Recenzja książki: Archiwum Soni

Recenzuje: mrowka

„Archiwum Soni” Ireneusza Twardowskiego to powieść kryminalna, zbliżająca się niebezpiecznie do ideału. Wciągająca i trzymająca w napięciu, napisana ładnym językiem i łącząca rozmaite formy subgatunkowe. Długa, ale absolutnie nie przegadana, nieprzewidywalna i ciekawa. Ireneusz Twardowski stworzył superbohatera, postać na miarę powieściowych detektywów-amatorów, bohatera obdarzonego wręcz nadprzyrodzonymi zdolnościami.

 

Dawniej Adam był dziennikarzem śledczym, pracował w telewizji. Teraz angażuje się w sprawę, która – jak się okazuje – ma związek z przeszłością. Fukushima Makoto, mistrz wschodnich sztuk walki, profesjonalnie wyszkolił swojego podopiecznego, przedstawiając mu rozmaite niestandardowe chwyty. Adam cechuje się też nieprzeciętnym talentem do rozwiązywania zagadek, z którymi nie radzi sobie policja. Dysponuje szóstym zmysłem, ufa swoim przeczuciom i nigdy się nie zawodzi. Może też liczyć na przyjaciół, błyskotliwych i oddanych. Choroba nowotworowa odsuwa Adama na pół roku od śledztw. Kiedy jednak ginie Sonia, dziewczyna Adama, bohater angażuje się w odkrywanie prawdy. Sonia pracowała w dwutygodniku wojskowym. Adam wyświetla morderstwa popełniane przez WSI, dociera do groźnego szefa organizacji przestępczej, Stefana Białego. Sonia pozostawia w tajnej skrytce wiele dokumentów i kopii, mnóstwo pieniędzy, broń i kluczyki do samochodu. Jej notatki, spostrzeżenia i zdobyte materiały pozwalają Adamowi na odkrywanie kolejnych tajemnic.

 

Niejeden trup padnie w tej powieści. Ożywiona akcja i obecność najlepiej wyszkolonych służb specjalnych oraz sprytnych gangsterów raczej nie zapewni spokoju. Adam radzi sobie z większością niebezpieczeństw – dopisuje mu szczęście, czasem instynkt, innym razem przyjaciele. Przez skłonność do pięknych kobiet unika bohater wielu zastawianych na niego pułapek. Eksplodują kolejne ładunki wybuchowe, a Adam wciąż wychodzi cało z opresji. Za to wiele postaci, które mogłyby bez straty dla fabuły ocaleć, tu giną w rozmaitych okolicznościach. Jedynie Adam wpasowuje się w konwencję „zabili go i uciekł”, ucieka dzięki własnemu szczęściu wspomaganemu zdobywanymi w nietypowych okolicznościach wiadomościami. Obok motywów czysto kryminalnych dla Twardowskiego istotny jest wątek pięknych kobiet.

 

Główny bohater nie umie pohamować swoich żądz i często motywacją jego działania są kolejne przelotne związki. Trzeba przyznać, że Ireneusz Twardowski prowadzi narrację tak, że nie sposób się domyślić jej dalszego ciągu. Wpisując swoją książkę w konwencję dobrej powieści kryminalnej, gra jednocześnie z tradycją, próbuje zmylić czytelników i nie daje im większej szansy na samodzielną detektywistyczną pracę. Gdzie inne kryminały zostałyby zakończone, w „Archiwum Soni” pojawiają się nowe, niespodziewane elementy i dalsze pogmatwane losy bohatera. Wystarczyłoby fabuły na kilka powieści.

 

To skondensowanie akcji działa na korzyść tomu. Ireneusz Twardowski wykazał się nie tylko pomysłowością, ale i niezłym stylem pisania. Miesza pierwszoosobową dziennikową relację z narracją „tradycyjną”, dzięki temu uzyskując całościowy i spójny obraz sytuacji. Nie bawi się autor w drobiazgi. Wszystko w powieści jest rozdmuchane do przesady – najlepszy detektyw-amator, najbogatszy człowiek w kraju, najgroźniejszy gangster i jego najlepiej wykwalifikowany personel. Wszystko musi być naj. Niewytłumaczalne rozwiązania zostają wyjaśnione przez przeczucie czy intuicję lub też ślepy los – nie stara się Twardowski odpowiednio umotywować każdego ruchu swojego bohatera. To, co nie do końca zrozumiałe, spycha się w sferę czynników nadprzyrodzonych. Jest to jakieś autorskie ułatwienie, przynajmniej nie zanudza Twardowski czytelników zbędnymi szczegółami. Kryminałów nie czyta się przecież dla ich wiarygodności czy prawdopodobieństwa, a dla własnej przyjemności. A książkę Twardowskiego śmiało można polecić najbardziej wybrednym koneserom gatunku.

Kup książkę Archiwum Soni

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Archiwum Soni
Książka
Archiwum Soni
Ireneusz Twardowski
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy