Upojony Czy jest ktoś lub coś, za co chętnie oddałabyś życie? Czy istnieje coś, za co nie żal byłoby Ci urzeć? Te pytania staja się niekiedy źródłem wspomnień i pretekstem do sięgnięcia do czasów dzieciństwa. Czy to właśnie tam, w relacjach z kolegami, nauczycielami czy rodzicami rodzą się podwaliny choroby? Choroby zwanej alkoholizmem?
Te pytania zadaje sobie Meszuge, autor znany z książki 12 kroków od dna. Sięgając po Alkoholika. Autobiograficzną opowieść o życiu, piciu, uzależnieniu i wyzwoleniu, wiedziałam już, czego mogę się spodziewać. Morza wspaniale dobranych słów, czasami - bolesnych, czasami - brutalnych bądź pełnych refleksji, a swoista wiwisekcja, jakiej Meszuge dokonuje, przenika do głębi, sprawiając, że obok jego tekstów nie można przejść obojętnie. Meszuge sam przyznaje, że Alkoholik to historia wielkiej miłości… do alkoholu. Miłości nieodwzajemnionej, zdradzonej i przeklętej. Miłości, dzięki której autor stracił nie tylko dobra materialne, pracę, przyjaciół i rodzinę, ale i siebie. W alkoholu znalazł wierną towarzyszkę dopiero mając trzydzieści lat, ale grunt pod ten "związek" przygotowywał od dziecka. Do takich wniosków doszedł dopiero po koszmarze choroby, wieloletnim stanie upojenia, leczeniu w AA i dokładnym „przepracowaniu” problemu. To sięganie w głąb siebie, by odkryć przyczynę ucieczki w alkohol, rzeczywiście przyniosło efekty. Zdołał on wyodrębnić pewien wzór, schemat postępowania, który krok po kroku sprowadzał go jak po równi pochyłej na samo dno.
Alkoholik... to przepis na „karierę” alkoholika, ukazanie tych wyborów i błędnych decyzji, które w konsekwencji doprowadziły Meszuge do uzależnienia się od alkoholu. Książka ma być przestrogą dla tych, którzy kroczą tą samą drogą, co autor, oraz okazją do autorefleksji. Zanim nie jest jeszcze za późno…
Niewyobrażalne jest tempo i sposób, w jaki autor dał się zwabić w szpony alkoholu, Do dwudziestego czwartego roku życia, czyli do czasu podjęcia pracy zawodowej, kontakty z zawartością kieliszka były u niego raczej przypadkowej i wymuszone okolicznościami temu piciu towarzyszącymi. Dopiero picie towarzyskie, w pracy, przed pracą i po pracy, sprawiły, że zatraciła się granica pomiędzy lekkim rauszem czy delektowaniem się dobrym winem a alkoholowym "ciągiem". Szkoda, że Meszuge tak długo udawało się zachowywać pozory normalności, tak długo nie ponosił on konsekwencji i kosztów swego picia. Być może wówczas dużo wcześniej podjąłby decyzje o leczeniu. Chociaż w przypadku alkoholika tak naprawdę nie można nic przewidzieć czy zaplanować. Sięganie po kieliszek nie jest tak naprawdę sednem problemu, a zaledwie jego sygnałem. To niedojrzałość emocjonalna, brak odporności na ciosy, rozczarowania dnia codziennego i nieumiejętność okazywania uczuć złożyły się na stosunek Meszuge do życia i na przekonanie, że musi zadowolić wszystkich. Alkoholik, opublikowany przez wydawnictwo WAM, jest jak oczyszczenie duszy, a przy tym jak rejestracja życia zniszczonego nie tyle przez alkohol, co przez traktowanie siebie samego jako wroga, jednostki słabszej, która musi żebrać o uznanie - nawet, jeśli krzywdzi tym samym siebie. Alkoholik to także historia odwyku, trwającego latami, do momentu, dopóki nie poznamy prawdziwych pobudek zgłoszenia się do AA. Wspólnota jest bowiem siłą napędową i nadzieją dla osób uzależnionych, a pełna propozycja obejmuje trzy elementy: Pisane Programu Dwunastu Kroków i sukcesywne wdrażanie go, służbę pełnioną w grupie AA i poza nią oraz mityngi w AA. Alkoholik musi być jednak gotowy na spotkanie z samym sobą. Dopiero wówczas będzie mógł w towarzystwie powiedzieć: „Nie, dziękuję”, kiedy ktoś zaproponuje drinka.
Wiele chorób stanowić może zrozumiałe usprawiedliwienie zachowań, które w innych warunkach byłyby nie tylko uciążliwe, ale nawet naganne. Z alkoholizmem...
Nazywają mnie Meszuge. Jestem alkoholikiem. W chwili obecnej alkohol nie stanowi problemu w moim życiu. Jeśli mówię coś takiego podczas mityngu AA, to...