Filip "Ogier Brzydki"
Wszystkich zdziwił widok samotnie wędrującego konia z torbą w pysku. Niejeden gozatrzymał. Byli zaintrygowani nie tylko brzydkim koniem, ale i towarem, który niósł.
Gdy Kesja obudziła się i zobaczyła, że Filipa nie ma, zdenerwowała się. Czyżby ktoś go ukradł i zaprowadził do ubojni? Ta myśl nie dawała jej spokoju. Wzięła Gacka i poszła go szukać. Pies szedł po jego tropie, więc znalezienie go nie było trudne. Gdy Kesja pytała mieszkańców, czy nie widzieli konia szarobiałej maści z plamami i niebieskim przeświem, co drugi potwierdzał.
- Niósł jakąś torbę w pysku. To pani? Coś tam pani ukrywa? Pewnie jakiś skarb- niektórzy mówili.
Kesja nie odpowiadała na te zaczepki. Ważniejsze było dla niej znalezienie Filipa.
W końcu dotarła z Gackiem do zamku na przedmieściach. Gdy zapukała do drzwi, otworzył jej służący i poprowadził do gospodyni. Była nim księżna o imieniu Anna.
-To twój koń?- zapytała –Dosyć dziwny. Wszedł na teren zamku jakby nigdy nic i zapukał do drzwi. Mój służący omal zawału nie dostał, gdy go zobaczył. Strasznie brzydki. Dał mu torbę do ręki i stał, czekał pod drzwiami nie wiem na co. Nie zaglądałam do tej torby. Zawołałam policję, żeby sprawdzili, co w niej jest. Okazało się, że bomby w niej nie było, tylko jakieś szale. Twoje?
-Tak, pani, moje. Robiłam je, a potem miałam sprzedać. Nikt jednak ich nie chce, bo są zbyt drogie. To praca ręczna.
-Przyjrzałam się im, są naprawdę piękne. Ale dlaczego twój koń do mnie z nimi przyszedł?
-Nie wiem. Bardzo panią za niego przepraszam. Wymknął mi się, jak spałam. Ale na pewno nie chciał zrobić nic złego- zapewniła.
-Zapewne tak, w końcu to tylko zwierzę –potwierdziła księżna Anna- Ale może ty coś chciałaś w ten sposób osiągnąć? Kim jesteś? Jak masz na imię?
Kesja zawahała się. Wolałaby nie odpowiadać na to pytanie.
-Nic nie chciałam osiągnąć. Filip to wyjątkowy koń. Często mam wrażenie, że chce mi pomóc i to robi. Może chciał sprzedać pani te szale? Ja w tej chwili nie mogę robić innych- wskazała na swoją zagipsowaną rękę –A te jakoś muszę sprzedać.
-Rozumiem- księżna pokiwała głową – Potrzebujesz pomocy? Możesz na nią u mnie liczyć. Mam córkę mniej więcej w twoim wieku. Na pewno się zaprzyjaźnicie. Małgorzata jest nieśmiała, wiec towarzystwo drugiej osoby dobrze jej zrobi. Do czasu wyzdrowienia twojej ręki możesz się u mnie zatrzymać. Szale oczywiście też kupię. I tak miałam sobie jakieś nowe zapewnić. Obiad podajemy o czternastej w jadalni. Poproś służbę, to ci wszystko pokażą. Na obiedzie opowiesz o sobie więcej i przedstawię cię Małgorzacie. A- przypomniało się księżnej – Nie powiedziałaś jak masz na imię.
Kesja przełknęła ślinę.
-Wszyscy mówią na mnie Kesja.
~
Kesja była tak zdumiona nagłą zmianą sytuacji, że nie śmiała protestować. Punktualnie o czternastej weszła do jadalni odświeżona i w nowym ubraniu, niesfatygowanym podróżą.
-Opowiedz coś o sobie –poleciła jej księżna – Skąd jesteś? Co cię sprowadziło to naszego miasteczka? Jesteśmy z Małgorzatą bardzo ciekawe.
-Jestem podróżniczką. Wędruję konno do okoła świata.
-O- zainteresowała się księżna -To ciekawe. Dużo już zobaczyłaś?
-Tak, pani. Widziałam niziny, wzgórza, kotliny, góry. Wędruję już około trzy lata. Teraz w końcu udało mi się dotrzeć nad ocean. Świat jest niezmiernie ciekawy. Tyle w nim pięknych miejsc, zabytków. Można się wiele dowiedzieć, poznać ludzi, nabyć doświadczenia. Osobiście uważam, że trzeba to wszystko samemu zobaczyć.
-Tak, zapewne- zgodziła się – A nie tęsknisz czasem za rodziną? Tyle czasu z dala od nich. Podróżujesz sama?