Hala Numer Pięć
- Tak? A ja słyszałem, że owszem był pożar,
w którym zginęło sporo osób, ale wywołany jakimś spięciem, a po tym wydarzeniu
fabryka zbankrutowała. – Maciek mówił nie odrywając wzroku od płonącego planu
samochodziku zabawki.
- To co się stało z jedenastą halą?
Dobrze wiesz, że jest już tylko dziesięć. – Krzysiek ciągle obstawał przy
swoim.
- Nigdy nie było jedenastej hali, od
początku fabryka działała na dziesięciu.
- Taki jesteś tego pewien? To może się
przekonamy? Pójdziemy się wzdłuż siatki na koniec terenu? Jeżeli nic tam nie ma
to przyznam Ci rację i nie będę Cię więcej wkurzał. – uśmiechnął się Krzysiek
dając Maćkowi propozycję nie odrzucenia.
- Daj spokoju, lepiej wracajmy.
- Ja chętnie zobaczę, co jest z tą halą.
– wtrąciła się Wiki podnosząc się z ziemi. W jej ślady poszedł Piter i
Krzysiek. Cała sytuacja zaczynała mocno działać Maćkowi na nerwy, wiedział, że
jak ona idzie to i on będzie musiał. Wstał i ruszył za grupką znajomych. Szli
wzdłuż siatki, Krzysiek czytał na głos numery mijanych hal, powinni minąć pięć
zanim dotrą do miejsca gdzie znajdowała się jedenasta hala. Między budynkami
numerowanymi trzy i cztery przy siatce stała mała ogrodzona budka. Nie łączyła
się z żadnym budynkiem. Na drzwiach wejściowych i niewysokim ogrodzeniu widniał
znaczek czaszki z błyskawicami.
- To pewnie generator! – ucieszył się
Krzysiek, czuł, że ma pierwszy dowód na potwierdzenie swojej teorii. Maćkowi
jednak to było za mało.
- To jeszcze nic nie znaczy, Nawet nie
wiemy czy to nie jest przypadkiem jedynie rozdzielnia, albo coś takiego.
Przyznaj, że wymyśliłeś całą historię. – powiedział to bardziej, żeby przekonać
siebie, że nie wierzy w opowieść Krzyśka, niż oczekując, że kolega przyzna mu
rację.