Filip "Ogier Brzydki"
„Odważna jesteś, ale nie jesteś do tego odpowiednio przygotowana teraz. Połamiesz sobie ręce i nogi, kochana. Najpierw znajdziemy trenera, który da ci odpowiednie lekcje”
-Heja-ho!- krzyknęła Kesja- Lecimy chłopie.
„Jesteś bardzo niecierpliwa”
Filip ruszył powoli stępa.
-Filip- Kesji wyraźnie nie odpowiadało takie tempo- Szybciej. Zwariuję zaraz, jak będziemy tak wolno szli.
„Mnie się tam nie śpieszy do wiezienia cię do szpitala. Poza tym wypadałoby poczekać na Gacka”
-Filip, ja cię proszę. Nie rób mi teraz żadnych kawałów. Wiem, że je uwielbiasz, ale co za często to nie zdrowo.
„Teraz się nie nabijam. Dbam tylko o twoje bezpieczeństwo”
-Pfff…- Kesja wypuściła powietrze z płuc. Tego konia nie przegada. Musi uzbroić się w cierpliwość. Za ten czas może uda jej się poćwiczyć jakieś figury. Jaka była pierwsza? Leżenie. Kesja zastanowiła się jak ma to wykonać po czym przeszła do czynu. Spróbowała się ostrożnie obrócić.
„Co ty tam robisz?”
Usiadła na nim bokiem, objęła jego szyję rękoma od tyłu i położyła.
-Yh…- stęknęła.
„I co, wygodnie ci?”
-Jeny, zaraz z ciebie zjadę.
„A mam zacząć biec?”
Kesja starała się ułożyć nogi na grzbiecie Filipa, żeby jej tak nie zwisały, a potem ostrożnie puściła jego szyję. Koń się nie zatrzymywał.
-Filip, jedziemy! -zapiszczała.
„Zaraz zlecisz”
-Aaaa!- Kesja wylądowała na ziemi.
Filip stanął.
„A nie mówiłem?”
Obrócił łeb w jej stronę.
„Cała jesteś?”
-Yyyh- Kesja stęknęła przeciągle. Spróbowała wstać –Aua!
„No, pięknie!”
-Moja ręka!- Kesja krzyknęła rozpaczliwie.
Filip obrócił się przodem do niej i potrącił ją delikatnie w głowę.
-Filip, zostaw mnie, ręka mnie boli!
„Wstawaj. Dobrze, że nie noga. Zawiozę cię do szpitala”
-Co?
Filip położył się przy niej na ziemi.
„Siadaj, tak będzie ci łatwiej”
Kesja podniosła się. Zrozumiała aluzję.
-Zawieziesz mnie do szpitala? Muszą mi rękę nastawić.
-Hau!- usłyszeli z oddali. Gacek w końcu ich dogonił.
„O jak dobrze, że w końcu nas dogoniłeś. Tej pani trzeba pomóc. Gacek, pomóż jej wsiąść na mnie”
Gacek szczęknął zrozumiałe do Filipa i pomógł Kesji wstać.
-Moi kochani, co ja bym bez was zrobiła?
„Umarłabyś”
~
Kesja porzuciła pomysł zostania akrobatką, ale podróż kontynuowała mimo złamanej ręki. Filip ułatwiał jej wsiadanie, przez kładzenie się na ziemi. Kesja odniosła wrażenie, że ogier bardzo chciałby jej ulżyć w obowiązkach. Zawsze to ona o nich dbała – karmiła, czyściła, zapewniała dach nad głową w deszczową pogodę. A teraz już nie wszystkim mogła się zająć z taką łatwością. Nie mogła też robić na drutach ani szydełku, ani haftować. Ogier jakby to rozumiał i starał się ją w tym zastąpić.
Jej robótki były drogie, z racji, że to rękodzieło. Miała ich kilka nie sprzedanych, bo niektórych nie było zwyczajnie na nie stać. Kesja jak zawsze chodziła na targ i starała się sprzedać to co miała a potem kupować materiały do kolejnych robótek. To ona zawsze przyciągała uwagę klientów. Filip postanowił teraz wziąć ten obowiązek na siebie. Kesja nie mogła robić nowych rzeczy, tańszych, żeby je sprzedać, więc musiała sprzedać te, które zalegały w jej torbie od dawien dawna przez nikogo nie chciane, bo za drogie.Pewnego dnia wcześnie rano wziął torbę Kesji i poszedł do miasta sam, poszukać potencjalnych bogaczy, którzy mogliby kupić jej dzieła.