Hala Numer Pięć
- Spokojnie, nie jestem cieciem. Tu nikt
nie pracuje od dawna. Chyba stoicie tu z tego samego powodu, dla którego ja
przyszedłem.
- To znaczy? – zdziwił się Krzysiek.
- Jedenasta hala. Ta co spłonęła, znacie
całą historie, prawda?
- Jasne ja im to opowiedziałem, ale
myślą, że to tylko kolejna makabryczna opowieść. Chcieliśmy zobaczyć zgliszcza,
żeby potwierdzić całą opowieść, ale nic tu nie ma. – Krzysiek znowu był
liderem.
- Znaleźliście ją. A raczej miejsce
gdzie kiedyś stała. – Maks wyjął z plecaka latarkę i zaświecił nią w górę
piachu – Kiedyś podczas studiów na ognisku ktoś opowiedział mi tą historię,
bardzo mnie zainteresowała. Poszperałem tu i tam, udało mi się nawet dotrzeć do
policjanta, który brał udział w akcji. Spędził przed siatką ponad dwadzieścia
cztery godziny zanim udało im się wejść na teren fabryki. Potwierdził wszystko,
całą opowieść, a nawet uzupełnił ją w niektóre szczegóły. W opowieści była mowa
o czterystu ciałach i wybiciu całego zarządu, a naprawdę w hali spłonęło około
pięćdziesięciu osób, a na halach znaleziono około trzydziestu ciał. Szalony
dyrektor zabił jedynie swoja sekretarkę, a więc ofiar było około
osiemdziesięciu jeden. Niewiele osób wie też o tym, że przy nim znaleziono
aparat fotograficzny. Kiedy wywołano kliszę były zdjęcia pokazujące pracowników
żywych przy pracy, a później ich ciała zapakowane jak zabawki. Opowiedział mi
też, że dostali sporo pieniędzy za milczenie, każdy kto coś wiedział został
przekupiony. Nikt nie chciał, żeby sprawa wyszła. Zamknięto całą fabrykę,
powiedziano, że było spięcie w instalacji, ograniczyli liczbę ofiar do piętnastu.
Chciano odczekać jakieś pięć lat i ruszyć od nowa z produkcją, ale ustrój się
zmieniła. Nikogo nie obchodziła ta fabryka i tak stoi już ponad dwadzieścia lat
nietknięta.
- Kto to chciał zatuszować? – zapytał
Maciek.
- Nie wiem, tamten policjant też nie
wiedział. Pytałem o jakieś inne nazwiska, ale nikogo z kolegów nie chciał
podać, a tych odpowiedzialnych nie znał. I tak to jest teraz nie istotne.
Zgliszcza hali zasypali tonami piachu, siatkę oczywiście przesunęli bliżej,
żeby nikt tam nie chodził. Widać, że ta część siatki jest inna, nie ma na niej
drutu – mówiąc to wskazał światłem na górę siatki, rzeczywiście nie była
ukoronowana drutem kolczastym – stara siatka, która ogradzała halę jedenastą
nadal stoi tak jak stała odgradzając to cmentarzysko z każdej strony.
Wszyscy
stali zasłuchani w opowieści snutej przez Maksa, przerażenie odciskało się na
ich twarzach, nie wiedzieli czemu, ale wierzyli temu fotografowi. Najbardziej
bał się Krzysiek, wróciło uczucie, które odczuwał, kiedy brat opowiedział mu tą
historię pierwszy raz.