Dlaczego
- Odwiozę cię, ale mam nadzieję, że to nie jest ostatnie nasze spotkanie?
Łukasz roześmiał się wesoło.
- Pewnie że nie. Przecież muszę wreszcie, poznać moją siostrę – powiedział całkiem na luzie.
Rozmowa dwóch obcych, a zarazem bardzo sobie bliskich mężczyzn, toczyła się w pogodnym nastroju, a przede wszystkim, była otwarta i szczera. Łukasz opowiadał o szkole, przeprowadzkach, nawet nie pominął koleżanki, która mieszka dwa piętra wyżej. Jacek Kotosa, swoją byłą żonę nie przedstawił w jak najlepszym świetle, opowiedział o jej kłamstwach i podłych intrygach. Chociaż sam się dziwił, jak takiemu potworowi udało się wychować, takiego wspaniałego chłopaka. Jednak nie buntował syna przeciwko niej. Mówił otwarcie, żeby szanował matkę, bo dała mu życie. Kiedy nadeszła chwila pożegnania, ściskając syna – Powiedział:
- Wiem, pomiędzy nami jest zbudowany, potężny mur. Musimy być silni, aby go zburzyć.
Łukasz się głośno roześmiał.
- Właśnie od dzisiaj zabraliśmy się za niego. Uważam, że do końca ferii nie będzie po nim, nawet gruzu – odpowiedział nie przestając się śmiać.
- Też tak uważam – przytaknął i wsunął w dłoń syna zwinięte banknoty. – Najlepiej będziesz wiedział, na co je wydać. Ale to nie jest przekupstwo – zaprzeczył głową.
- Dzięki – odpowiedział krótko. Prawdę powiedziawszy, spodziewał się tego.
Powrót do domu trwał nie więcej, niż godzinę, nawet udało mu się wysiąść przed samą bramą. Oczywiście za zgodą wychowawcy.
Łukasz gdy wszedł do mieszkania, mama chodziła w podomce; była akurat po kąpieli. Podeszła do syna i nadstawiła policzek. Ale spotkało ją rozczarowanie, nie ucałował jej, jak zwykle do robił.
- Widzę, że nie dopisuje ci humorek? Trudno, nie zawsze jest tak, jakby się chciało. Jednym słowem, życie bywa okrutne – rzekła, wachlując mu przed nosem świeżo pomalowanymi paznokciami. – Wyjeżdżam na parę dni nad morze, w końcu też od życie coś mi się należy. A tobie jak wypadł biwak, nie podtopiło was?
- Lepiej być nie mogło. Natomiast ten pięciodniowy wyjazd, na zawsze pozostanie w mej pamięci.
- Skoro tak mówisz, widocznie jesteś zadowolony – wzruszyła ramionami i chciała odejść.
- Chwileczkę mamo, winna mi jesteś wyjaśnienie. Dlaczego, kiedy pytałem, kłamałaś. Czy naprawdę, tak trudno było powiedzieć prawdę? Chodzi o mojego ojca.
- Słucham? Co ty bredzisz?
- Nie bredzę. Byłem w Pile i spotkałem się z ojcem…
- Jakim cudem znalazłeś się w Pile? Przecież jechałeś zupełnie w innym kierunku?
- Przez wzgląd na powódź, skierowano nas do innej miejscowości.
- I co z tego, że się spotkałeś? Chcę żebyś wiedział na przyszłość, kiedy najdzie cię ochota na ponowne spotkanie. Kotosa nie jest twoim ojcem! – krzyknęła ze złością.
- Jest. Gdyby było inaczej, nie byłbym do niego podobny. Z siostrą też jesteśmy do siebie podobni, jak dwie krople wody.