Daga i Marek
h; uśmiechnął się do niej i mocno ją przytulił. -Pójdziesz ze mną na kawę? – zapytał, a Daga tylko skinęła głową na zgodę. W przytulnej kafejce przy rynku usiedli blisko siebie w boksie, z którego mieli piękny widok na panoramę miasta. Marek zamówił po pysznej aromatycznej kawie i od razu zapłacił.
-Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. Myślałem, że zwariuję, kiedy nie mogłem cię znaleźć – wyznał przytulając Dagę do siebie, lecz ona nic nie odpowiedziała. Nie chciała go kolejny raz przepraszać.
-Obiecaj, że już zawsze będziemy razem. Proszę – powiedział bawiąc się kosmykiem jej włosów.
-Gdzie się zatrzymałeś? – zapytała uwalniając się z jego objęć, żeby móc napić się kawy.
-Jeszcze nigdzie. Przyjechałem prosto do kina. Chciałem cię jak najszybciej zobaczyć.
-Pewnie jesteś głodny. Może pojedziemy do mnie? Jola przyniosła rano pyszną zapiekankę. Wino też się znajdzie.
-Bardzo chętnie. Jestem głodny jak wilk – powiedział głaszcząc się ręką po całkiem płaskim brzuchu. Daga od razu wyobraziła sobie umięśnione ciało Marka skrywane pod błękitną, idealnie dopasowaną koszulą.
-W takim razie zapraszam – powiedziała kobieta wstając ze skórzanej sofy.
Było już dobrze po ósmej, kiedy wjechali na jej posesję. Każdy swoim samochodem.
-To mój dom – powiedziała do Marka, kiedy ten wysiadł z auta.
-Piękny – odpowiedział rozglądając się dookoła.
-Zabierz swoje bagaże. Zatrzymasz się u mnie – powiedziała wyjmując z torebki klucze.
-Ale nie chcę robić ci kłopotu – powiedział, mimo iż jego serce szalało z radości.
-Ok. Skoro nie chcesz – stwierdziła uśmiechając się do siebie. Wtedy Marek stanął na werandzie tuż za nią. Przytulił ją delikatnie i wyszeptał jej do ucha:
-Bardzo chcę. Chcę już zawsze być blisko ciebie.
Dagmara nie powiedziała nic, tylko ponownie się uśmiechnęła. Otworzyła drzwi i zaprosiła go do środka.
Spędzili ze sobą jedenaście wspaniałych dni. Nie rozstali się nawet na chwilę. Wspólnie gotowali, wspólnie jedli. Razem robili zakupy i razem sprzątali. Daga przedstawiła Marka swoim przyjaciołom. Chodzili na wspólne romantyczne spacery i szeptali sobie czułe słówka. Każdej nocy kochali się długo i namiętnie. Jednym słowem sielanka. Wciąż jednak wisiało nad nimi piętno rozmowy na bardzo dla nich trudny temat. Co dalej z nimi będzie? I gdyby nie fakt, że mama Marka źle się poczuła i trafiła do szpitala, pewnie odwlekaliby tę rozmowę jeszcze dłużej.
-Wiesz, że muszę wracać do domu? – zapytał Marek ze łzami w oczach. Daga nic nie odpowiedziała, tylko smutno skinęła głową.
-Pojedź ze mną, proszę.
-Wiesz, że nie mogę – odpowiedziała po chwili. -Tutaj jest mój świat i moje życie.
-Daguś, nie chcę cię do niczego zmuszać, bo chcę żebyś była szczęśliwa, ale chcę żebyś wiedziała, że będę na ciebie czekał. Każdego dnia i każdej nocy – powiedział prawie szeptem. Przytulił ją mocno do siebie i dodał: -Jesteś miłością mojego życia. Zawsze nią będziesz. Dagmara nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Wtuliła się w Marka i słuchała bicia jego serca. Chciała ukryć przed nim łzy, które spływały po jej policzkach, ale on doskonale wiedział, że nie jest jej łatwo.
Następnego ranka Daga obudziła się w kiepskim nastroju. Teraz już wiedziała jaka jest różnica pomiędzy niebem a piekłem na ziemi. Jeszcze wczoraj żyła w raju, u boku mężczyzny, którego kochała każdą cząstką siebie. Była szczęśliwa, uśmiechnięta i tak blisko Marka. W każdej chwili mogła się w niego wtulić, usłyszeć jego głos i zobaczyć jego uśmiech. A dziś? Czarna otchłań. Otchłań rozpaczy i bólu, który rozrywał jej ciało na miliony kawałków. A każdy z nich był tak daleko miłości, że z każdą minutą Daga traciła nadzieję, że kiedykolwiek go je