3: W poszukiwaniu przeznaczenia.
Luko popatrzył na smoczycę. Czyżby młodzieńcza miłość dorosłego już króla miała ujawnić swoje oblicze?
- Przesadzasz Shillva. Sakanie nigdy by nie wypuścili się do innych krain, by tam się osiedlić. Za bardzo kochają tą krainę, by ją opuścić. - odparł smok.
- A jednak! Potwierdzasz moje przypuszczenia! Ta dziewczyna jest jedną z nas prawda? - Młoda smoczyca nie odpuszczała. Luko westchnął.
-Kładź się spać. Jutro rano książę ma naukę szermierki. Musisz być uważna.
- Jest jeszcze coś. - kontynuowała smoczyca, jakby nie słyszała, co powiedział do niej Luko. Smok od niechcenia odwrócił głowę w jej kierunku. - Ta dziewczyna ma na czole znamię. I to nie byle jakie znamię.
- Znamię? - Zapytał zaskoczony.
- Owszem! Trójząb z postacią smoka oplecionego wokół środkowego zęba. - Luko zrobił wielkie oczy. ‘To nie możliwe….’, pomyślał, ‘Togaranka?’.
- Jakiego koloru było jej znamię? Jakiego koloru miała oczy? - zaczął bombardować młodą smoczycę pytaniami. - Mów!
- Cicho, bo obudzisz księcia! - warknęła i zerknęła w stronę komnaty. - Jej znamię miało błękitno złotą barwę. Zaś oczy były złoto piwne. - Powiedziała. - Zapamiętałam jej oczy. Miały dość nietypowy kolor, jak na Togarankę. Togaranie zazwyczaj mają albo jasnobrązowe albo stalowe oczy. - Dodała. Luko aż usiadł. Wpatrywał się w jeden punkt na barierce. - Wszystko w porządku?
- Oj nie dobrze…. Nie dobrze…. - wyszeptał.
- Co nie dobrze?