Co kilka miesięcy na rynku księgarskim pojawiają się nowe wydania „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla. Niektóre z tych książek mają po prostu piękne ilustracje, inne zdobi nietypowa, przyciągająca wzrok okładka. Jednak coraz częściej zdarza się, że „Alicja w Krainie Czarów” niemal wchodzi w interakcję z czytelnikiem. Coraz częściej mamy do czynienia z publikacjami trójwymiarowymi, wzbogaconymi o zagadkowe okienka czy wklejone dodatkowe mini-książeczki. Opublikowana nakładem wydawnictwa Wilga „Alicja w Krainie Czarów” wychodzi (czasami nawet dosłownie) z książki i biegnie czytelnikowi na spotkanie. Raz maleńka, innym razem znowu duża – ta papierowa wersja Alicji nie mieści się w ramach zwykłej bajki dla dzieci.
Fabuły dzieła Lewisa Carrolla chyba nie trzeba nikomu przybliżać. Znudzona Alicja, siedząc wraz z siostrą nad brzegiem rzeki, ni stąd, ni zowąd zauważa białego królika. Dziwny, trzymający w ręku zegarek jegomość pędzi w kierunku króliczej nory. Nie zastanawiając się długo, Alicja stara się dogonić tajemniczego królika i wskakuje za nim do jamy. Tak właśnie rozpoczyna się seria przedziwnych – wręcz magicznych – przygód ośmioletniej dziewczynki.
„Alicja w Krainie Czarów” w ujęciu wydawnictwa Wilga również jest opowieścią opartą o oryginalną książkę Lewisa Carrolla. Historię tę na nowo opowiada Bogumiła Kaniewska. Z pozoru publikacja wydaje się oryginalnym dziełem brytyjskiego pisarza. Jednak po zapoznaniu się z lekturą, czytelnik zauważy, że książka nie jest podzielona na rozdziały, na jej treść składają się wyłącznie najważniejsze opisy i dialogi zaczerpnięte z powieści Lewisa Carrolla. Z jednej strony miłośnicy „Alicji w Krainie Czarów” mogą czuć niejaki niedosyt z powodu braku solidnych fragmentów w najnowszym wydaniu. Z drugiej jednak strony wydawnictwo Wilga przygotowało czytelnikom naprawdę pięknie i bogato ilustrowane wydanie, które przypadnie do gustu zarówno najmłodszym, jak i zdecydowanie starszym czytelnikom.
A pozachwycać się „Alicją w Krainie Czarów” w tej wersji czytelnik wręcz powinien. Ta licząca zaledwie dwadzieścia cztery strony publikacja niemal każe czytelnikowi stale oglądać ją, przeglądać i wielokrotnie do niej wracać. Liczne „tajne” elementy, znikający Kot z Cheshire, rosnąca i kurcząca się Alicja, ruchome drzwiczki, szafki, medaliony oraz imponująca, trójwymiarowa, niemalże wysypująca się z książki talia kart - to tylko kilka zaskakujących dodatków do ponadczasowego tekstu Lewisa Carrolla. Na szczególną uwagę zasługują także ilustracje autorstwa Zdenka Basica. Trochę niepokojące, zdecydowanie nietypowe, przywodzące na myśl znakomitą ekranizację „Alicji w Krainie Czarów” w reżyserii Tima Burtona z pewnością spodobają się wielbicielom i fanom tego rodzaju estetyki.
„Alicja w Krainie Czarów” bez względu na to, czy wydana nietypowo, pięknie czy tradycyjnie, zawsze urzeka czytelnika swoją magią. Kolorowe ilustracje, zaskakujące, niemalże interaktywne elementy z pewnością przyciągną uwagę czytelników, ale niezaprzeczalny czar „Alicji…” tkwi przede wszystkim w fantastycznej narracji autora oraz w jego nietuzinkowych pomysłach na fabułę i dialogi. „Alicję w Krainie Czarów” - czy to w wersji ilustrowanej, czy też kieszonkowej - trzeba zwyczajnie znać.
Kontynuacja przygód Alicji autorstwa Lewisa Carrolla, po raz pierwszy wydana w 1871 r. Rzeczywistość, w jakiej znajduje się Alicja po drugiej stronie...
Gdzie zachwyca Czytelnika Żmirłacz? Na przedziwnej wyspie, do której żegluje na przedziwnym okręcie tak samo przedziwna załoga. Autor wpływa z nimi do...