Do przeczytania książki zachęcił mnie opis, który znajduje się na tylnej stronie okładki. Sama nie wiem, czego się spodziewałam, ale na pewno moje wyobrażenie było inne, niż rzeczywista treść „Arcydzieła”. Uważałam, że główny temat będzie bardziej perwersyjny. Okazało się jednak, że powieść jest nie tyle o sprzedawaniu się i dążeniu do rozgłosu za wszelką cenę, ale o podróży w głąb samego siebie.
Miranda Glover w swojej książce opowiada historię skandalizującej malarki, Esther Glass, która wpada na pomysł wystawienia siebie na sprzedaż jako tytułowe arcydzieło. Stwarza własny cykl „Własności”. Przez tydzień ma pozostać dziełem sztuki i jednocześnie własnością tego, kto zaoferuje najwyższą cenę. Każdego dnia bycia w posiadaniu utożsamia się z inną kobietą sportretowaną niegdyś przez jednego z mistrzów malarstwa.
Wszystkie obrazy, do których nawiązano w „Arcydziele”, są prawdziwe. Oprócz szczegółowych opisów tych dzieł sztuki znajdują się też fakty historyczne o ich pochodzeniu, a także postaciach na nich zawartych. Miranda Glover, która specjalizuje się w teorii historii sztuki i desingu, w fascynujący sposób ukazała wartości i znaczenie wymienionych dzieł. W rzeczywistości nie interesuję się malarstwem, ale ten sposób przedstawienia informacji bardzo mi odpowiadał i z ciekawością zagłębiałam się w udostępnioną mi twórczość.
Na samym początku byłam przekonana, iż głównym tematem książki jest malarstwo. Szybko jednak odkryłam, że się mylę. Razem z Esther zagłębiamy się w jej tajemnice, docieramy do jej wnętrza. Możemy obserwować wzloty i upadki głównej bohaterki, być świadkami dojrzewania do podejmowania właściwych decyzji, a także naprawiania błędów z przeszłości. Przenikamy w artystyczny świat, mamy okazję poznać destruktywny wpływ sławy.
„Arcydzieło” to osobista, odkrywcza podróż głównej bohaterki. Esther jest w stanie wydobyć na wierzch własną tożsamość dopiero po stworzeniu swojego cyklu „Własności”. Przechodzi przez upadek moralny aby ponownie wznieść się na szczyt. Czy jednak było konieczne najpierw kryć się za innymi kobietami, ikonami malarstwa, aby wreszcie móc odkryć własne ja? Książkę czyta się z przyjemnością, choć momentami nudzi. Występuje bardzo dużo postaci, co czasami może powodować chaos i zagubienie. Uważam, iż zakończenie jest zbyt banalne przez co czuję pewien niedosyt. Mimo to nie jestem rozczarowana i nie żałuję, że poświęciłam czas na tę lekturę.