Hala Numer Pięć

Autor: go24
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Możemy sobie zrobić z nich ognisko. – Krzysiek wpadł na pomysł.

- Chłopaki zostawcie to, ktoś może po nie wrócić.

- Maciek wyluzuj trochę. Przestań panikować i zacznij się bawić! – zaczął się śmiać Krzysiek.

- Jeżeli ktoś by tego potrzebował to już dawno by to zabrał. Nie ma się czego obawiać. – Wiki obróciła się do Maćka z lekkim uśmiechem. Zanim zdążył coś dodać za jej plecami z biura wyskoczył Krzysiek z Piterem w rekach nieśli wielką stertą starych dokumentów. Rzucili je na podłogę i wyrywali kartki rzucając je na jeden stos.

- Stop! Jak już musicie to spalić to, chociaż zróbcie to na zewnątrz.

- Tak tato! – Piter uwielbiał naigrywać się z Maćka, wiedział, że strasznie go to wkurza i to mu się w tym najbardziej podobało. Razem z Krzyśkiem zebrał papiery i udali się w kierunku tylnych drzwi prowadzących na coś w rodzaju wewnętrznego dziedzińca otoczonego z obu stron pięcioma halami i pięcioma magazynami. Dziewczyna z uśmiechem podążyła za nimi zbierając upuszczone kartki. Maciek szedł z tyłu wolno z opuszczoną głową. Był wkurzony i trochę przestraszony. Zastanawiał się, czy tak źle byłoby zostać w domu. Miał złe przeczucia, co do tej wyprawy, ale on miał złe przeczucia nawet, kiedy miejski autobus spóźniał mu się o minutę.

            Ognisko płonęło w najlepsze zasilane wciąż nowymi kartkami dorzucanymi przez Wiki i chłopaków. Na jednej płonął czarno-biały rysunek samochodu pokreślony liniami z wymiarami, na innym pluszowy miś, czy figurka żołnierza, albo lalka. Krzysiek w takich sytuacjach zawsze opowiadał jakąś historię.

- Wiecie dlaczego tą fabrykę zamknęli? – Nie czekając na odpowiedź towarzyszy zaczął – Opowiem wam. Za czasów jej świetności produkowano tu mnóstwo zabawek, jak już zapewne wiecie. Dwadzieścia lat temu technologia nie była tak zaawansowana jak teraz i zamiast nowoczesnych maszyn pracowało tu dużo ludzi, około trzydziestu na każdą halę i magazyn, daje nam to około trzystu pięćdziesięciu osób.

- Dziesięć hal po trzydzieści osób to trzysta pięćdziesiąt? Nie wiem jak ty skończyłeś podstawówkę. – zachichotała Wiktoria.

- Kiedyś było tu jedenaście hal i powiedziałem około trzydziestu osób, w niektórych było o kilka osób więcej. Któregoś dnia jeden z członków zarządu zwołał wielkie zebranie pracowników w hali jedenastej, tej najdalej od drogi. Czekał na zewnątrz, aż wszyscy wejdą. Zamknął szczelnie drzwi za ostatnim pracownikiem. Później zamknął bramę prowadzącą do fabryki, a ogrodzenie podłączył pod generator prądu. Chodził od hali do hali i zabijał tych, którzy nie poszli na zebranie, bo nie mogli opuścić stanowiska pracy. Kilka godzin później policja otoczyła fabrykę Dopiero następnego dnia saperzy przyjechali i rozcięli siatkę. W nocy jednak szalony dyrektorek podłożył ogień pod halą pełną ludzi. Policjanci słyszeli krzyki płonących ludzi, ale nie mogli nic zrobić. Kiedy saperzy wreszcie przecięli siatkę i odłączyli prąd okazało się, że jedyną żyjącą osobą na całym terenie jest owy szalony dyrektor. W biurowcu znaleźli ciała pozostałych członków zarządu i ich najbliższych pracowników. Jeden człowiek zabił w ciągu jednego dnia i nocy około czterystu osób. Najstraszniejsze było to, że zwłoki znajdowane na halach leżały na taśmie produkcyjnej zapakowane jak zabawki. Podobno ten psychol nadal żyje, siedzi w jakimś psychiatryku. Nigdy nie zdradził, czemu to zrobił.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
go24
Użytkownik - go24

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-14 08:32:23