Recenzja książki: Ania i Śprot. Egzamin w mieście Bram

Recenzuje: Damian Kopeć

Niektóre rzeczy można powiedzieć, inne trzeba przeżyć!


Zaskakujący tytuł. Zaskakująca okładka. Odmienna od jakże wielu błyszczących, lakierowanych, natychmiastowo przyciągających wzrok. Nieźle oddająca atmosferę powieści, ale o tym wiemy dopiero po jej przeczytaniu.

To powieść zasadniczo dla młodzieży, choć w niektórych warstwach skierowana raczej do czytelników o szerszych horyzontach i pewnym wyrobieniu filozoficznym. Oczywiście, można te warstwy pominąć, nie zauważać ich, nie psuje to w sumie przyjemności lektury, ale chyba w jakimś stopniu zubaża. Powieść znajdująca się na pograniczu różnych gatunków, trochę fantastyczna, trochę przygodowa, trochę filozoficzna.

Tytułowa Ania pewnego poranka odkrywa inny świat. Słowo odkrywa nie jest tu w pełni na miejscu. Trafia tam bowiem nagle nie z własnej woli. Świat z jednej strony realny, z drugiej niepokojąco inny. Anię atakują sprzeczne uczucia i myśli, zżera ja dziecięca ciekawość, ale i wypełnia lęk. Nie wie czy śni, czy doświadcza tego wszystkiego na jawie. Swoistym przewodnikiem Ani w tej krainie jest dziwny chłopak, Śprot. Przekręcający słowa, z trudem się wysławiający, oczekujący czegoś od niej, czegoś niejasnego, nie do końca sprecyzowanego. Ania idzie za Śprotem, trochę tak jak my sami będąc pogrążeni we śnie, nie mając innego wyjścia. W tej chwili nie ma wyboru, poddaje się temu co nieuniknione. Świat ten poznajemy powoli, kawałek po kawałeczku. Wypełniony jest dziwnymi postaciami jak Ahemot, człowiek-wąż, Strażnik Wspólnego Świata i sługa tajemniczych Balladów, Azol czy zabawny Kichaczek. Ten świat ma związek z Mistrzem Pratem, Najwyższym Mistrzem Rady Mistrzów, postacią, która wplątała Anię w tę niesamowitą historię. Okazuje się, że Ania ma pomóc Śprotowi, kandydatowi na kolejnego Mistrza. Pomóc w zdaniu tajemniczego egzaminu. Pomóc swoją obecnością i swoimi decyzjami. Na drodze chłopaka stają bowiem postaci i siły, które nie chcą dopuścić do jego przemiany z ucznia w mistrza. Ale wszystkiego tego dowiadujemy się powoli, wraz z rozwojem akcji i różnymi zaskakującymi jej zwrotami. Razem z dzielną dziewczyną Śprotowi-Pjotowi pomagają także chłopcy pochodzący z jej świata. To we współpracy i współdziałaniu odkrywa Ania nowe możliwości i siły do pokonywania pojawiających się przed nią przeszkód.

Baśń to nie baśń, fantasy nie fantasy. Przypowieść alegoryczna i moralizatorska zarazem, ubrana w fantastyczne ciuchy. Pomysł trochę przypomina Narnię, przynajmniej w głównym zamyśle przeniesienia się do równolegle istniejącej innej rzeczywistości. Trochę atmosferą sięga do niepokojącej prozy Fowlesa (powieść Mag). Do prozy pełnej niedomówień, dziwnych zdarzeń na pograniczu jawy i snu.

Światy równoległe, światy wykreowane, Wspólny świat. Są tu jakieś echa na poły filozoficznych koncepcji współczesnej fizyki. Niektóre teorie bowiem zakładają istnienie na raz wielu światów. Dla tych, którzy w nich przebywają jak najbardziej realnych. Tu nie wiemy dokładnie jak one powstają, widzimy tylko, że czasami możemy się pomiędzy nimi przemieszczać. Mamy wrażenie wskoczenia do cudzego snu, plastycznego, pełnego nie do końca zgodnych z prawami fizyki zdarzeń. Trochę jakby zarazem przerysowanego i niedomówionego.

Powieść jest pełna ciekawych, niebanalnych opisów, spostrzeżeń i słownych gier. Oto małe przykłady:
"Przez małe okno wpadały do wnętrza ostatnie promienie słońca, potykając się o stojący na parapecie kwiatek w doniczce."
"Gdy Ania kładła się spać, czuła się jak ruchliwe skrzyżowanie, na którym myśli przejeżdżały w różnych kierunkach i nie chciały się zatrzymać. Niektóre z nich powracały na to skrzyżowanie bardzo często i pełne były tęsknoty."

Jest w tej powieści szczypta poezji, szczypta dziecięcego w wyrazie, ale dojrzałego w przekazie zadziwienia światem i różnymi jego subtelnościami. Jest fascynacja językiem i możliwościami, które on daje twórczym umysłom. Jako czytelnik dorosły i wydaje mi się, że doświadczony, odczuwam w niej niedosyt szerszego tła. Pobieżność i pewną powierzchowność tłumaczenia odwiedzanego świata, praw nim rządzących. Nie jest to jakiś poważny zarzut, w literaturze młodzieżowej i dziecięcej nie jest to bowiem przewinienie. Cenię sobie za to humor, obecny tu w niektórych, mniej dramatycznych momentach.

Dla większości będzie to niebanalna, dziwna, fantastyczna historia. Inni być może zobaczą w niej coś więcej. Dadzą się uwieść magii filozoficznych rozważań, fascynującym możliwościom opisywania słowami otaczającego nas świata. Często tego, my czytelnicy, doświadczamy. Biorąc do ręki książkę wchodzimy do innego świata, wykreowanego w cudzym umyśle. Rozumiemy go zawsze po swojemu, w oparciu o własne doświadczenia i wrażliwość. Do świata zbudowanego ze słów. Czyż nie jest zaskakujące, że prawie za każdym razem ten świat jest zupełnie inny?!

"Pamiętaj! Tylko widząc cel, można do niego trafić."

Kup książkę Ania i Śprot. Egzamin w mieście Bram

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Ania i Śprot. Egzamin w mieście Bram
Książka
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy