Filip "Ogier Brzydki"
Niespodziewanie Filip ruszył do przodu. Najpierw szedł stępa, ale potem przeszedł do galopu.
-Filip, co ty robisz?
„Ratuję cię”
Kesja była zdezorientowana. Co u licha znowu strzeliło do łba temu ogierowi?
-Filip, masz natychmiast stanąć! Dom jest w przeciwnym kierunku!
„Co ty nie powiesz? A ja myślałem, że masz więcej oleju w głowie i jeszcze zmienisz zdanie”
Filip się nie zatrzymywał. Zupełnie ignorował polecenia Kesji. Przebiegł tak około 5 kilometrów aż się zatrzymał przy rzece. Tam Kesja zrozpaczona i z potarganymi od wiatru włosami zsiadła z niego, by ochłonąć. Miała ochotę krzyczeć. Co mu znowu jest? Przykucnęła przy brzegu i złapała się za głowę, by pozbierać myśli.
-Filip, co ty znowu odstawiasz? -zaczęła do niego spokojnie mówić, na tyle na ile pozwalał jej drżący ze zdenerwowania i zmęczenia niespodziewanym galopem głos- Dlaczego mnie tu przywiozłeś? Chcesz mi coś pokazać? Lepiej by było dla ciebie, żeby to okazało się prawdą, bo jak nie, to ja już nie wiem, co mam z tobą robić. Bez powodu mnie tu przywieźć nie mogłeś. Więc co?
Filip zaczął stukać kopytem w ziemię i rżeć niespokojnie.
„Chcesz wiedzieć? Proszę bardzo! Mówię to cały czas, ale ty mnie nie słyszysz. Ale jak chcesz. A zatem nie chcę, żebyś wyszła za mąż za tego gagatka. On nie jest dla ciebie. Nie będziesz z nim szczęśliwa. Wiem, bo zdążyłem się na tobie poznać. Twoje uczucie nie jest szczere. Potrzebny ci ktoś inny, kto będzie cię kochał zawsze taką jaką jesteś – twoje poglądy, twoją otwartość na świat, twoje dziwne zachowania, twoje robótki na drutach, twoje oczy i to, co za nimi skrywasz.”
Filip zaczął niespokojnie chodzić to w jedną, to w drugą stronę. Kesja przyglądała mu się ze zdumieniem.
„On nie będzie nosił twoich sweterków i szali przez ciebie zrobionych, bo zawsze ma markowe ciuchy. Co z tego, że mówi, że cię kocha? On kocha tylko i wyłącznie twój wygląd. To, jak nieziemsko wyglądasz w balowych sukniach i nawet w zwykłych ciuchach. Nie jak księżniczka, ale jak dziewczyna z charakterem. Teraz może i wam się układa, bo jesteście obaj zaślepieni. Ale co będzie potem? Nie chcę patrzeć, jak będziesz cierpieć. Już i tak cierpisz za nadto, bo nie masz rodziców. Chcesz tego? Ja nie chcę. Już nie chcę nawet tej księżniczki. Nie jest mi potrzebna. I tak jej nigdy nie spotkam, a jeśli nawet, to ona mnie nie pokocha. Wolę zostać z tobą, ale nie chcę patrzeć na twoje cierpienie. Nie chcę. Chcę nosić twoje szale, bo są piękne. Zawsze tworzysz jakieś ciekawe wzory. Chcę nosić narzuty, na które poświęcasz tak wiele czasu, żebym nie musiał marznąć zimą. Chcę widzieć twój uśmiech, kiedy mi je nakładasz i kiedy dajesz coś innym. Jak za niego wyjdziesz, tej radości w twoich oczach już więcej nie zobaczę. Chcę…”
Kesja ogromnie zdumiona dziwnym zachowaniem Filipa, podeszła do niego. Wywnioskowała, że musi być zdenerwowany. Wyglądał tak, jakby coś do niej mówił, chciał zrobić jej awanturę, miał do niej wyrzuty, chciał coś wyznać. Jakby był człowiekiem.
-Filip -dotknęła delikatnie jego głowy i zatrzymała -Co ci jest? Co się stało?
Filip dalej rżał niespokojnie. Chciał wyrwać łeb z jej dłoni, ale mu na to nie pozwoliła.
-Już dobrze. Uspokój się. Jestem z tobą. Nie masz się co denerwować.
„Nie mam? Jak to nie mam? Całe moje życie przez ciebie legło w gruzach! I wiesz, co jest najlepsze? Że wcale tego nie żałuję. Nic a nic!”
-Wszystko dobrze- zaczęła go delikatnie głaskać – Damy radę. Nic nam nie będzie – powiedziała cicho i przytuliła się do niego. Chciała tym dodać mu sił. Wesprzeć go, bez względu na powód jego zdenerwowania.