Recenzja książki: Opowieść o Tybecie

Recenzuje: Krzysztof Grudnik

Niedawna wizyta w Polsce Tenzina Gyatso, XIV Dalajlamy, pokazała jak wciąż niewiele jest w stanie pojąć przeciętny człowiek Zachodu ze skomplikowanej (czy może raczej skomplikowanie prostej) sytuacji kulturowej, religijnej i politycznej Tybetu. Thomas Laird doskonale zrozumiał dwie przyczyny takiego stanu rzeczy. Pierwszą z nich jest brak źródeł. Oczywiście istnieją naukowe opracowania zarówno historii, jak i religii Tybetu, jednak nie sposób oczekiwać, że ich styl i akademicka maniera przyciągną do lektury "zwykłego" czytelnika. Druga przeszkoda leży w zupełnym rozmijaniu się zachodnich dyskursów ze wschodnimi realiami. Już Ronald Barthez, poprzez swe słynne "Imperium znaków", doszedł do przekonania, że nie da się w prosty sposób przenieść europejskiego sposobu myślenia na teren kultury azjatyckiej, bo obraz, jaki otrzymamy, będzie hybrydalny.

Laird, mieszkający przez wiele lat w Nepalu, odnalazł sposób na pokonanie obu przeszkód. Mając świadomość, że sam także nie trafiłby do wielu ludzi, oraz że nawet 30-letni pobyt w Nepalu nie czyni z niego Tybetańczyka, autor "Opowieści o Tybecie" zaprosił do współpracy z jednej strony najbardziej medialnego przedstawiciela tej kultury, z drugiej zaś szczerze oddanego tradycji regionu - XIV Dalajlamę.

Na Zachodzie ugruntowała się idea historii rozumianej jako jednorodny zbiór faktów, ciągnących się od jakiegoś momentu w przeszłości, mających swój konkretny przebieg i jakiś cel ku któremu zmierza. Od czasów prac Haydena White'a, który dekonstruując narracyjność historii sprowadził ją do rangi fikcji, mówimy raczej o historiach (w liczbie mnogiej), niż o historii (pojedynczej, obiektywnej). Świadomość tej różnicy (która w powszechnym obiegu nie jest jeszcze silnie zakorzeniona) bardzo pomaga w lekturze "Opowieści o Tybecie...", choć wydaje się, że czytelnik jej pozbawiony i tak nabędzie podobnego przekonania w trakcie przyswajania kolejnych stron. Stanowi to o wielkiej transgresyjnej potencji omawianego tu dzieła.

Dalajlama nie jest historykiem i podkreśla to wyraźnie. Ponieważ jego punkt widzenia, jego pogląd na rzeczywistość jest różny od sposoby, w jaki ogląda go historyk, także wizja dziejów, jaką roztacza przed czytelnikami jego świątobliwość jest odmienna. I całkiem trafnie Laird dobrał tytuł: OPOWIEŚĆ o Tybecie, nie zaś HISTORIA tego regionu. Mimo wszystko książka obfituje także w narracje, które śmiało określilibyśmy jako historyczne. Przeplatają się one z mniej racjonalnymi elementami. Zaczynając od mitycznych początków Tybetańczyków, aż po inwazję Zachodu, okupację chińską, wygnanie i czasy współczesne - jesteśmy prowadzeni przez fantastyczny świat pełen legendarnych postaci (które traktowane są zupełnie poważnie) i niezwykłych (z naszego punktu widzenia) zdarzeń.

Dialogowy charakter książki, ciekawe wypowiedzi Dalajlamy, uwagi na temat szczególnego sposobu zachowania i reagowania j. ś., wypowiedzi także innych osób - to wszystko sprawia, że przez dzieło liczące ponad pół tysiąca stron czytelnik brnie z niesłabnącym zainteresowaniem. Zawieść mogą się ci, którzy w "Opowieści..." szukają duchowych wykładów, medytacyjnych nauk lub - z drugiej strony - akademickich opracowań historycznych. Ale ci, którzy podejdą do lektury bez uprzedzeń, z otwartością konieczną przy kontakcie z kulturą tak różną, przeżyją niesamowitą przygodę czytelniczą, która z pewnością nie zaspokoi całego ich zainteresowania i zainspiruje do sięgnięcia po inne pozycje Dalajlamy dostępne na naszym rynku.

Kup książkę Opowieść o Tybecie

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Opowieść o Tybecie
Książka
Opowieść o Tybecie
Laird Thomas
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy