Dziwne spotkanie

Autor: kapitalny
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Słońce przywitało swym niecodziennym blaskiem kolejny jesienny dzień,kryjąc swą monotonię nieustannego trwania w promieniach porannej zorzy. Jak każdej jesieni, pożółkłe ze starości liście, smagane przemijania wiatrem, opadały na ziemię, wznosząc pieśń szelestną, ku chwale swego pięknego, choć krótkiego istnienia. Pordzewiałe ławki, otulone falami nocnej mgły przechadzającej się po zielonym dywanie zroszonym kroplami w kolorze bieli anielskiej, płakały rdzawymi łzami przy wtórze parkowej ciszy, wypatrując z tęsknotą przechodnia, być może ostatniego w tym roku. Obdarowane pustką niezliczone labirynty asfaltowych uliczek, strzeżonych przez rzędy niemych wojowników, marzyły o cieple ludzkiej stopy, zanosząc modły błagalne w stronę horyzontu. Samotność zamknięta metafizyką parkową powitała, chyląc ku ziemi swe pomarszczone ze starości czoło, zbliżającą się powolnymi krokami smutną postać, szukającą bezpiecznego azylu, z dala od świata. Wschodzące słońce coraz wyraźniej rysowało zamazane kontury, obdarzając swym światłem podążającą przed siebie tajemniczą zjawę wynurzającą się z głębin mgielnej otchłani. Z każdym krokiem uwidaczniał się na pięknej twarzy żal zakrapiany kryształowymi łzami wypływającymi z zamyślonych oczu. Śliczna pani o niebiańskich rysach anioła pokoju, usiadła cicho i niepewnie na samotnej ławce i obdarowała ją nieprzeniknionym ciepłem swych dłoni, ocierając jej rdzawe łzy tęsknoty, płynące parkowymi alejkami. Kim jesteś?- zapytała cichym niepewnym głosem samotność. Kim jestem? Możesz do mnie mówić: „nikomu nie potrzebna”, albo jak wolisz: „zapomniana”.- odpowiedziała, obdarowując ją smutnym spojrzeniem. Nikomu nie potrzebna? Zapomniana? Jak to?- odparła zdziwiona samotność, jakby chciała swym zdziwieniem powiedzieć, że nikomu nie potrzebna i zapomniana może być tylko ona i że tylko do niej najlepiej pasują wymienione przez tajemniczą rozmówczynię przymioty. Zaskoczył ją tak ogromny pesymizm wyrażony zaledwie w kilku słowach, które wypowiadała drżącym głosem młoda i piękna osoba, wzbudzając w niej refleksję i nieodpartą pokusę kontynuacji rozpoczętej rozmowy. Chcąc się dowiedzieć co spowodowało smutek i rozpacz wypływającą wraz ze łzami beznadziei na lesze jutro, usiadła obok żywiąc nadzieję na dalsze owoce nieoczekiwanego spotkania. Niewinna istota osuszywszy podkrążone od płaczu zielonookie spojrzenie, wstała i powolnym krokiem, ruszyła przed siebie, podążając ku parkowej bramie wychodzącej na główną ulicę miasta i odwróciwszy głowę powiedziała zatroskanym głosem: Muszę już wracać do świata, choć wcale nie wiem czy warto. Samotność siedząca na ławce pośród parkowych drzew nieoświetlonych jeszcze porannym słońcem, zaskoczona tymi słowami, zdążyła tylko wyszeptać cicho: Powiedz mi proszę jak ci na imię? Mam na imię Nadzieja- odpowiedziała, znikając w ciemnej poświacie parkowego cienia. Ludzie to mają szczęście- pomyślała samotność, kierując wzrok w stronę nieba.

1
Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kapitalny
Użytkownik - kapitalny

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2018-10-17 10:29:48