Uniwersum Metro 2033 - Stoyan
"Sam Q nas uzbroił"
Uśmiechnął się i kontynuował odprawę.
-Do kanału będziemy poruszać się tyralierą. Odstępy co 15 metrów. Meldować o wszystkim przez radio. Ruszamy.
Laboratorium X-21 (bo taką oficjalną nazwę otrzymało), znajdowało się kilka kilometrów na północ od Instytutu. Droga do niego prowadziła przez stary kanał odpływowy, który ciągnął się na długości kilometra, potem przez lasy, jary i parowy.
Laboratorium było tajne, dlatego leżało na odludnym terenie, zapewne dlatego nie uległo zniszczeniu podczas Dnia Sądu. Jednak jakieś 10 kilometrów od laboratorium, zabłąkana głowica spadła w sam środek lasu. Napromieniowane zostały tereny wokół laboratorium, przez co droga do niego była niesamowicie utrudniona. Sam kompleks laboratoryjny ostał się przed falą uderzeniową, która jedynie zniszczyła niektóre mury zewnętrzne i wywołała awarię reaktora fuzyjnego, który zasilał całe laboratorium. Aby móc spowodować jego rozruch potrzeba by było konwojować dużą część personelu Instytutu do Laboratorium, jednak to nie należało do misji grupy.
-Jakieś paskudztwo na drzewach na godzinie 3.
Stalker spojrzał w tamtą stronę. Z powykrzywianego drzewa zwisały długie pasma białych nici, które poruszały się z powiewami wiatru.
-Nie dotykać, wygląda podejrzanie.
Po chwili jednak, znaleźli się w labiryncie białego paskudztwa, które oblepiało dosłownie każde drzewo jakie napotkali.
-Obejdziemy to gówno z lewej, za mną.
Wybrał drogę biegnącą strumieniem, który wyschnął wiele lat temu. Teraz jego dno było kamieniste i pozbawione roślinności.
Po kilkuset metrach doszli do betonowej rury o średnicy 3 metrów, wkopanej w nasyp.
-Dobra. Włączamy latarki i gęsiego za mną, odstępy 5 metrów.
W milczeniu klony skinęły głowami i włączyły latarki czołowe. Stoyan przytulił mocniej railguna i ruszył pierwszy.
Droga mijała powoli. Dno rury było gdzieniegdzie usłane kępami suchej trawy, która znalazła miejsce do przedarcia się przez beton. Głuchy dźwięk podkutych butów unosił się w eterycznej ciszy. Stalker w końcu zobaczył światełko w tunelu.
"Wreszcie"
Gdy wyszli z tunelu zaczęło padać.
-Po cholerę kanał odpływowy na takim zadupiu - zapytała dwójka przez radio.
-Przed Katastrofą nad kanałem znajdowała się droga do laboratorium. Woda zbierała się w tej dolinie i podmywała drogę. Dlatego wybudowali ten kanał- odpowiedziała trójka.
-Więc dlaczego nie pójdziemy drogą?
-Promieniowanie.
Po tej krótkiej wymianie zdań, atmosfera jakby się rozluźniła. Klony okazały się bardzo rozmowne. Stoyan im nie przeszkadzał, drogę jakoś trzeba umilić i może dowie się jakichś szczegółów od "klonów", które już tutaj były w formie zwiadu.
-W sumie określenie "droga" to za mocne słowo. To po prostu teren pozbawiony przeszkód topograficznych. Oczywiście uzyskano go sztucznie, wycinając i rozwalając co popadnie. Nadal da się tamtędy przejść, ale promieniowanie jest wysokie - odezwała się szóstka.
-Swoją drogą to dziwne, że radiacja rozłożyła się tu pasami. Raz dozymetr terkocze jak szalony, a raz całkowicie milczy.
-Dowódco, mam pytanie.
-Słucham was...
-Piątka.
-Dawajcie.
-Czy ten cudaczny karabin przerwie ten impas w Laboratorium?
-To railgun, broń kinetyczna. Nie pytajcie mnie o jej działanie. Po prostu, za jej pomocą mamy dostać się w głąb laboratorium.
-W jaki sposób?
-Mam tym rozwalić drzwi, a jeśli się nie powiedzie, ścianę. Profesor wspominał, że wcześniej był plany wysadzania, ale groziło to zawaleniem kompleksu. To działko zostało ulepszone w taki sposób, że strumień kinetyczny działa na określonym obszarze. Innymi słowy mówiąc, nie naruszy struktury całego budynku, tylko zniszczy to, o co nam chodzi. W tym wypadku drzwi. W jakim stanie w ogóle jest laboratorium?