"Nie pieniądze są ważne, tylko dobre aktorstwo", odparła Audrey. Hopper nie zanotowała tej odpowiedzi. Hollywood nie potrafi zrozumieć herezji, podobnie jak ironii.
Kto z nas nie pokochał tej pięknej wariatki w Rzymskich wakacjach czy Śniadaniu u Tiffany'ego? Kto nie utonął w wielkich oczach i zawadiackim uśmiechu? Ale czy wiemy coś więcej o Audrey Hepburn? Czy nie postrzegamy jej tylko przez pryzmat jej ról, zamiast brać pod uwagę rolę, jaką odegrała w życiu? Wiele pytań i wiele niejednoznacznych odpowiedzi, których musimy udzielić sami. Najlepiej po lekturze biografii Audrey Hepburn autorstwa Alexandra Walkera - biografii rzetelnej, zawierającej dzięki staraniom autora zupełnie nowe informacje, których nie zdradzę. Być może Walker nie jest porywającym pisarzem, ale życie tej laureatki Oscara dostarczyło mu tyle fascynującego materiału, że grzechem byłoby go dobrze nie wykorzystać.
Była dzieckiem holenderskiej baronówny i brytyjskiego "finansisty" o nie do końca określonych korzeniach i jeszcze mniej określonej profesji. Wojnę, niczym Anna Frank, spędziła w Holandii, dręczona głodem i chorobami, choć na szczęście nie niepożądanym pochodzeniem. Współpracowała wtedy z ruchem oporu. Wielokrotnie potem odmawiała roli Frank, motywując to ogromnym obciążeniem psychicznym oraz tym, że obawia się roli świętej. Lata dzieciństwa i wieku nastoletniego z przeżyciami wojennymi, nazistowskimi epizodami (i nie tylko epizodami) rodziców oraz ich trudnym rozwodem naznaczą całe jej życie aż do ostatniej ciężkiej choroby i śmierci.
Była jedyna w swoim rodzaju. Zaczynała jako baletnica i tancerka, później aktorka teatralna i filmowa, w końcu działaczka społeczna - bliska współpracowniczka UNICEF-u. Grała w wielu kasowych, ale i wartościowych filmach, tworząc niezapomniane kreacje bohaterów. Potrafiła oczarować publiczność na scenie i na ekranie, ale też... wymienić bezpieczniki i naprawić samochód (fotografa) czy dyktafon (dziennikarki). Jako osoba publiczna sprawiła, że długie włosy i biust stały się niemodne, a po Hollywood lepiej niż limuzyną poruszać się... rowerem.
W tej małej społeczności gwiazd prawie nikt nie zwracał uwagi na dziewczynę w różowych spodniach do pół łydki, w związanej w pasie męskiej koszuli, która śmigała na rowerze. Czasem tylko Joan Crawford krzywiła się na maniery młodszej generacji.
Ale nie wszystko w jej życiu było różowe, nie wszystko skrzyło się diamentami od Tiffany'ego. Dwa niezbyt udane małżeństwa, trzy poronienia, nawracająca anoreksja - echo wojennego dzieciństwa w Holandii, wreszcie ogromne, choć krótkotrwałe cierpienie podczas choroby nowotworowej. Nigdy się jednak nie skarżyła, nigdy nie ulegała negatywnym emocjom.
"Są ludzie, którzy dają upust swojej złości i tacy, którzy tego nie robią - powiedziała - Słyszę, że nie jest dobrze tłumić wszystko w sobie, ale kiedy wybuchniesz, musisz z kolei przepraszać... Chyba powinnam wypuszczać to uszami."
Po ostatniej podróży do Afryki jako ambasadorka UNICEF-u zapadła na raka okrężnicy, któremu tylko kilka miesięcy zajęło zabranie jej z tego świata. Audrey Hepburn prawdopodobnie pozostanie nieśmiertelna. Tyle, że nieśmiertelność wyklucza poznanie bardziej interesujących ludzkich cech.
Jedna z najpięknieszych kobiet świata, legenda Hollywood, trzykrotna laureatka Oscara. Już od dzieciństwa grała z najsławniejszymi aktorami, osiem razy...