Daga i Marek
Dziękuję za tę chwilę, którą ze mną spędziłaś. To dla mnie dużo znaczy. Było mi bardzo miło – napisał szczerze, a kobiecie zaczęły ciążyć wyrzuty sumienia. W głębi duszy czuła, że coś między nimi zaczyna się rodzić. Z drugiej jednak strony wiedziała, że nic z tego nie będzie, bo ani ona, ani Marek nie zamierzali zmieniać swojego dotychczasowego życia.
I tak mijały tygodnie, później miesiące. Marek pisał do Dagi, kiedy tylko mógł, czasem dzwonił. Aż w końcu pewnego kwietniowego wieczoru poprosił ją o adres zamieszkania. Kiedy zapytała po co mu on, Marek z uśmiechem na twarzy powiedział, że chce jej zrobić niespodziankę. Daga od razu zorientowała się o co chodzi. Wpadła w panikę. Nie wiedziała co robić. Przecież nie mogła mu dać swojego adresu. Pomimo faktu, że rozkochał ją w sobie do szaleństwa, nie mogła tego zrobić. Tak. Kochała go całą sobą i bardzo za nim tęskniła, mimo, że nigdy się nie spotkali. Ujął ją swoją szczerością, opiekuńczością i bezpośrednim zwracaniem się do niej. Ciągle powtarzał, że chce ją bliżej poznać, ale Daga zgrywała niedostępną. Z bezsilności wylogowała się czym prędzej z fb, wyłączyła telefon i poszła do łazienki. Czuła się podle. Zaczęła myśleć, że odrzuca dar od losu. Wiedziała, że źle robi, ale nie miała innego wyjścia. Postanowiła definitywnie zamknąć swoje konto i nigdy tam nie wracać. Wiedziała, że będzie jej ciężko bez rozmów z Markiem, ale to było jedyne według niej sensowne wyjście na tamten moment. Przyjaciele dopytywali się, dlaczego jest taka smutna i nieobecna, ale ona wstydziła się przyznać do tego co zrobiła. Zżerała ją ciekawość czy Marek próbuje jej szukać w sieci, ale nie chciała znowu przez to przechodzić. Jedyną osobą, której powiedziała prawdę, była Jola. Daga wiedziała, że jeżeli chodzi o dyskrecję, to na nią może zawsze liczyć. Opowiedziała jej o wszystkim ze szczegółami. Jola wysłuchała jej opowieści jak zaczarowana, ale nie zamierzała jej ani oceniać, ani prawić morałów. Jedyne co zrobiła, to starała się ją pocieszyć. Być przy niej, kiedy tylko mogła.
Pewnego piątkowego majowego poranka Jola wpadła do Dagi i zaproponowała jej kino. Okazało się, że kupiła bilety, żeby pójść z Darkiem na film, na który od dawna czekali, ale okazało się, że kuzynka Darka zaprosiła ich w tym dniu na parapetówkę.
-Weź. Nie pożałujesz. To naprawdę dobry film. Ma świetne recenzje – zachwalała jej przyjaciółka.
- I co. Mam iść sama do kina? – pytała zdziwiona.
-A co w tym złego. Są wykupione dwa miejsca, więc przynajmniej masz pewność, że nikt się do ciebie nie dosiądzie – żartowała Jola.
-No dobra. Daj te bilety. Postaram się namówić Anię. Może ze mną pójdzie.
-I tutaj jest jeden problem. Bo Darek ma swój bilet przy sobie.
-No dobra. Daj, pójdę sama – powiedziała Daga i wyciągnęła rękę w stronę Joli.
-Dzięki. Teraz mogę z czystym sumieniem pójść na tę parapetówkę. Przynajmniej jeden bilet się nie zmarnuje – powiedziała uśmiechając się do przyjaciółki.
-Nie myśl, że ci zwrócę kasę – mówiła machając biletem tuż przed nosem Joli.
-Przez myśl mi to nawet nie przeszło – powiedziała zakładając apaszkę. -Dobra. Muszę lecieć. Baw się dobrze. Pa.
-Pa – odpowiedziała Daga i zamknęła za przyjaciółką drzwi.
Przed dziewiętnastą Dagmara zaparkowała samochód na parkingu galerii, w której od lat mieściło się również kino. Miała jeszcze godzinę czasu do seansu, więc postanowiła połazić po sklepach. Jednak nic ciekawego nie wpadło jej w oko. Pojechała więc na piętro, na którym oprócz kina mieściły się również kawiarnie i restauracje. W sali, na której miał być wyświetlany wychwalany przez Jolkę film, było już kilka osób. Daga zajęła swoje miejsce, a na miejscu obok położ