Pokój E24
Jest takie niesamowite miejsce w Chicago, w Instytucie Sztuki, gdzie w jeden dzień możemy poznać wiele krajów i charakterystycznych dla nich wnętrz oraz elementów dekoracyjnych pochodzących z różnych epok. Mowa tu o zjawiskowej wystawie – pokojach pani Thorne. Narcissa Thorne już jako dziecko z zamiłowaniem kolekcjonowała miniaturowe przedmioty, później jako dorosła osoba postanowiła stworzyć repliki historycznych wnętrz. Ukazywały one europejskie zamki, muzea czy zabytkowe domy, a część z nich – ostatnich trzydzieści siedem sztuk -prezentuje nawet amerykańską historię. Wszystko, co znajduje się w pokojach, zostało wykonane w skali jednego cala do jednej stopy. Artyzm, z jakim odtworzono wnętrza z przeszłości, dbałość o szczegóły i wrażenie, jakie kolekcja wywołuje, sprawiają, że zostaje ona w pamięci na długi czas, pobudzając jednocześnie wyobraźnię.
Co bowiem by się stało, gdyby tak ktoś w tych pokojach zamieszkał? Czy wraz ze zmianą komnaty, czasu i miejsca, z jakiego pochodzi, on sam stawałby się kimś innym? Jak miękkie jest szerokie łoże w pokoju francuskim i jak wytrzymały jest serwis obiadowy stanowiący część wystroju amerykańskiej kuchni? Jeśli kiedykolwiek myśleliście o wcieleniu się w Alicję w Krainie Czarów bądź wędrowaliście razem z Pożyczalskimi, pokochacie niesamowitą książkę Marianne Malone. Jej „68 pokojów” otworzy przed Wami zaczarowany świat, pełen historii, niesamowitych wydarzeń i ludzi, a jedyne, co musicie zrobić, to odnaleźć pewien klucz z inicjałami K i M.
Jeśli jednak nie jesteście pewni, czy taka przygoda jest dla Was, rozpocznijcie wędrówkę po Instytucie Sztuki od lektury książki i spotkania z jej bohaterami – Jackiem Tuckerem i jego przyjaciółką, Ruthie Stewart. To właśnie oni podczas szkolnej wycieczki odnajdują klucz, który jest obdarzony niezwykłymi mocami. Okazuje się, że ma on magiczny wpływ na dziewczynkę, powodując… jej zmniejszanie się. Świat, oglądany z odległości pięciu cali od podłogi wydaje się fascynujący, ale jeszcze bardziej przyciągają pokoje pani Thorne, do których, będąc tych rozmiarów, można wejść, a - co więcej – rozgościć się w nich. Dzieci skwapliwie z tej przyjemności korzystają, choć nie jest to zwykła zabawa. Wnętrza kryją bowiem w sobie liczne zagadki, jak współczesne przedmioty znalezione w ich zakamarkach, niedokończony pamiętnik niejakiej Sophie Lacombe oraz oprawiony w skórę dziennik autorstwa Krystyny, szesnastoletniej księżnej Mediolanu, która zleciła wyprodukowanie czarodziejskiego klucza.
Ruthie i Jack w kolejnych pokojach odkrywają nowe cuda, ale największą niespodzianką jest to, że namalowany za oknami świat… istnieje naprawdę. Dzięki temu przenoszą się oni do Paryża jeszcze przed wybuchem rewolucji francuskiej, trafiają też do ogarniętego fanatyzmem miasteczka Topsfield, gdzie mieszkańcy polują na czarownice i tropią wszelkie przejawy odrębności. Dzieci przekonują się też, że wnętrza, choć cudowne i pełne przepychu, bez wypełniających je ludzi są zwykłymi ścianami. Czytelnik zaś, towarzysząc Ruthie i Jackowi w tej wyprawie, zatraca się w historii, przenosząc do krainy marzeń i fantazji.
„68 pokojów” to książka niezwykła, stanowiąca prawdziwą pożywkę dla wyobraźni. Plastyczne opisy kolejnych wnętrz sprawiają, że to my, a nie Ruthie, składamy głowę na poduszce, to my, a nie Jack, trzymamy w dłoniach malutki model statku „Mayflower”. Marianne Malone dzięki swojej książce wręcza bilet do wspanialej przygody nie tylko dzieciom, bowiem nie ma chyba dorosłego, który nie podda się urokowi tej historii. Pamiętajcie jednak, że każdy, kto ogląda pokoje, wierzy, przynajmniej przez chwilę, w fikcję, jaką przedstawiają. Nie wolno zapomnieć o realnym świecie, bo nie wiadomo, co się wydarzy, jeśli zostaniemy zauważeni przez zwiedzających w pokojach pani Thorne.
Jeśli czytasz tę recenzję, to znaczy, że już wkrótce będziesz doświadczał magii - i to w najlepszym wydaniu. „68 pokojów” stanowi bowiem klucz do świata równoległego. Użyj go!