Obraz Doskonały

Autor: Matariel
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Minął solidny kwadrans, kiedy wreszcie w pokoju zajmowanym przez rówieśników – artystów pojawiły się trzy osoby. Dwóch starszych mężczyzn w wytartych garniturach, oraz pulchna kobieta z wymalowaną na twarzy nieskrywaną radością. Staruszkowie to oczywiście spodziewani znawcy, nierozerwalnie związani z losami galerii, wrośnięci niemal w jej mury. Pierwszy z nich, bardzo wysoki, wychudzony, zapuścił siwe bokobrody, na czubku głowy powiewały resztki białych włosów. Drugi był przeciętnego wzrostu, postury również zwykłej. Nosił okulary w drucianych oprawkach, był całkowicie łysy, nie miał cienia zarostu.

Za to nie od razu poznali, kim była ich towarzyszka. Nie miali czasu na domysly, przemówiła od razu, wyprzedzając innych. – Witam was, młodzi twórcy. Nazywam się Eliza Gorzelska, niektórzy z was znają mnie właśnie stąd – jestem szczęśliwą właścicielką tego przybytku kultury. – Chyba wszyscy uśmiechnęli się na dźwięk słów „szczęśliwa” oraz „przybytek kultury”. O ile nie można było odmówić jej dobrego humoru, tak sama galeria była podrzędna, żadko kto zaglądał przez przeszklone drzwi. Michał był pewien, że ponad połowa zachodziła tu przez przypadek. „Szczęśliwa właścicielka” kontunuowała, nie zwracając najmniejszej uwagi na miny przybyłych. – Cieszę się, że chcecie uświetnić dzisiejszy dzień w życiu tej galerii waszymi pracami. Dzisiaj chciałabym osobiście zobaczyć efekty waszej pracy. Rozstawcie proszę wasze obrazy na przygotowanych sztalugach. – Urwała, wskazując na nowe, drewniane stojaki.

Po chwili wszystkie obrazy stały chaotycznie rozmieszczone w małej salce. Łącznie siedemnaście obrazów o rozmaitej tematyce i formacie. Problematyczne okazało się płótno jednej dziewczyny, wyglądającej na standardową szkolną prymuskę, której rodzice wcisnęli w ręce pędzel. Obraz miał przedstawiać jej wizję bitwy pod Grunwaldem. Mimo że ani estetycznie ani rozmiarami nie dorównał interpretacji Matejki, nikt nie powiedziałby, że miała dwie lewe ręce. Dostawiono drugą sztalugę, i jakoś się trzymało.

Właścicielka tego rozgardiaszu płonęła dumą, co komponowało się z jej wściekle fioletową suknią. Biegała, oglądała, oceniała cicho, a za nią jak dwa tresowane zwierzaki – panowie znawcy. Ehh, ci artyści.

Michał nie pękał z dumy. Raczej zdawał się zapadać w siebie, jakby implodował. Zniknęło cale poczucie humoru. Zuzanna stała obok, nerwowo spoglądając w różne punkty – twarze, malunki, podekscytowaną panią Elizę. Niby nie było się po co stresować, po co mieć jakąkolwiek tremę. Pewnie i tak nikt nie przyjdzie. Z resztą, wystawa ma się oficjalnie rozpocząć dopiero o godzinie trzynastej. Spojrzała na zegarek. Pięć po pierwszej. Nikogo na horyzoncie, blaszany dzwonek przy drzwiach pozostawał głuchy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Matariel
Użytkownik - Matariel

O sobie samym:
Ostatnio widziany: