Fragment noweli "The Bohater?"
ą. Kurwa, ile tu ludzi wszędzie. Tylko żeby nie zaczęli strzelać bo będzie jatka. Cholera, wsiadają chyba do jakiegoś samochodu. Kurwa, chyba mi uciekną. Ja pierdolę ale teraz z nerwów przeklinam. Zawsze rzucam mięsem jak coś mnie wkurwi. Już nie mogę, dech mi zapiera. Biorę jakiś samochód bo mi uciekną... Może i profesjonalny glina powinien mieć kondycję ale co mu po niej skoro bandyci zaczynają uciekać samochodem? Max, oczywiście, zdaje sobie z tego sprawę. Bez chwili wahania podbiega do zaparkowanego samochodu, do którego akurat zdaje się wsiadać jego właścicielka i prosi ja o pożyczenie pojazdu w pilnej sprawie... Max Goddard z policji. Konfiskuję pani samochód w imię prawa! – krzyknął kobiecie do ucha Ależ, proszę pana, tak nie można...!!! Ale on był jak w transie. Grzecznie wyrwał kobiecie kluczyki z rąk i ruszył w pościg za rzezimieszkami. Nie lubię szybkiej jazdy samochodem. Pomimo tylu lat spędzonych w policji, pomimo tych wszystkich pościgów jakie w życiu przeżyłem, wciąż nie cierpię kierować jak na złamanie karku. Nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Choć z drugiej strony nie wiem czego mam się bać. Skoro to ja mam rozwiązać tę sprawę do końca, nie pisane mi jest abym miał teraz wypadek. Inaczej bym zawiódł. Cholera, i znów się pogrążam w myślach. Znowu przez to coś spieprzę. Ale gdybym w ogóle nie myślał to pewnie byście mnie nazwali jakimś kompletnym głupkiem, gliną – bezmózgowcem, kolejnym „macho” bez uczuć. Poza tym, co byście tu robili gdybyście nie mogli poznać moich myśli? Miałbym sam do siebie gadać abyście mogli się czegoś o mnie dowiedzieć? Bez sensu. A właściwie to nie wiem czego tu szukacie i po co tu właściwie jesteście. Nagle stałem się głównym bohaterem i skupiam na sobie całą waszą uwagę. Nagle stałem się nietykalny tylko dlatego, że zostałem waszym ulubieńcem. Ciekawi mnie tylko dlaczego akurat teraz nagle stałem się taki ważny. Już z gorszych akcji wychodziłem bez szwanku, a jednak nikt wcześniej nie zainteresował się moją osobą... I tak walcząc z myślami, Max zdaje się nie zauważać niebezpieczeństwa w jakim się znajduje. Nie myśli o strachu. Stopa mocno przyciska pedał gazu, ręce pewnie spoczywają na kierownicy, oczy szeroko otwarte, a jednak jest jakiś nieobecny. W tej swojej nieobecności wymija samochody niczym narciarz chorągiewki, powoli zbliżając się do uciekających bandytów. Ale on tego jakby nie dostrzega. Max najwyraźniej znowu się zamyślił... O, kurwa, znowu się zamyśliłem! Już chyba trzeci raz się na tym łapię. To mnie kiedyś zgubi. Wciąż im siedzę na ogonie. Tak szybko się mnie, gnojki, nie pozbędą. Ciekaw jestem gdzie się reszta podziała. Nagle całą policję gdzieś wsiąkło? Eeeej. No, kurwa, pięknie. Nawet krótkofalówki przy sobie nie mam. Nie ma jak to mieć pecha. Teraz to chyba się będę z nimi telepatycznie komunikował. I będzie tak jak w filmach – posiłki się nagle zjawią kiedy już będzie po akcji. Niech to szlag! Ale przynajmniej już mniej samochodów na ulicy. Zaczynają się peryferie miasta. Ciekawe gdzie się kierują. Żeby mi tylko naboi na nich starczyło. Boje się. I to nieźle. Ale będzie dobrze. Musi być dobrze. Tymczasem Steve i Jack nie dają za wygraną i bynajmniej nie zamierzają się nagle zatrzymać w miejscu dozwolonym i oddać się dobrowolnie w ręce sprawiedliwości. Kurwa, Steve, ten frajer wciąż nam się trzyma na ogonie. To mi się nie podoba. Zgub go wreszcie, do cholery! Przestań się na mnie wydzierać! A niby co ja próbuje cały czas zrobić?! Myślisz, że to tak łatwo? Co ja, kurwa, przejażdżkę sobie teraz urządzam?!!! – zdenerwował się Steve Ja pierdolę, to pewnie jakiś pierdolony glina!!! Skręć teraz w lewo, za parę kilometrów będzie ta opuszczona fabryka. Tam się z nim rozprawimy. Kurwa, wiedziałem, że coś pójdzie nie tak! Na chuj ja się w to w ogóle pakowałem. Zawsze jakieś problemy! Gdybym wiedział wcześniej to bym.... Uważaj!!!!!! W tym momencie Steve