Dlaczego
- Nie chcę rozmawiać, przynajmniej nie dzisiaj. To spadło na mnie, tak raptownie, że nie jestem w stanie zebrać myśli. Może kiedyś, będę gotów na rozmowę; dzisiaj nie mam nastroju. Proszę to uszanować – rzekł błagalnym głosem.
- Rozumiem. Musi upłynąć wiele czasu, żebyś nabrał do mnie zaufania. Chcę jednak, żebyś wiedział. Pomimo że twoja matka przez trzynaście lat, rzucała mi kłody pod nogi, nigdy nie zapomniałem, że mam syna. Ja poczekam. Jeżeli ty będziesz gotowy na rozmowę, wtedy porozmawiamy. Tu jest moja wizytówka, jeśli najdzie ci ochota zadzwonić; zadzwoń. Jeśli poczujesz potrzebę, mnie odwiedzić, zawsze będziesz mile widziany – powiedział pewnie i skierował się do swojego samochodu.
Łukasz poszedł się w odwrotną stronę. Pomimo że koledzy nawoływali, by przyszedł zagrać – pokręcił przecząco głową. W namiocie położył się płasko na brzuchu, a jego mózg zaprzątnęły myśli dzisiejszych wydarzeń. Nie potrafił pojąć, jakie kapryśny los, może człowiekowi płatać figle. Nagle poczuł dotknięcie swojego ramienia. Odwrócił głowę i ujrzał chłopca, jeszcze biedniejszego od siebie, który pomagał wychowawcy.
- Jeśli jest ci przykro; płacz. Kiedy łzy ukoją twój ból, wtedy będziesz wiedział, co zrobić żeby było jak najlepiej – powiedział, jak dorosły człowiek.
Łukasz podniósł głowę, spojrzał kątem oka na chłopaka i spytał:
- Co ty możesz wiedzieć o życiu?
- Nie uwierzysz, ale życie znam wystarczająco dobrze. Los mnie nie rozpieszczał, jestem wychowankiem domu dziecka.
- Mam rozumieć, że nie masz rodziców?
- Mam. Ale mając rodziców, też można trafić do bidula.
- Przyszedłeś, żeby mi o tym powiedzieć?
- Niezupełnie. Podsłuchałem niechcąco rozmowę i sądzę, że od losu dostałeś wielką szansę, której nie powinieneś odrzucić.
Łukasz lepiej mu się przyjrzał. Był o wiele niższy od niego. Z wyglądu mógł być w jego wieku, ale jego sens wymowy świadczył, że jest starszy.
- Ile ty masz lat, że tak logicznie rozumujesz? – spytał Łukasz.
- Właśnie ukończyłem szkołę średnią. Od października będę studiował na Uniwersytecie Poznańskim psychologię.
- Myślałem, że w domu dziecka przebywa się tylko do osiemnastego roku życia?
- Nie zawsze – odpowiedział i skierował się do wyjścia.
- Poczekaj, jeszcze chwilkę. Chłopak odwrócił się w stronę Łukasza. – To był mój ojciec, tak mi się przedstawił. Nie wiem. Czego oczekiwał, że rzucę mu się na szyję? Nie potrafiłem tego zrobić. Przez całe życie, miałem wpajane, że mnie się wyrzekł, że nie płaci alimentów i jest najgorszym skurwielem pod słońcem. Przetarł palcami oczy, przełknął głośno ślinę i zaczął mówić dalej: - A tu nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zjawia się zupełnie inny człowiek. Teraz sam już nie wiem, co o tym wszystkim sądzić i komu przyznać rację.
- Wobec tego dam ci pewną radę. Przemyśl wszystko i nie daj się ponieść emocjom. Najpierw ze spokojem go wysłuchaj, potem spróbuj posklejać to, czego dowiedziałeś się od matki, a reszta sama przyjdzie.
- Sądzisz, że źle się zachowałem?
- Skądże, zachowałeś się całkiem dodrze; też bym się lepiej nie zachował – pokręcił głową.
Łukasz się roześmiał, ale jego śmiech był wymuszony.
- Dzięki za radę. Jesteś mądrym mężczyzną, chociaż na takiego nie wyglądasz.