Recenzja książki: A teraz idę na maksa!

Recenzuje: Justyna Gul

Nie trać wiary

 

Ostatnie lata przyniosły olbrzymi sukces kliniki BUDZIK, będącej pierwszym wzorcowym szpitalem dla dzieci po ciężkich urazach mózgu. W lipcu 2015 roku miało miejsce już dziewiętnaste wybudzenie dziecka, pojawiła się również szansa, że na podobną opiekę jak w przypadku dzieci będą mogły również liczyć dorosłe osoby, znajdujące się w stanie śpiączki. Jest to niezwykle istotne, bowiem w samej tylko Polsce na śpiączkę zapada od stu do stu pięćdziesięciu osób rocznie, zaś opieka nad nimi jest nie tylko niezwykle kosztowna, ale i wyczerpująca fizycznie oraz psychicznie.

 

Temat pielęgnacji osoby, której wielu nie dawało szans na przeżycie, jest doskonale znany Lucrezii Tresoldi, matce Massimiliano, który w 2001 roku wyszedł ze śpiączki trwającej dziesięć lat. O tym, jak wyglądała dramatyczna walka o jego życie i zdrowie, jak wiele miłości i determinacji trzeba, by tę walkę podjąć, mówi książka A teraz idę na Maksa! autorstwa matki Maksa oraz dziennikarzy: Lucii Bellaspiga oraz Pino Ciocioli. Książka jest nie tylko dowodem heroizmu rodziców i wysiłku, jaki są w stanie podjąć dla dobra dziecka, ale również cudu, za taki bowiem należy uznać wybudzenie Maksa. Znajdziemy tu również świadectwa wielu osób powiązanych z rodziną Tresoldi, które to osoby otwarcie piszą o swoich problemach i o tym, jak błahe wydają się one w porównaniu z koszmarem śpiączki, a także o tym, w jaki sposób kontakt z tą niezwykłą rodziną wzbogaca otoczenie. Wyjątkowa pozycja wydawnictwa Jedność niesie nadzieję dla wszystkich tych, których bliscy znajdują się w ciężkim stanie. To również lekcja, mówiąca że nigdy nie wolno się poddawać.

 

To miał być kolejny sierpniowy dzień 1991 roku, a jednak Lucrezia Tresoldi już od rana była niespokojna. Być może matczyne serce spodziewało się telefonu z informacją o wypadku, być może niezwykła więź łącząca matkę i dziecko umożliwiła przekazanie wiadomości o tragedii, zanim jeszcze rodzina otrzymała telefon z oddziału ratunkowego. Syn państwa Tresoldi, który według ich wiadomości przebywał na wakacjach, miał wypadek samochodowy niedaleko domu. Na dodatek w jego samochodzie znaleziono bagaż innego pasażera, jednak jego samego mimo poszukiwań nie zdołano odnaleźć. Pierwsza myśl to niedowierzanie, przekonanie, że to pomyłka, że musi chodzić o kogoś innego. Niestety, intuicja pani Tresoldi jej nie zawiodła – to Maks z niewiadomych przyczyn powracał do domu i to na niego wjechał rozpędzony samochód. Przewieziony do Melegnano, a następnie do szpitala bonifratrów w Mediolanie chłopak został przez lekarzy spisany na straty. Z jego obrażeniami, w stanie śpiączki, nie dawano mu najmniejszej szansy na przeżycie. A jednak, kiedy odłączono urządzenia podtrzymujące życie, okazało się, że chłopak może funkcjonować bez aparatury i – co najważniejsze – wciąż jest po TEJ stronie.

 

Ta wiadomość, choć wspaniała, to jednak dopiero początek zmagań nie tylko ze śpiączką i spustoszeniem, jakie czyni w organizmie, ale również z całym systemem opieki. Mimo licznych problemów, związanych szczególnie z uzyskaniem pomocy od władz miasta czy szpitali, zwraca uwagę niezwykłe zaangażowanie rodziny oraz środowiska w to, by Maks znów się uśmiechnął, znów się odezwał, znów stanął na nogi. Wspaniali przyjaciele chłopaka i jego rodzeństwa, którzy dzień po dniu uczestniczyli w procesie przywracania go do zdrowia, pielęgniarki i rehabilitanci – wszyscy oni byli dla matki Maksa nieocenioną pomocą i wszyscy przyczynili się do cudu, który miał miejsce 28 grudnia 2000 roku, gdy chłopiec zaczął poruszać ręką i nawiązywać kontakt z bliskimi. Pierwsze sukcesy pociągnęły za sobą kolejne i pozostaje tylko gorąco wierzyć w to, że jeszcze kiedyś Maks będzie zdolny do samodzielnego życia.

 

A teraz idę na Maksa! to jedna z tych pozycji, które zapadają głęboko w pamięć, które uczą życia i zagrzewają do walki. To również niezwykłe świadectwo wiary i nadziei pokładanych w Bogu oraz ukojenia, które wiara ze sobą niesie. Tego rodzaju książek nie można recenzować, zajmując się budową zdań czy fabułą, podkreślać należy natomiast odzwierciedlenie bolesnych zapewne dla rodziny wydarzeń i emocje, które lektura wzbudza. Konieczne jest również przekazywanie informacji o osobach, którym udało się wygrać walkę ze śpiączką, wyrwać się ze szponów śmierci. Tego typu literatura to również dokonały przykład tego, że warto - i trzeba - pomagać. Że wystarczy czasami wyciągnąć pomocną dłoń, by dana osoba odzyskała wiarę w ludzi i ich dobroć!

Kup książkę A teraz idę na maksa!

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce A teraz idę na maksa!
Książka
A teraz idę na maksa!
Pino Ciociola, Lucia Bellaspiga, Lucrezia Tresoldi
Recenzje miesiąca
Kalendarz adwentowy
Marta Jednachowska; Jolanta Kosowska
 Kalendarz adwentowy
Grzechy Południa
Agata Suchocka ;
Grzechy Południa
Stasiek, jeszcze chwilkę
Małgorzata Zielaskiewicz
Stasiek, jeszcze chwilkę
Biedna Mała C.
Elżbieta Juszczak
Biedna Mała C.
Rodzinne bezdroża
Monika Chodorowska
Rodzinne bezdroża
Sues Dei
Jakub Ćwiek ;
Sues Dei
Zagubiony w mroku
Urszula Gajdowska ;
Zagubiony w mroku
Jeszcze nie wszystko stracone
Paulina Wiśniewska ;
Jeszcze nie wszystko stracone
Zmiana klimatu
Karina Kozikowska-Ulmanen
Zmiana klimatu
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy