Podróż z uśmiechem wyjętym z torebki poezji

Autor: orchideakiss
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

ą spokoju i ciszy. Co prawda umyły naczynia i przygotowały obiad, ale również zaspokoiły swoją kobiecą próżność i zachcianki – trochę poplotkowały o mężczyznach, skontrolowały wnikliwie sytuację oraz włączyły muzykę z lat młodości. Spokój był dopóki nie wrócili panowie. Pierwsze pytanie padło zaraz po przekroczeniu progu – dlaczego obiad jeszcze nie gotowy? I znów zaczęło się objadanie, pomimo tego, że śniadanie jeszcze nie przeleciało przez kiszki. Tu walki o pierogi nie było, ale pretensje gospodarza, że na obiad jest to samo, co było poprzedniego dnia. Znów ciągle czegoś brakowało, ale dowiedziałam się, że przynajmniej „szklanek Ci u nich dostatek” – na to nie można było narzekać. Nie obeszło się też bez wznoszenia toastu za spotkanie, za zdrowie i za pisanie (to chyba było trzy razy przepijane). Odbyła się dyskusja na temat pochodzenia mojego talentu – skwitowano jednak, że pochodzi on od Boga. Następnie przyszedł czas na robienie zdjęć. Dziwne byłoby gdyby ktoś się nie pokłócił o miejsce i wykonawcę owych zdjęć. Oczywiście wszystkie musiały być pozowane na życzenia dziadka – w rezultacie wyszło inaczej. Jeszcze nie zdążyliśmy dobrze odpocząć po zbyt obfitym posiłku, a już trzeba było wychodzi na autobus i wyruszać w dalszą drogę. Dwie minutki siedzenia przed podróżą nie dodały energii, ale nie było czasu na marudzenia. Płaszcz, buty, torba w rękę i do widzenia! Jeszcze ostatnie rzucenie okiem na pokój czy niczego się nie zapomniało i pożegnanie: trzy buziaki, uścisk dłoni, życzenie wszystkiego dobrego i można iść. Znów staje się rzeczywistością pamiętne tachanie toreb na przystanek. Na szczęście pani Ania nas odprowadzała i poszliśmy ociupinkę krótszą droga. Ale jak się później okazało najciekawsze przygoda dopiero miała nastąpić. Kiedy staliśmy spokojnie na przystanku nagle znienacka podjechał nasz autobus. Szybkie pożegnanie z panią Anią i hop do pojazdu. Zanim się z babcią obejrzałyśmy drzwi się zamknęły. Patrzymy, a dziadek macha... nam zza drzwi! Zaczęłyśmy krzyczeć do kierowcy, ale autobus ruszył i odjechał, a dziadek został ze zdziwioną miną na przystanku. Ciekawe, jakie my miałyśmy miny? Po chwili nasze zaskoczenie było tak duże, że zaczęłyśmy się z babcią zanosić śmiechem; również z tego, że babcia jechała na gapę, bo dziadek miał jej bilet. Ludzie chyba też wiedzieli, o co chodzi, bo się uśmiechali. Nieważne czy autobus ruszył, bo kierowca nie zauważył jeszcze jednego wsiadającego pasażera, czy to przez niegramotność dziadka, ale liczy się efekt – kupa śmiechu. Nikt nie ucierpiał, więc można się śmiać. Całe to zdarzenie to tzw. szczęście w nieszczęściu. Dobrze, że za 6 min. był następny transport, bo dzięki temu mogłyśmy przywitać dziadka na dworcu naszym siarczystym śmiechem – tylko dziadek jakoś nie specjalnie się uśmiechał. Pociąg do Damnicy już czekał, dlatego poszłyśmy z babcią zająć miejsca, kiedy dziadek grzał jeszcze ławę na peronie i próbował ochłonąć z emocji po przejściach z autobusem. Żeby tylko się nie zasiedział, bo nie ma następnego pociągu. Na szczęście wszystko tym razem przebiegało bardzo sprawnie. Miejsca też były „najlepszej” jakości, bo usiedliśmy na kole i mieliśmy darmowy masaż – wytrzepało nas za wszystkie czasy i na wszystkie strony. Do tego mieliśmy darmową saunę, bo było tak gorąco, że trzeba było się rozbierać – a mówią, że do tropików daleko. Moim zdaniem wystarczy „wsiąść do pociągu byle jakiego”. Dziadek wyznaczył nam bardzo ważne zadanie, a mianowicie mieliśmy nie przegapić Wrześnicy, bo tam wsiadali jego znajomi. Oczywiście przegapiliśmy. Gdy się zorientował, że już jest po ptakach wyruszył żwawym krokiem na poszukiwania. Jeszcze dobrze nie wystartował, a już ich dojrzał i zaczął im machać radosny jak skowronek i uśmiechnięty od ucha do ucha. Babcia jak to babcia, musiała podglądać jak się chłopy witają. Spokojnie, na nas też przyjdzie czas. Już mi się ręce trzęsą. No

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
orchideakiss
Użytkownik - orchideakiss

O sobie samym: ... każdego dnia na nowo się odradzam, poznaję świat i choć nie zawsze mi się podoba - akceptuję go. Zostawiam tu cząstkę siebie - tą skrywaną w ciszy, głęboko w sercu. Tą która się boi i tęskni... Sama chciałabym się dowiedzieć kim jestem, bo najgorzej jest nie chcieć wiedzieć. Poznaję siebie w spotkaniach z ludźmi...Od każdego się uczę...Czego Ty możesz mnie nauczyć czytelniku?
Ostatnio widziany: 2012-02-01 23:09:14