Na swój świat musimy sobie zasłużyć
„Człowiek nie powinien stawiać pytań, na które nie chce usłyszeć odpowiedzi (...)”
John Francis Kovář wie o tym dobrze, lecz czasami musi przypomnieć tę starą prawdę innym. Tym bardziej, gdy to on sam ma pytania, na które bardzo pragnie usłyszeć sensowne odpowiedzi. Kim jest ów życiowo doświadczony JFK? To były członek formacji do likwidowania skutków katastrof przemysłowych, przedtem kapitan specjalnej jednostki działającej w składzie oddziału szybkiego reagowania. Człowiek ocierający się nieraz o śmierć i kalectwo, szczęśliwy, że dziś jeszcze czuje, że żyje i że jest w jednym, zwartym kawałku.
Do już bezrobotnego Kovářa zgłaszają się pracownicy bliżej nieznanej mu agencji. W teczce niosą propozycję, możliwą do odrzucenia, której piękna jednak John nie ma okazji poznać. W sam środek składania owej propozycji bowiem ktoś wchodzi ze swoimi brudnymi buciorami - a raczej karabinami. Cała trójka musi uciekać, a ucieczka ta przypomina Frankowi jako żywo pierwszą część niezapomnianych Gwiezdnych Wojen. Kovář, dziecko szczęścia, wychodzi z opresji cało, lecz pracownicy nieznanej agencji znikają wraz z propozycją, której nasz bohater nie zdołał do końca usłyszeć. Cóż, samo życie. Frank zaś zostaje na tak zwanym lodzie w świecie, którego sobie nie wybierał i o którym, jak się szybko okazuje, nic nie wie. W którym technika nie wyparła magii, a historia potoczyła się w trochę innym kierunku, niż opisano to w książkach do historii.
Prawdziwy mężczyzna, a co dopiero - żołnierz, nigdy nie płacze i tak jak Moskwa nie wierzy łzom. Prawdziwy mężczyzna przyjmuje życie takim, jakie jest i nie dziwi się temu, że istnieją światy równoległe. Nie takie rzeczy przeżywało się w armii. Zresztą ten niby obcy świat alternatywnej historii jest podobny do świata, z którego John przypadkowo zniknął. Tu również mocno liczą się pieniądz i władza, polityka i magiczne zaklęcia. Tajne służby walczą ze sobą o prym, korzystając z pomocy czarowników, którzy - dosłownie - potrafią ludziom nieźle zamącić w głowach. Ot, tak jak współcześni specjaliści od PiaRu i kreowania wizerunku. Los nie oszczędza byłego kapitana sił specjalnych. Musi on zadbać o byt i opowiedzieć się po którejś ze stron różnorakich konfliktów. Możliwości jest wiele, ale do gustu przypada mu działalność w branży eksport-import (czyli popularnym i w naszym świecie przemycie). Jak przystało na Czechów, dotyczy on rzeczy dla nich najważniejszej: piwa. Nie jakiegoś tam siuśkowatego pilznera, a m-piwa, piwa modyfikowanego, z domieszką tajemniczej substancji. Zaletą owego piwka jest nie tylko to, że szumi w głowie, ale i stopniowo uodparnia konsumenta na psychiczne ataki państwowych czarodziejów. Można więc sobie wyobrazić, jaką popularnością w narodzie cieszy się ów napój i jaką nienawiść wzbudza w kręgach ukochanej przez ów naród władzy. OK, piwo piwem, ale John Francis Kovář ma nie tylko pragnienie, które suszy, ale i wielkie plany na przyszłość. Plany powrotu do własnego świata, w którym nasz bohater był się kiedyś urodził. W tym tomie nie będzie mu to jednak dane.
Mamy zatem kolejną wariację na temat światów równoległych i alternatywnych historii. Nie tyle jednak filozoficzną, co wypełnioną po brzegi wartką jak górskie strumyki akcją. Pojedynki, ucieczki, pościgi, magiczne nękanie psychiczne (to jedyne zawarte tu elementy psychologii) czekają na wielbicieli szybkiej, nieskomplikowanej akcji połączonej z tzw. „młocką”. Do tego gratis dodano podróże w czasie i między równoległymi światami. To taka niezbyt wyrafinowana, rozrywkowa fantastyka - trochę militarna, trochę awanturnicza. Pulsująca przyspieszonym rytmem gnających przed siebie wydarzeń. Nieskomplikowana, napisana w charakterystycznym dla Miroslava Žambocha lekkim, żywym stylu. W tej powieści palce maczał zresztą nie tylko on, również niejaki Jiří W. Prochazka. To pierwszy odcinek dłuższego cyklu. Wielbiciele fantastycznych wersji Rambo powinni być zadowoleni.