz się silniejsza.
Czas zatem pochylić się nad „babskimi fanaberiami” i spróbować im ulec. W nich bowiem ukrywa się nasza prawdziwa natura - czy tego chcemy, czy nie.