Podróż z uśmiechem wyjętym z torebki poezji

Autor: orchideakiss
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

i przyszedł... Wagon wypełnił się wigorem i żartami starszych panów. Nie było im równych. Wydaje mi się, że pasażerowie patrzyli tak samo jak ja z małym przestrachem na to, co się dzieje. Nastała wiekopomna chwila: z lekką niepewnością w głosie i małym strachem w oczach zostałam gorąco przywitana: wyściskali mnie, wycałowali – przynajmniej oni mieli z tego jakąś przyjemność ( w ich wieku obcałować młodą dzierlatkę to może być tylko przyjemność), bo ja poczułam tylko mocny (chyba za mocny) uścisk dłoni i twardy zarost. Ale to powitanie z pewnością pozostawi we mnie niezatarte wspomnienia. Czy miłe? Na pewno oryginalne i zabawne, a przecież to się liczy najbardziej. Zawsze to jakieś spotkanie z historią, bo oni są po części jak mumie, pamiętają dawne czasy. No to pośmialim my się i pogadalim! Panowie tryskali niesamowitą energią i na poczekaniu wymyślali coraz to śmieszniejsze żarty i historyjki. Miny jadących wyglądały na lekko zaskoczone i zdezorientowane, bo gang dziadka swoimi donośnymi głosami i humorem opanował cały wagon i niestety pasażerowie musieli to tolerować. Gdy zbliżała się nasza stacja wyszliśmy do przedsionka żeby każdy miał czas na dotarcie do wyjścia – byliśmy już prawie jak wycieczka zorganizowana. Tam nie uszło naszej uwadze, że do toalety weszło razem dwóch chłopaków, mówiących niby to między sobą, że „może to trochę dziwnie wyglądać”. Na co jeden z żywotnych panów z dziadka ekipy odpowiedział, że teraz to modne. Oczywiście znów nie zamykały nam się buzie ze śmiechu. Kiedy już wysiedliśmy na peronie w Damnicy, panowie bardzo przejęli się swoją rolą mężczyzny w danej grupie i postanowili ponieść paniom torby. Powiedzieli, że kapelusz noszą, więc są jeszcze w stanie dostarczyć je do pałacyku (później trochę wymiękali, ale „cicho sza”... bo męska duma ucierpi). Przy drugim zakręcie, panowie jak to panowie, pod pretekstem kupienia kwiatów skoczyli do sklepu. Oczywiście poszli „tylko” na chwilę, choć w ich przypadku można było się tego spodziewać – czasami trzecia „noga” nie pomaga. Nas odprawiono pod kościółek po drugiej stronie ulicy, gdzie mieliśmy przeczekać ich nieobecność. Godzina rozpoczęcia imprezy zbliżała się z każdą minutą, a panowie jak przepadli to zaginęli w akcji. Co prawda trochę to trwało i na końcu okazało się, że zamiast kwiatów kupili ćwiarteczkę i strzelili sobie jakieś piwko pod sklepem (w końcu to „większa” przyjemność niż kupno kwiatów dla jubilatki). Czyżby trzeba było sobie poprawiać humor przed tak miłą imprezą? Hmmm... Na szczęście zauważyliśmy, że dołączyło do nas dwóch nowych osobników płci różnej, których jeden mnie rozpoznał jako autorkę wierszy debiutujących na łamach „Wsi tworzącej”. I w tak pogodnej atmosferze pokonaliśmy ostatnią prostą do pałacyku. Podobno jego szklana wieżyczka kryje jakąś tajemnicę, o której nie było dane nam się dowiedzieć od razu, a niestety później również nikt nie chciał nam przytoczyć legendy z nią związanej. Także sprawa do wyjaśnienia. Panowie dumni, że donieśli torby, poszli obalić flaszeczkę, a panie zatroszczyły się o swój wygląd – poszły upomnieć się o pokój. No i tu dopiero powstał ambaras, bo okazało się, że sześcioro chciało na raz tzn. na drzwiach pokoju widniały nie nasze nazwiska. Sprawa jednak szybko się wyjaśniła i nie było większych kłopotów – a pomyśleć, że już chcieliśmy zakasać rękawy i ... ale na szczęście są jeszcze uprzejmi ludzie na tym świecie. Pokój odzyskany. Wtedy wybrałyśmy się z babcią na obchód pałacyku (i prawdę mówiąc na przeszpiegi). Natknęłyśmy się na pana oblewającego murek – no jak widać, nie wszyscy lubią toalety i wola sobie przewietrzyć... Niewzruszone, bo przecież widziałyśmy w życiu większe rzeczy, poszłyśmy, jakby nigdy nic, dalej. Po krótkich przygotowaniach i zmianie odzienia wyszłyśmy jako gwiazdy na „V spotkania z poezją (nie) profesj

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
orchideakiss
Użytkownik - orchideakiss

O sobie samym: ... każdego dnia na nowo się odradzam, poznaję świat i choć nie zawsze mi się podoba - akceptuję go. Zostawiam tu cząstkę siebie - tą skrywaną w ciszy, głęboko w sercu. Tą która się boi i tęskni... Sama chciałabym się dowiedzieć kim jestem, bo najgorzej jest nie chcieć wiedzieć. Poznaję siebie w spotkaniach z ludźmi...Od każdego się uczę...Czego Ty możesz mnie nauczyć czytelniku?
Ostatnio widziany: 2012-02-01 23:09:14