Recenzja książki: Accabadora. Ta, która pomaga odejść

Recenzuje: alison2

Femmina accabadora to sardyński termin, którym określano kobiety przeprowadzające eutanazję na osobach w terminalnym stadium choroby. Działo się to na wyraźną prośbę samego chorego lub na życzenie jego rodziny. Z pokoju umierającego zabierano krzyże, a także obrazy i figurki przedstawiające świętych. Chorego pozbawiano również przedmiotów dla niego ważnych. Miało to sprawić, że oderwanie duszy od ciała stanie się łatwiejsze i mniej bolesne. Jeśli chodzi o same techniki uśmiercania, bardziej kojarzą się one z morderstwem, niż eutanazją. Kobiety dusiły umierających za pomocą poduszki, uderzały w czoło kijem lub skręcały im karki. Wstrząsające praktyki uwalniały biedne rodziny od długotrwałej opieki nad chorymi, którym nie były w stanie opłacić leczenia. Podobno nawet Kościół milcząco przyzwalał na działalność służebnic śmierci.

 

Maria Listru jest już czwartą córką w biednej rodzinie, trudno się więc dziwić, że w oczach matki nie jest ona źródłem radości, ale raczej utrapienia. Gdy więc Tzia Bonaria, uboga krawcowa, proponuje adoptować dziewczynkę jako swoją duchową córkę, jej rodzona matka zgadza się praktycznie bez zastanowienia. Tzia wiele lat temu straciła narzeczonego na wojnie, a mała Maria ma dać jej to, czego - niestety - nie dało puste łono. Tak oto dziewczynka staje się dzieckiem narodzonym dwa razy - z biedy jednej kobiety i bezpłodności drugiej. Jej życie z całą pewnością zmienia się na lepsze. Wreszcie ktoś otacza ją troską i opieką. Jedyne, co może wzbudzać pewne obawy, to nocne opuszczanie domu przez Bonarię. Po każdej takiej wyprawie w jednym z okolicznych domów rozpoczyna się żałoba. Tajemnicy nie można wiecznie ukrywać - co się stanie, gdy Maria zrozumie, że jej duchowa mama jest służebnicą śmierci?

 

Książka ociera się o szalenie interesujący temat. Jak ocenić działalność accabadory? Od lat trwają dyskusje na temat eutanazji w przypadku osób nie mających szans na wyleczenie, których ostatnie dni, tygodnie, a nawet miesiące są pasmem nieustannego cierpienia. W przypadku takich osób służebnica śmierci zdawała się być objawieniem, przynosiła ukojenie i zasłużony odpoczynek. Bonaria zwykła nawet nazywać się ostatnią matką - tą, którą chory widzi jako ostatnią, nim wybierze się na tamten świat.

 

Ważny jest w ksiażce wątek ogromnych problemów finansowych sardyńskich rodzin. Opieka nad nieuleczalnie chorym sprawiała, że przynajmniej jeden członek już i tak bardzo ubogiej rodziny nie mógł chociażby pracować w polu. W perspektywie mogło to oznaczać, że cała rodzina zacznie przymierać głodem. Gdyby jednak nie istniały kontrargumenty, zapewne dyskusje na temat eutanazji nie trwałyby do dnia dzisiejszego. Co zrobić, gdy dana osoba pragnie skrócić swoje cierpienia, choć śmierć bezpośrednio jej nie zagraża? Czy wola rodziny w momencie, gdy nie można porozumieć się z chorym, jest wystarczająca, by podjąć decyzję o odebraniu mu życia? Na te pytania trudno odpowiedzieć, choć można odnieść wrażenie, że autorka skłania się ku konkretnej opcji.

 

Dlaczego, pomimo tak ciekawego tematu, książka nieco rozczarowuje? Tytułowa accabadora, która niewątpliwie intryguje i pobudza wyobraźnię, jest tutaj jedynie postacią drugoplanową. Główną bohaterką jest jej duchowa córka, sama również będąca postacią interesującą. Niestety, na tle swojej niezwykłej opiekunki Maria wypada raczej blado. Czytelnik chciałby się dowiedzieć, jak wygląda życie przedstawicielek niecodziennej profesji - czy targają nimi wątpliwości, jak wygląda sam proces uśmiercania? Autorka tylko częściowo zaspakaja naszą ciekawość. W zamian śledzimy swoisty dramat rodzinny - niestety, również nie do końca satysfakcjonujący. Postać Marii nie wzbudza takich emocji, jakie powinna wzbudzać niechciana dziewczynka, która trafia do naprawdę niezwyłego świata. Jak żyć ze świadomością, że ciepła, kochająca opiekunka trudni się odbieraniem życia innych? Marią, co prawda, targają najróżniejsze emocje, jednak sposób, w jaki opisała ją autorka, raczej nie wstrząsa i nie porusza. Po lekturze czytelnik snuje więc rozważania na temat postaci drugoplanowej, a o główniej bohaterce szybko zapomina.

 

 

Mimo pewnego rozczarowanie, jakie niesie książka, bardzo dobrze się ją czyta i warto zwrócić na nią uwagę. Oprócz kontrowersyjnego tematu ujmuje specyficzna atmosfera opowieści. Być może jest to sposób, w jaki autorka opisuje rzeczywistość, być może specyficzność sardyńskiej rzeczywistości... Z całą pewnością to lektura nietuzinkowa, stąd warto pokusić się o jej przeczytanie. Nawet, jeśli postać accabadory po lekturze nadal będzie czytelników intrygować. 

Kup książkę Accabadora. Ta, która pomaga odejść

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Accabadora. Ta, która pomaga odejść
Książka
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy